Chrześcijański Allah

Pomiędzy 8 a 15 stycznia 2010 r. zaatakowano dziesięć kościołów katolickich i protestanckich w Malezji. Osiem podpalono, dwa oblano farbą. Czy to efekt trwającego sporu o to, czy chrześcijanie mogą nazywać Boga Allahem?

02.02.2010

Czyta się kilka minut

31 grudnia Sąd Najwyższy orzekł, że katolicki tygodnik "The Herald" może używać słowa Allah na określenie Boga. Zbieżność w czasie tego wydarzenia z atakami tworzy obraz kraju prześladującego chrześcijan, ale wciąż trudno powiedzieć, komu zależało na takim przedstawieniu Malezji (być może odpowiedzi dostarczy proces sprawców, ujętych w ostatnich dniach). Najprawdopodobniej nie istnieje związek pomiędzy atakami na kościoły a tym, jak chrześcijanie nazywają Boga w języku malajskim. Demonstracje przeciwko tygodnikowi zostały wykorzystane w celach daleko pozareligijnych, co zadziałało szkodliwie dla wizerunku islamu w ogóle.

Od 2007 r. rząd Malezji apelował do redakcji "The Herald" o zaprzestanie publikowania słowa Allah w malajskojęzycznej edycji pisma. W lutym 2009 r. minister spraw wewnętrznych stwierdził, że używanie go na określenie Boga może zostać uznane za obrazę muzułmanów. Tygodnikowi zabroniono posługiwania się tym słowem pod groźbą odebrania licencji. "The Herald" skierował sprawę do Sądu Najwyższego.

Chrześcijanie w Syrii i Egipcie posługują się w liturgii słowem Allah dla określenia Boga. Jest to rzeczownik pospolity, który w języku arabskim znaczy "Bóg". Zarówno język arabski, jak i słowo Allah istniały na długo przed powstaniem islamu, więc nie jest możliwe zastrzeżenie go tylko dla muzułmanów. Chrześcijanie też mają Boga i, w języku arabskim, nazywają go tym samym wyrazem.

Problem polega na tym, że Malezyjczycy nie są Arabami, a język malajski nie należy do języków semickich. Czy więc "The Herald" w malajskiej edycji musi posługiwać się słowem Allah? Chrześcijanie z Półwyspu i Archipelagu Malajskiego, którzy posługują się językiem malajskim, zawsze mówili o Bogu, używając tego właśnie słowa. Islam zaczął panować w regionie kilka wieków przed pojawieniem się tam chrześcijaństwa w XVI w. Do tego czasu Allah funkcjonował już w języku malajskim jako określenie Boga. I był jedynym takim słowem, podobnie jak islam był wówczas jedyną znaną na Półwyspie religią monoteistyczną. Zamiast tworzyć kolejne pojęcie, które wyrażałoby chrześcijańską koncepcję Boga, przyjęto obecny termin Allah. Można było wziąć malajskie Tuhan, ale ono jest bliższe znaczeniu słowa "Pan". Można było też wziąć pochodzący z sanskrytu termin Dewa, ale on jest bliższy hinduizmowi.

Słowo Allah, również w piśmie, od początku towarzyszyło chrześcijanom posługującym się językiem malajskim. XIX-wieczne tłumaczenia Biblii na język malajski wydawane zarówno przez Holendrów (1863), jak i przez Anglików (1897) konsekwentnie posługują się wyrazem Allah tam, gdzie mowa o Bogu, Allah Bapa tam, gdzie występuje "Bóg Ojciec", oraz Tuhan Allah tam, gdzie "Pan Bóg".

Skąd więc nagle pojawił się zakaz publikowania przez chrześcijan tekstów zawierających to słowo? Oczekiwano, że dzięki tej decyzji poprawi się wizerunek rządu w oczach muzułmańskiego elektoratu. 60 proc. Malezyjczyków to muzułmanie, spośród których większość stanowią etniczni Malajowie. Rządząca partia UMNO (Zjednoczona Narodowa Organizacja Malajów) jest partią nacjonalistyczną i promalajską. Ponieważ oficjalnie wszyscy Malajowie są muzułmanami, pokazowy zakaz nałożony na "The Herald" miał być odebrany jako próba chronienia przez rząd religii państwowej, jaką jest islam. Motywowano to tym, że publikacje chrześcijańskie zawierające słowo Allah mogłyby okazać się na tyle mylące dla muzułmanów, że doprowadziłyby do fali apostazji i nawróceń na chrześcijaństwo.

Decyzja nie była bezprawna. Artykuł 11(4) Federalnej Konstytucji Malezji pozwala na ograniczanie działalności misjonarskiej innych religii wobec osób wyznających islam. Przy odpowiedniej interpretacji działalność "The Herald" można przedstawić jako łamanie konstytucji. Ale nie trzeba. I jeden z najważniejszych w Malezji duchownych muzułmańskich, Dato’ Haji Nik Abdul Aziz Nik Mat, oficjalnie powiedział, że to, jak religie nazywają bogów, pozostaje w ich gestii. Również przewodniczący największej i konserwatywnej partii muzułmańskiej w Malezji PAS (Ogólnomalezyjska Partia Islamska), Datuk Seri Abdul Hadi Awang, oznajmił, że słowo Allah nie jest przeznaczone tylko dla muzułmanów, i chrześcijanie oraz Żydzi mogą się nim posługiwać.

Ataki na malezyjskie kościoły nie mają najprawdopodobniej związku z konfliktem, jak komu wolno nazywać Boga. Zostały przeprowadzone zapewne po to, żeby oczernić rząd. Bez sensu, bo rząd i tak sam się już wystarczająco zniesławił przez spór o Allaha. Cała sprawa z "The Herald" oraz nieszczęsne akty wandalizmu poruszyły jednak społeczeństwo. Kiedy inspektor generalny policji ogłosił, że brakuje ludzi do monitorowania wszystkich miejsc kultu, członkowie ponad stu pozarządowych organizacji muzułmańskich zgłosili się do ochotniczej ochrony kościołów. Spory o symbole religijne i imiona Boga nie zawsze muszą prowadzić do konfliktów, kiedy wciąż jest miejsce dla normalnej ludzkiej solidarności.

Natalia Laskowska jest doktorantką Wydziału Orientalistycznego UW, zajmuje się filologią malajską, islamem w Azji Południowo-Wschodniej, historią polityczną Malezji i Indonezji.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 06/2010