Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
“Think Tank" nagrano w Maroku, co słychać. Na skutek tarć w zespole zabrakło gitarzysty Grahama Coxona. To również słychać. O ile orientalne wstawki tworzą ciekawy klimat (choćby w wybuchowym “We’ve Got a File on You"), to brak Coxona wpływa niekorzystnie - jedyna piosenka nagrana z jego udziałem, “Battery in Your Leg" (z niesamowicie przestrzenną partią gitary), należy do najlepszych na płycie.
W perspektywie dotychczasowych dokonań Blur można powiedzieć, że “Think Tank" to album nierówny, sprawiający wrażenie kompilacji odrzutów z sesji nagraniowych. Widać, że wsparcie znanych producentów (m.in. Fatboya Slima i Williama Orbita) to nie wszystko. Niektórym utworom brakuje ciekawego rozwinięcia i napięcia, cześć linii wokalnych sprawia wrażenie niedopracowanych, pewne pomysły brzmieniowe nie są do końca wykorzystane (np. nośny motyw basu i perkusji w “On the Way to the Club"). Na szczęście Blur nie zapomnieli, jak się tworzy ciekawe melodie i nietypowe efekty dźwiękowe, zachowali też swój typowy duży rozrzut stylistyczny. Jest więc Blur czadowo-łobuzerski (świetny “Crazy Beat" z nieodłącznym “yeah, yeah, yeah"), jest Blur refleksyjny (uroczy “Caravan"), jest i Blur zakręcony (“Gene by Gene"). Więcej niż na poprzednich płytach jest tu akustyki, jamowania (“Moroccan People...") i improwizacji (np. “Jets" z partią saksofonu), umiarkowanie z elektroniką (z wyjątkiem ukrytego “My White Noise"). Oprócz wspomnianego “Battery..." z Coxonem wyróżniają się “Out of Time" oraz wybitny “Ambulance" z pięknym tekstem skierowanym do Boga.
Warto się zapoznać z “Think Tank". To nie arcydzieło, to prolog do niego.