Szlachetny Pan

MUFTI NEDAL ABU TABAQ: Jako wyznawcy różnych religii powinniśmy pokazywać, jak Bóg zmienia nasze życie, a nie – jak możemy siłą zmienić życie innym.

20.01.2020

Czyta się kilka minut

Mufti Nedal Abu Tabaq (drugi z prawej) na manifestacji „Muzułmanie solidarni z prześladowanymi oraz pamięci ofiar zamachów”, Poznań, 30.03.2019 r. / PIOTR SKORNICKI / AGENCJA GAZETA
Mufti Nedal Abu Tabaq (drugi z prawej) na manifestacji „Muzułmanie solidarni z prześladowanymi oraz pamięci ofiar zamachów”, Poznań, 30.03.2019 r. / PIOTR SKORNICKI / AGENCJA GAZETA

ANNA WILCZYŃSKA: Kim w islamie jest Bóg?

MUFTI NEDAL ABU TABAQ: Według islamu nasz Bóg jest Bogiem wszystkich. Allah, jak Go nazywamy po arabsku, to ta sama osoba, którą chrześcijanie w Polsce nazywają Panem Bogiem, Bogiem Stwórcą. To jest Bóg, który stworzył dla nas raj. Ponadto w rozumieniu prawdziwego islamu – bo jak wiemy, w każdej religii są osoby, które próbują wypaczać obraz Boga, dostosowywać go do swojej interpretacji, do swoich interesów – Bóg jest nie tylko Bogiem miłosierdzia, które objawia w każdej surze Koranu, bo każda z nich rozpoczyna się od słów „imię Boga Miłosiernego i Litościwego”, ale – co może być zaskoczeniem dla niektórych – nasz Bóg jest Bogiem miłości.

Rzadko myślimy o Bogu w rozumieniu muzułmańskim przez pryzmat miłości.

W Polsce w ogóle rzadko mówi się o tym, że muzułmanie wierzą w Boga. Mówi się raczej, że to chrześcijanie mają Boga, a muzułmanie mają Allaha. Zdarza się też, że osoby nieznające islamu zrównują Boga z Prorokiem Muhammadem i twierdzą, że muzułmanie czczą Muhammada, co nie jest prawdą. Słowo Allah, które ma swoje korzenie w języku aramejskim, jest odpowiednikiem słowa „Bóg” w języku polskim, ale w swoim arabskim kształcie jest wyjątkowe. Już samo to słowo, gdy mu się przyjrzymy, pomaga nam poznać przymioty Boga. Po pierwsze, słowo Allah nie jest ani rodzaju męskiego, ani żeńskiego – i w ten sposób przypomina nam, że Bóg również nie jest ani mężczyzną, ani kobietą. W samym tym słowie odkrywamy, że do Boga nikt nie jest podobny, nikt Mu nie dorówna. Po drugie, słowo Allah nie ma liczby mnogiej. To odzwierciedla fakt, że Bóg także nie jest wieloraki, nie jest mnogi, ale jest jeden jedyny.

Bóg w Koranie podobnie jak w Biblii mówi o sobie, że jest miłością?

Mówi, ale w dość wyjątkowy sposób. W języku arabskim mamy kilka różnych określeń na miłość, które odpowiadają jej różnym stopniom i rodzajom. Najwyższym typem miłości jest al-wudd, czyli miłość, która ukazuje się w działaniu, miłość, którą się okazuje. I w Koranie Bóg mówi o sobie właśnie z użyciem słowa pochodzącego od al-wudd, czyli al-Wadud. To oznacza, że Bóg jest takim kochającym, który o miłości nie tylko mówi, ale też pozwala jej doświadczyć w praktyce tym, których kocha. On kocha, okazuje tę miłość i ze względu na nią traktuje wszystkich równo, mimo że my nie jesteśmy w stanie tego odwzajemnić.

Często spotykam się ze stwierdzeniem, że dla chrześcijan Bóg jest miłością, a dla muzułmanów jest sprawiedliwością – i w związku z tym w islamie sprawiedliwość w hierarchii wartości stoi wyżej.

