Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Minęły dwa lata. Jak to w polityce (i na wojnie) bywa, wydarzenia nie toczyły się raczej wedle scenariuszy, które układali wcześniej politycy i politolodzy. Mimo to obalenie Saddama wyzwoliło polityczną dynamikę na Bliskim Wschodzie. Odnotujmy kilka tendencji, które - jeśli się utrzymają - może za kilka lat przekonają krytyków amerykańskiej polityki, że interwencja w Iraku miała sens.
Najpierw sam Irak: niestabilny, ale po wolnych wyborach, w których głosowano przede wszystkim przeciw staremu systemowi i terrorystom. Dalej Izrael/Palestyna: powstanie państwa palestyńskiego i ugoda między oboma narodami jest nieco bliższa, a Palestyńczycy demokratycznie wybrali nowego prezydenta. Wreszcie Liban: zamordowanie w lutym byłego premiera, zwolennika przywrócenia krajowi od lat kontrolowanemu przez Syrię pełnej suwerenności, nieoczekiwanie obróciło się przeciw mocodawcom zamachu (stały za nim zapewne syryjskie tajne służby) i wyprowadziło Libańczyków na ulicę, co przyczyniło się najpierw do pokojowego (rzecz w tym kraju absolutnie nowa) obalenia prosyryjskiego rządu, a teraz do deklaracji syryjskiego prezydenta, że zacznie wycofywać swe wojska z Libanu. Komentator tureckiej gazety “Sabah", który wydarzenia w Libanie nazwał “Bejrucką Wiosną" (inni mówią o “Rewolucji Cedrów", co brzmi dobrze po gruzińskiej “Rewolucji Róż" i ukraińskich pomarańczach), postawił wręcz tezę, że libański ruch oznacza zerwanie z nieszczęsnym modelem państwa, jaki trwał od 1936 r. i polegał na tym, że władza polityczna podzielona była między klany religijno-etniczne.
Czy to narodziny bliskowschodniej demokracji? Na ocenę za wcześnie. Ale widać, że od Bejrutu przez Bagdad po Ramallah coś się budzi. To nie byłoby możliwe, gdyby Saddam Husajn nadal panował, skoro rola Iraku - z jego położeniem, historią, potencjałem gospodarczym i ludnościowym - jest kluczowa.