Cytaty wybuchowe

Dziennikarze, przyzwyczajeni do stylu poprzedniego pontyfikatu, zadają sobie pytanie, czy lectio magistralis Benedykta XVI była wcześniej czytana w Sekretariacie Stanu?.

25.09.2006

Czyta się kilka minut

12 września, godzina 17.30, uniwersytet w Ratyzbonie. Papież Benedykt XVI, powracający do miejsca, w którym przez 8 lat nauczał, staje za katedrą w wypełnionym studentami i profesorami audytorium i rozpoczyna odczytywanie spisanego na dziesięciu bitych stronicach wykładu pełnego refleksji teologicznych i uczonych odniesień do filozofii; wykładu, który ma przejść do historii. Temat dotyczy relacji między wiarą i rozumem, konieczności nowego odkrycia wiary w świecie zachodnim, coraz mniej skłonnym do uznawania Boga za własny punkt odniesienia, oraz zagrożeń, które niesie fundamentalizm radykalnego islamu. Lot myśli Papieża jest wysoki. Wykład kończy zaproszenie do dialogu pomiędzy światem islamu i Zachodem, do rozwijania myśli racjonalnej, bo "postępowanie niezgodne z rozumem (logos) jest postępowaniem sprzecznym z naturą Boga".

Przez dobre pół godziny papież-teolog wyjaśnia zgromadzonym swoje tezy. Tymczasem dziennikarzom, śledzącym transmisję ze spotkania na ekranach telewizorów w specjalnie na tę okazję przygotowanej sali prasowej, włosy podnoszą się na głowie. Bo Benedykt XVI w uczonym wykładzie, który owszem, jest zachętą do dialogu z islamem, dotyka miejsc niezwykle czułych, jakby żywych nerwów. Cytuje wypowiedzi bizantyjskiego cesarza, który dyskutując z uczonym Persem, mówi o dżihadzie, przytacza słowa Koranu o świętej wojnie, wspomina Mahometa, wzywającego do nawracania przy pomocy siły. Dla dziennikarzy natychmiast staje się jasne, że te cytaty to benzyna wlana do ognia, materiał wybuchowy, trotyl. Zdajemy sobie sprawę, że to niebezpieczny krok w kierunku wojny cywilizacji.

Tego niebezpieczeństwa był w pełni świadomy papież Wojtyła. On rozbrajał ten zapalnik przez profetyczne gesty: międzyreligijne spotkania w Asyżu, odwiedziny meczetu Omajjadów w Damaszku, konfrontację z Bushem w sprawie wojny w Iraku, której chciał zapobiec.

Dla zgromadzonych w sala stampa jest rzeczą oczywistą, że wystarczy tyle co nic, by rozpętać piekielny zgiełk. Tak więc, w poczuciu odpowiedzialności, grupa watykanistów, Włochów i dziennikarzy innych narodowości, wysłanników wielkich agencji, zbiera się spontanicznie, by ocenić sytuację i postanowić, co dalej. Decydują się skupić uwagę z jednej strony na dialogu z islamem, z drugiej: na potępieniu przemocy islamskich radykałów. Jednak na powstrzymanie zbierającej na horyzoncie burzy jest już za późno. Zdań, które zawiera uczony wykład papieża Benedykta świat muzułmański nie zaakceptuje nawet jako zwykłych cytatów w znacznie obszerniejszym akademickim tekście.

Dziennikarze, przyzwyczajeni do przemówień poprzedniego pontyfikatu, będących owocem harmonijnej współpracy Jana Pawła II i jego najbliższych doradców, zadają sobie pytania, czy lectio magistralis Benedykta XVI była wcześniej czytana w Sekretariacie Stanu? Czy rozważano konsekwencje uczonych cytatów, znacznie wychodzących poza ramy rozważań na temat dialogu? Czy ktoś powiedział Papieżowi, że tych kilka zdań może być wykorzystane instrumentalnie przez tych, którzy dążą do eksplozji, jaką może być starcie cywilizacji?

Tak więc podróż Benedykta XVI do Niemiec przejdzie do historii bardziej z racji wyjaśniania ratyzbońskiego "nieporozumienia" aniżeli z racji apeli do Zachodu, głuchego na sacrum i przeżywającego groźny dla swego jutra, powolny schyłek moralności.

***

Wobec pożaru, który ogarnął połowę planety, natychmiast poszła w ruch machina watykańskiej dyplomacji. Uaktywnili się wszyscy nuncjusze w krajach muzułmańskich, wyjaśniając władzom religijnym i państwowym sens słów Papieża. Dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, o. Federico Lombardi wydał oświadczenie, w którym wyjaśnił, że wystąpienie Benedykta XVI nie oznaczało braku szacunku dla islamu, i że Papież zachęca do dialogu. Kiedy ta deklaracja okazała się niewystarczająca, nowy sekretarz stanu kard. Tarcisio Bertone wystąpił jako wyraziciel żalu Papieża. Gdy i to nie pomogło, sam Benedykt dwukrotnie w krótkich odstępach czasu zapewnił, że został źle zrozumiany i że żywi dla muzułmanów głęboki szacunek. Na najbliższy poniedziałek (25 września) zaprosił do Castel Gandolfo wszystkich akredytowanych przy Watykanie ambasadorów krajów muzułmańskich oraz członków Włoskiej Konsulty Islamskiej do spraw Dialogu. To kolejna próba zakończenia polemik, chociaż od Jerozolimy po Kair, od Kabulu po Pakistan nadal się odbywają antyratzingerowskie manifestacje.

Przeł. Abo

FRANCA GIANSOLDATI jest kierowniczką biura watykańskiej obsługi włoskiej agencji ANSA. Tekst napisała specjalnie dla "TP".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 40/2006