W islamie recytujemy 99 imion Boga, które odpowiadają Jego 99 atrybutom, i wśród nich wymieniamy oba wspomniane przymioty. Bóg mieści w sobie obie te cechy i nie widzę tu sprzeczności, bo moim zdaniem sprawiedliwość i miłość są nierozerwalne. Czym jest miłość bez sprawiedliwości? Czy mogę prawdziwie kochać, będąc niesprawiedliwym? Jeśli twierdzę, że kocham obu moich synów, ale traktuję ich niesprawiedliwie – jednego faworyzuję, a drugiego zaniedbuję – to czy rzeczywiście ich kocham? Jeśli mówię, że kocham obie córki, ale jedną traktuję lepiej od drugiej, to ciężko tu mówić o prawdziwej, odpowiedzialnej miłości. To działa także w drugą stronę – miłość jest potrzebna do sprawiedliwości. Jeśli muszę sprawiedliwie skarcić kogoś, kto zrobił coś złego, to nie znaczy, że go nie kocham. Jeśli moje dziecko zrobiło coś złego, to fakt, że go kocham, nie pozwoli mi odpuścić, będę chciał go nauczyć sprawiedliwości i sprawić, żeby poddał się konsekwencjom swoich czynów. Miłość pozwoli mi znaleźć granice dla sprawiedliwości, będzie chronić moje poczucie sprawiedliwości przed wypaczeniem, na przykład przed przesadnym pobłażaniem złym czynom lub niewspółmiernie dotkliwymi karami. Sprawiedliwość bez miłości mogłaby przerodzić się w poniżanie. Tak samo w przypadku Boga – nie musimy wybierać, który z Jego przymiotów jest ważniejszy, miłość czy sprawiedliwość, bo jeden bez drugiego się nie obędzie, jeden uzupełnia drugi.

Skoro i chrześcijanie, i muzułmanie zgadzają się co do atrybutów, które przypisujemy Bogu, zgadzają się, że to ten sam Stwórca, to skąd biorą się różnice w Jego postrzeganiu?

Moim zdaniem biorą się z faktu, że rozmawiając o Bogu nie chodzi nam o Niego samego, ale wysuwamy na pierwszy plan nasze prywatne wyobrażenia Boga. W efekcie mówimy często o swoich przekonaniach na Jego temat, zapominając całkowicie o Jego istocie. Gdy jako muzułmanin próbuję przedstawić Boga jako dobrego, to często nie mówię tego ze względu na Boga, ale po to, by przekonać chrześcijanina, z którym rozmawiam, do mojego obrazu Stwórcy. Przez to próbuję pokazać, że to nie Bóg jest dobry, ale że islam jest dobry, a w związku z tym ja sam jestem dobry, a nawet lepszy od mojego brata. I podobnie dzieje się w drugą stronę. Chrześcijanie czasem mówią o miłości i wyjątkowości Boga tylko po to, żeby pokazać, że ich religia jest lepsza, a w konsekwencji oni są lepsi. W podobnych dyskusjach bardzo szybko zapominamy o tym, kim Bóg jest, a skupiamy się na sobie.

Stąd już tylko krok do wykrzywiania obrazu Stwórcy.

W ten sposób tworzymy sobie konkurs na lepszego Boga, na lepszy system religijny, a w konsekwencji na to, kto z nas jest najlepszy. Opowiem historię, którą przekazuje tradycja muzułmańska, a która dobrze to ilustruje. Pewnego dnia w domu proroka Abrahama zjawił się strudzony wędrowiec. Abraham był bardzo gościnny, więc przyjął go u siebie. Gdy tylko zaczął zajmować się gościem, myśli proroka zaczęło zajmować to, jakby przekonać podróżnego do wiary w Jedynego Boga. Zanim jednak przystąpił do planowanej rozmowy, zaczął przygotowywać posiłek dla gościa. Gdy tylko rozpalił ogień, zauważył, że podróżny padł na kolana i złożył pokłon płomieniowi. W tym momencie Abraham dostał furii, bo zorientował się, że ma przed sobą czciciela ognia. Prorok zaczął krzyczeć na swojego gościa, że oto jest przyjmowany serdecznie i z honorami, a okazał się być poganinem. Ostatecznie Abraham wyrzucił podróżnego z domu. Wtedy Bóg przemówił do niego i zapytał, dlaczego wypędził swojego gościa. Prorok odpowiedział, że nie chce w domu niewdzięcznika, który czci ogień, i że jedyne, czego chciał, to opowiedzieć mu o swojej wierze, o Bogu. Na to Bóg mu odparł: „Abrahamie, on czcił ogień od początku swojego życia, od 60 lat, i ja nadal go karmię, poję i kocham. A ty nie mogłeś wytrzymać z nim nawet kilku minut?”.

Opowieść kończy się w ten sposób, że Abraham wybiegł za swoim gościem, przeprosił go i sprowadził z powrotem do domu. Na to podróżny zapytał, czemu zmienił zdanie i po niego wrócił. Abraham odpowiedział, że to jego Pan skarcił go za to, jak potraktował gościa-innowiercę. Na co podróżny odrzekł: „To musi być szlachetny Pan. Opowiedz mi o Nim”.

