Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Kiedy czytamy w Piśmie Świętym opis pierwszej Eucharystii, a później powtarzamy go co tydzień, to słyszymy takie słowa: „Wziął. Pobłogosławił. Połamał. Dał”.
Eucharystia nie jest teatrem czy tylko wspominaniem śmierci i zmartwychwstania Jezusa Chrystusa. Eucharystia jest darem: Jego – dla nas, ale i nas - dla innych. Taka Eucharystia ma sens. Trzeba to robić właśnie w tym kluczu: brać, błogosławić, łamać i dawać.
Bierz: życie w swoje ręce. Nie mów, że nie masz władzy. Masz, tylko chciej.
Błogosław: życie swoje i innych, nie złorzecz. Mów dobrze do siebie i do innych. To, co wychodzi z naszych ust, jest całkowicie zależne od nas.
Łam. Co? Nie innych, ale siebie. Łam, aby cię było więcej. Boimy się łamać siebie w obawie, że mniej nas zostanie. A z nami jest jak z Hostią. Chociaż ją łamiemy na małe kawałki, to zawsze w każdym kawałku jest cały Chrystus.
Więc podejmijmy ryzyko, żeby innym dać kawałek siebie. I właśnie dawaj, nie tylko bierz.
Eucharystia to pokarm.
Bóg nie mógł wymyślić nic bardziej skandalicznego. Daje nam Siebie w chlebie i winie, które przecież są postaciami dość pospolitymi i poddanymi w swojej fizyczności temu samemu procesowi, co każdy inny pokarm.
Walczmy o Eucharystię i Komunię w naszym życiu po to, by stawać się Nim coraz bardziej.
Trzeba czasu i chęci, by to dostrzec, ale jest to możliwe.