Cierpienia archiwistów

Jesienią 2007 r. wraz z Anną Nowakowską z archiwum akt nowych zrobiłyśmy ekspertyzę stanu i potrzeb archiwum oraz biblioteki Instytutu Literackiego „Kultura”.

28.12.2012

Czyta się kilka minut

Długie życie zachowanych w świetnym stanie wojskowych skrzyń amunicyjnych, w których znalazły miejsce papiery finansowe. / Fot. Archiwum Instytutu Literackiego
Długie życie zachowanych w świetnym stanie wojskowych skrzyń amunicyjnych, w których znalazły miejsce papiery finansowe. / Fot. Archiwum Instytutu Literackiego

Spędziłyśmy w Instytucie pięć dni, obejrzałyśmy wszystkie miejsca przechowywania archiwaliów. Zaglądałyśmy do pudeł, szaf i teczek, udostępniono nam istniejące już spisy i opisy różnych zespołów oraz mniejszych grup materiałów. Miałyśmy też możność poznania wszystkich miejsc przechowywania książek i czasopism. Rozproszenie zbioru po całym domu, od piwnic po poddasze, stanowiło istotne utrudnienie w objęciu całości i oszacowaniu rozmiaru. Wstępne wyliczenie musiało służyć określeniu czasu niezbędnego do uporządkowania tych materiałów i stworzenia inwentarza całości oraz – co też ważne – propozycji rozwiązania problemu bezpiecznego magazynowania archiwaliów. Na podstawie tej krótkiej wizyty i naszego zawodowego doświadczenia sporządziłyśmy ekspertyzę przedstawioną Ministerstwu Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Archiwum całym swym obrazem świadczy, że „Kultura” to nie było wzorowo prowadzone przedsiębiorstwo. Wydawnictwo przez długie lata balansowało na granicy wypłacalności, często trzeba było gwałtownie poszukiwać wsparcia sponsorów, haniebnie zaniżano wynagrodzenia pracowników, ale też kierownictwa. Lekceważono zasady BHP, nie przestrzegano ośmiogodzinnego dnia pracy i przepisów o urlopach wypoczynkowych. Za tym wszystkim szło lekceważenie zasad prowadzenia kancelarii i archiwizacji dokumentów. Na szczęście przynajmniej firmy kontrolujące budżet i księgowość były w stanie wyegzekwować jaki taki porządek w dokumentacji podatkowej i ubezpieczeniowej. Cóż więc dziwnego, że Archiwum tego niezwykłego przedsiębiorstwa jest nieco dyletanckie i nie trzyma się reguł. Numeracja miesięcznika „Kultura” czasem się zaburza, układ działów czy serie wydawnicze Biblioteki rwą się i gubią, szata graficzna o nienarzucającej się urodzie świadczy, jak proporcjonalnie małą wagę przywiązywano do formy zewnętrznej, mniej znaczącej wobec treści. Także w Archiwum – to, co straciło bieżącą użyteczność, spychane było w kąt, pod schody, do piwnicy, na górkę, bez specjalnej troski o dobrostan papierów. Redaktor niewątpliwie uważał, że dokumenty należy „zachować dla potomności”, ale bieżąca chwila niosła tyle dojmujących problemów, że zajęcie się archiwaliami stale odkładano na później. Bo też nie chodziło o wzorowe wydawnictwo, o świetnie działającą firmę, chodziło o uzyskanie sprawnego narzędzia do skutecznego oddziaływania na społeczeństwo w kraju, o wspomaganie ruchów społecznych i ośrodków myśli politycznej.