Często tak jak Abraham w tej historii zapominamy o Bogu, a interesują nas tylko nasze zamiary. Tymczasem mamy pokazywać nie nasze przekonania, nawet nie naszą religię, ale prawdziwego Boga. Mamy pokazywać, jak Bóg zmienia nasze życie, a nie to, jak możemy siłą zmienić życie innym. Jeśli jako wyznawcy różnych religii będziemy w kółko opowiadać o Bogu, który jest poddany naszym interesom, zawsze będziemy się między sobą różnić.

Z jakimi nieporozumieniami i trudnościami w dialogu z wyznawcami innych wyznań w Polsce najczęściej się Pan spotyka?

Na początku muszę powiedzieć, że bardzo cieszę się widząc, iż wśród duchownych katolickich, którzy uczestniczą w dialogu międzyreligijnym, jest coraz większa świadomość tego, w co naprawdę wierzą muzułmanie. Prawie wszyscy, podchodząc do kwestii dialogu, mają już odpowiednią wiedzę, więc współcześnie to nie tu leży problem. Co innego niestety w przypadku osób, które nie miały żadnego kontaktu z muzułmanami. Nieczęsto spotykam się z głęboko zakorzenionym niezrozumieniem istoty wiary muzułmańskiej. Jednak wciąż poznaję osoby, które są przekonane, że Bóg jest zarezerwowany dla chrześcijan i żydów, a muzułmanie mają swojego Allaha. To przekonanie o obcym, innym, nie-naszym bogu, o Allahu, w którego muzułmanie wierzą, oddala nas od innych religii monoteistycznych i oddala wyznawców tych religii od nas. Nie chcę tutaj wspominać o wypowiedziach osób siejących nienawiść i celowo wypowiadających się wrogo na temat islamu, przyrównując naszą wiarę do kultu satanistycznego. Takie poglądy wciąż pojawiają się w niektórych środowiskach, ale nie chcę dawać im miejsca w debacie publicznej.

Takie opinie wciąż wracają mimo oficjalnych dokumentów Kościoła, który jeszcze w 1965 r. wezwał katolików i muzułmanów do wzajemnego szacunku.

Bo pytanie brzmi, czy po tym, jak Kościół ten dokument wydał, miał on szansę dotrzeć do wszystkich? A ci, którzy go czytali – czy dali sobie szansę, aby w te słowa uwierzyć? A przecież nasz papież mówił, że muzułmanie są dla chrześcijan młodszymi braćmi w wierze. Jan Paweł II z szacunkiem całował Koran. Zdjęcie tego gestu mam zawsze ze sobą, zapisane w komputerze. Czasem, gdy słyszę od kogoś, że Koran jest słowem Szatana, to przypominam mu tamten moment i mówię, że nasz papież nie mógłby pocałować księgi ze słowami diabła. Ale niestety wciąż są osoby, dla których choćby im to sam Jezus – pokój z Nim – powiedział, albo choćby ktoś z umarłych powstał, nie uwierzą. Mimo że jest coraz więcej osób świadomych naszych wspólnych korzeni, ciągle mamy wiele pracy do zrobienia, aby dialog faktycznie się toczył.

Co mogłoby Pana zdaniem tę pracę ułatwić?

Są trzy instytucje, które mogą nam pomóc. Pierwszą są media. To one w dużym stopniu odpowiadają za wirtualną i realną walkę, która toczy się w społeczeństwie, i za to, że żyjemy w błędnym kole nienawiści. Bo jak skończy się nagonka na Żydów, to zaczyna na muzułmanów. Jak już nie na muzułmanów – to na osoby LGBT. To straszne, że jako mniejszości możemy odetchnąć dopiero wtedy, gdy media znajdą sobie nowego wroga. Ja od mediów oczekuję prawdy, niczego więcej. Jeśli mówią o muzułmanach, niech pokazują ich sytuację z różnych stron, uwzględniając także głos samych wyznawców islamu. A widz niech już sam pomyśli i zdecyduje, co ma na nasz temat sądzić. To jest moja jedyna prośba do mediów – nie narzucajcie ludziom, w co mają wierzyć i co mają myśleć.

