Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Czy wejście do Unii Europejskiej jest dla polskiego katolicyzmu dziejową szansą, która może odmienić jego oblicze, czy też zagrożeniem, na które nie wolno nam się godzić? To pytanie warto sobie postawić po lekturze tekstu ks. prof. Józefa Tischnera „Droga do europejskiej nowożytności” („TP” nr 6/2003). Obecny stan wiedzy filozoficznej nie pozwala bronić posiadanej prawdy, używając, jako argumentu, chrześcijańskiego systemu teologiczno-filozoficznego. Powstały przecież inne systemy, równie zwarte i przekonujące, dochodzące do odmiennych wniosków etycznych aniżeli etyka chrześcijańska. Nie twierdzę, że są to poglądy dla chrześcijanina równoważne z jego filozofią, ale ich istnienia nie można pominąć w argumentacji na rzecz własnych przekonań.
Czym więc dla Kościoła w Polsce jest wejście do UE i zgoda na budowę przyszłości społeczeństwa w świecie liberalnej demokracji? Jeśli zagrożeniem wiary i moralności, to co to za wiara, która w trosce o przetrwanie uchyla się od wypełniania zadania w świecie - bycia znakiem i narzędziem zbawienia dla wszystkich (por. Konstytucja Dogmatyczna o Kościele - Lumen Gentium)? Jeśli zaś wejście do UE nie jest zagrożeniem, to jest szansą, aby głosić Ewangelię takiemu światu, jaki jest. To przecież jedyne środowisko, gdzie chrześcijańskie posłannictwo może się urzeczywistnić. Czy, niestety, nie jest tak, że w mentalności Polaka-katolika powszechność Kościoła jest równoznaczna z polskością Kościoła?
Nie wolno nam się obrażać na niezgodność praktyki życia społecznego z teoretycznymi zasadami, jak ono powinno wyglądać. Raczej powinniśmy pomagać innym w zbliżeniu do tego, co jest wzorem. Udzielenie pomocy będzie łatwiejsze, jeśli znajdziemy się w strukturach, które naszym zdaniem wymagają naprawy.
NAZWISKO I ADRES DO WIADOMOŚCI REDAKCJI