Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Jestem uczennicą pierwszej klasy liceum - Trinity High School i stałą czytelniczką waszego pisma. Ostatnio zwróciło moją uwagę zdanie w tekście Joachima Trenknera „Ten zbrodniarz Churchill” („TP” nr 2/2003), omawiającego książkę „Pożoga - Niemcy pod bombami 1940-45” Jorga Friedricha: „Trudno nie mieć wrażenia, że jej autor chce zrelatywizować zbrodnie Hitlera i w ten sposób udzielić Niemcom rozgrzeszenia - wobec historii”. Czy autor nie popełnia relatywizacji a rebours? Zwycięzców nie oskarża się o zbrodnie wojenne, ale ludobójstwo trzeba nazywać po imieniu. Posiadanie przez aliantów moralnej słuszności czyni fakt jedynie bardziej potwornym. Jakiś czas temu w Chicago gościł ostatni żyjący członek załogi bombowca „Enola Gay” (tego, który zrzucił bomby na Hiroszimę i Nagasaki), podejmowano go jak narodowego bohatera...
SONIA KWIECIŃSKA (Elmwood Park, Illinois, USA)