Drugą istotną instytucją jest Kościół. W końcu co tydzień głosu Kościoła słuchają miliony Polaków i jest to ważne miejsce, z którego płynie przesłanie o miłości bliźniego. Kościół ma prawo wprost mówić, że nie zgadza się z tezami, które głosi islam, ale nie może się godzić na ataki, na przemoc, na wykluczanie mniejszości – i nie mówię tu tylko o muzułmanach.

Trzecią instytucją jest Ministerstwo Edukacji. Niestety w podręcznikach szkolnych pojawiają się znikome informacje na temat różnych religii i nie są one w żaden sposób konsultowane z członkami wyznań mniejszościowych. Kończy się na tym, że jeśli już mówimy o mniejszościowych Kościołach chrześcijańskich, muzułmanach, Żydach, buddystach czy Romach podczas lekcji w szkole, to mówimy o nich bez nich i przez to przekazujemy bardzo jednostronną wizję historii, a często również fałszywe informacje. W klasie mojego syna spotkałem się z tym, że nauczyciel religii wiedząc, iż w grupie jest muzułmański nastolatek, straszył dzieci „najazdem muzułmańskim” na Europę. Tak być nie może. To bardzo ważne, aby edukacja nie tylko dawała wiedzę o innych, ale także tworzyła okazje, aby tych innych spotykać. Jeśli chcemy, aby dialog i integracja się rozwijały, media, Kościół i szkoły muszą w tym procesie uczestniczyć i nie mogą być miejscami, gdzie sieje się strach i nienawiść.

A jaka jest rola muzułmanów w tym procesie?

Najważniejsze, co mogą zrobić muzułmanie, to dobrze poznać swoją religię i przedstawiać innym prawdziwy, a nie zniekształcony obraz islamu. W podtrzymywaniu dialogu z wyznawcami innych religii bardzo by nam również pomogło, gdybyśmy jako muzułmanie budowali pokój i współpracę pomiędzy sobą nawzajem. Bo niestety na poziomie globalnym wciąż tworzymy podziały wewnątrz naszej grupy religijnej i wzajemnie się wykluczamy. A w warunkach lokalnych każdy wydaje się mieć swoje sprawy, nie ma czasu, przez co ciężko jest nam budować spójne i wspierające lokalne wspólnoty. I w końcu to ważne, aby muzułmanie znajdowali czas i energię, aby angażować się w sprawy społeczne, w akcje dla dobra nas wszystkich, w promowanie wiedzy i otwartości oraz aby uczestniczyli w wydarzeniach, spotkaniach, które mogą pokazać naszym sąsiadom, naszemu otoczeniu, naszym rodakom, że nie tylko możemy żyć razem, ale mamy obowiązek działać na rzecz pokojowego współżycia wszystkich ludzi. Dlatego w imieniu mojej wspólnoty muszę powiedzieć, że mamy wiele do nadrobienia w pokojowych relacjach między sobą nawzajem, a równocześnie powinniśmy aktywnie włączać się w działania dla dialogu z innymi.

Z inicjatywy polskiego Episkopatu 26 stycznia będziemy obchodzić już 20. Dzień Islamu. Czy takie wydarzenia mają szansę coś zmienić w codziennych relacjach chrześcijańsko-muzułmańskich?

Dzień Islamu w Kościele katolickim jest na tyle dobrym pomysłem, że jako Liga Muzułmańska podchwyciliśmy to i od kilku lat organizujemy w naszych społecznościach Dzień Chrześcijaństwa. Jak dotąd odbywa się on w dwóch centrach muzułmańskich w Polsce. Jako muzułmanie doceniamy nie tylko tę inicjatywę, ale również pomysł Dnia Judaizmu w Kościele katolickim. Dzięki inicjatywie Kościoła i ten dzień zaczęliśmy obchodzić w naszych centrach muzułmańskich. Te spotkania międzyreligijne mają realną szansę zmienić relacje chrześcijańsko-muzułmańsko-żydowskie na lepsze, bo uczestnicy mają okazję spotkać się i poznać nawzajem. Poznanie się jest najpewniejszym sposobem przełamania stereotypów i oddalenia niechęci lub strachu. Z drugiej strony jednak uważam, że te spotkania są za mało promowane. Zazwyczaj uczestniczą w nich ludzie, którzy już są otwarci i tolerancyjni. Marzę, by podczas takich obchodów zobaczyć więcej osób, które zmienią swoje złe nastawienie. ©

NEDAL ABU TABAQ jest muftim Ligi Muzułmańskiej w RP, przewodniczącym Rady Imamów, imamem Islamskiego Centrum Kultury w Lublinie.

ANNA WILCZYŃSKA jest arabistką, autorką blogu Islamistablog.pl.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 4/2020