Przez pierwsze dwa lata trudno byłoby uznać warunki pracy nad archiwami za luksusowe, ale taka jest natura tego typu zadań. Bo specjaliści – archiwiści i bibliotekarze – nie są potrzebni tam, gdzie panuje ład i wzorowe warunki. Wzywa się nas na ratunek, gdy nie można już sobie poradzić z zalewającym dom czy instytucję morzem papierów. Pracujemy więc w dusznych piwnicach, na przewiewnych poddaszach, w ponurych składnicach. Dojmującym problemem jest zawsze brak miejsca do rozłożenia materiałów. Dlatego też nie można tu poszerzyć „frontu robót”. Tym bardziej że przez cały 2011 r. trwał remont. Teraz, po jego zakończeniu, mamy do dyspozycji całą pięknie odnowioną oficynę z pracownią i pustym jeszcze magazynem cimeliów. Układając, numerując i indeksując dokumenty, archiwiści nie mają zazwyczaj czasu na lekturę, ale stale coś wpada w oko, jak choćby list mężczyzny poszukującego żony, wysłany do Redaktora. To są jednak tylko ciekawostki. Naprawdę interesujące jest jednak dla rękopiśmiennika objęcie jednym spojrzeniem całego Archiwum, rozpoznanie struktury i jej zmian w czasie, odczytanie organizacji z układu dokumentów. Dopiero w tym można zobaczyć prawdziwe hierarchie ważności i mechanizmy funkcjonowania, całe bogactwo tego ogromnego zbioru. Szczególnie w tym Archiwum, tworzonym intuicyjnie i w biegu.

W inwentaryzacji Archiwum jesteśmy mniej więcej o ćwierć długości od końca, ale końca pierwszego, dopiero wstępnego rozpoznania i opisu. Żeby zrobić właściwy, analityczny inwentarz, należałoby przede wszystkim z grona doświadczonych fachowców wyłonić komisję metodyczną i rozważyć dalsze działania – prawdziwe porządkowanie, przesunięcia materiałów, brakowanie, głębsze opracowanie także z identyfikacją publikacji tekstów, analizą wzajemnych powiązań i pełnym opisem poszczególnych zespołów. Tę przyjemność jednak przyjdzie nam zostawić następnemu pokoleniu rękopiśmienników. Już w 2014 r. powinna ruszyć druga część projektu – inwentaryzacja biblioteki. Wiele sobie obiecujemy po zbiorze książek i czasopism, bo z lektury samych listów wiemy, jak nieodparcie Redaktor wypraszał od swoich korespondentów numery czasopism przez nich publikowanych, jak potrafił zabiegać o książki, które go interesowały. Chciałoby się teraz zobaczyć, co z tego wynikło, jakie książki przeczytał, z czego czerpał pożywkę dla swej politycznej intuicji. Szczególnie interesujące wydaje się odnalezienie w bibliotece rzadkich publikacji, efemeryd emigracyjnych. Bardzo ciekawe będzie także sprawdzenie, czy i w jakim zakresie reprezentowana jest w księgozbiorze wojenna jeszcze produkcja wydawnicza Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, w której tworzeniu Jerzy Giedroyc aktywnie uczestniczył. Osobną radością przyszłych badaczy będzie na pewno zbiór dokumentów emigracyjnego życia społecznego, ledwie przez nas muśnięty wstępnym rozpoznaniem. Czeka na dokładniejsze zbadanie i opisanie wielka kolekcja „Dokumentów chwili” i dokumentacja „Życia artystycznego” (to nazwy zespołów, w których są zebrane) – zaproszenia, ulotki informacyjne, katalogi wystaw, zaproszenia na wernisaże, przedstawienia teatralne, katalogi księgarskie, plakaty i afisze. Tyle tu jeszcze jest do zbadania...

Maria Wrede pracuje w Zakładzie Rękopisów Biblioteki Narodowej, kieruje pracami porządkowania i inwentaryzacji zbiorów Instytutu Literackiego.
Niebawem, wraz z powstaniem portalu Instytutu Literackiego, pojawi się w nim inwentarz zasobów archiwum skierowany szczególnie do badaczy.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 01/2013

Artykuł pochodzi z dodatku „Kultura Paryska