Z wizytą na łące: beztroskie życie trutnia

U pszczół panuje matriarchat. Na głowę samic spada szereg zadań – budowa gniazda, zbieranie pokarmu, składanie jaj. A co właściwie robią samce?

25.04.2022

Czyta się kilka minut

Śpiący mamrzyk skrócinkowiec.  Pszczoła trzyma żuwaczkami jeden z płatków, reszta jej ciała zwisa swobodnie. / JUSTYNA KIERAT
Śpiący mamrzyk skrócinkowiec. Pszczoła trzyma żuwaczkami jeden z płatków, reszta jej ciała zwisa swobodnie. / JUSTYNA KIERAT

W rodzinie pszczoły miodnej podział zadań jest jasny. Robotnice wykonują wszystkie prace konieczne do funkcjonowania kolonii: karmią swoje młodsze siostry, zbierają pyłek i nektar, bronią gniazda, konstruują i czyszczą woskowe plastry, w których rozwijają się larwy i magazynowany jest pokarm.

Samce, zwane trutniami, nie uczestniczą w żadnej z tych czynności, mało tego – muszą być karmione przez robotnice, bo same nie są w stanie się wyżywić. Ich jedynym przeznaczeniem jest kopulacja z pszczelą matką i przekazywanie swoich genów kolejnemu pokoleniu. Matka również nie grzeszy pracowitością. Poza momentem lotu godowego (weselnego, jak powiedzieliby pszczelarze) i rójki (podziału rodziny i próby założenia nowej kolonii) w ogóle nie opuszcza swojego gniazda, jest karmiona i czyszczona przez robotnice, a jedyne jej zajęcie to składanie jaj. Trzeba jednak przyznać, że to jedno zadanie wykonuje bardzo wydajnie – może złożyć ponad tysiąc jaj dziennie.

Komu potrzebne są żądła

U tysięcy gatunków pszczół (w Polsce występuje ich około 480) samce potrafią same się wyżywić, ale poza tym zwykle nie mają więcej zadań niż trutnie pszczoły miodnej. Muszą przede wszystkim znaleźć partnerkę własnego gatunku, a następnie skłonić ją do kopulacji. Istnieje na to kilka sposobów. U pszczół samotnic, czyli tych, które nie żyją w rodzinach, zazwyczaj panowie wychodzą ze swoich gniazd jako pierwsi, kilka czy nawet kilkanaście dni przed samicami. W oczekiwaniu na nie krążą po okolicy, odwiedzając miejsca, w których spotkanie dziewiczej samicy jest najbardziej prawdopodobne: patrolują kwiaty, zaglądają do wejść do gniazd, czasami nawet kopią w ziemi, by jak najszybciej dotrzeć do samic, które mogą przecież właśnie teraz torować sobie drogę z podziemnego gniazda na zewnątrz.

Samce niektórych gatunków patrolują terytoria, których bronią przed rywalami. Podlatują przy tym energicznie do każdego owada choć trochę przypominającego ich własny gatunek. Ze szczególnie silnego terytorializmu słyną makatki zbójnice (Anthidium manicatum), samotne pszczoły z rodziny miesierkowatych. W tym gatunku samce są większe od samic. Jest to rzadkością wśród pszczół samotnych, a wynika z przewagi, jaką duże rozmiary ciała dają w czasie walki o teren. Dysponują one również groźną bronią – ich odwłok zakończony jest kilkoma kolcami. Samiec atakuje nimi nie tylko przedstawicieli własnego gatunku, ale również inne owady o podobnej wielkości, na przykład pszczoły miodne. Notowano przypadki, kiedy w wyniku ­takiego ataku robotnica traciła skrzydła, co oczywiście skazywało ją na śmierć.

Na drugim biegunie, jeśli chodzi o stopień agresywności, można umieścić murarki ogrodowe (Osmia bicornis). Te pospolite pszczoły samotnice również należą do rodziny miesierkowatych. Ich polska nazwa nawiązuje do sposobu budowy gniazda – samice zakładają je w wąskich, długich szczelinach, np. pustych łodygach roślin, a czasem nawet dziurach po gwoździach, i dzielą tę przestrzeń na krótsze przedziały przy pomocy lepionych z błota ścianek. Na koniec również wejście do gniazda zostaje w ten sposób zamknięte. Samce murarek mogą sobie obierać coś w rodzaju terytoriów, które patrolują, jednak nie są do nich specjalnie przywiązane i nie bronią ich. Wydają się w ogóle nie przejmować konkurentami. Nawet kiedy na horyzoncie pojawi się dziewicza samica i kilku samców jednocześnie ją zauważy, nie wywiązuje się między nimi walka. Każdy z nich stara się po prostu zająć miejsce na grzbiecie potencjalnej partnerki, odpychając pozostałe samce, ale nie próbują się jakkolwiek bezpośrednio atakować, na przykład gryźć.

Gryzienie to zresztą jedyna potencjalnie dostępna samcom murarek opcja ataku, bo natura nie wyposażyła ich w kolce podobne do tych, którymi mogą się pochwalić makatkowe, a żądeł – podobnie jak samce wszystkich innych pszczół – także nie mają. Nawet ich żuwaczki nie są zbyt imponujące ani przystosowane do szczególnie silnych ugryzień.

Co mówią wibracje

Znalezienie się na grzbiecie samicy to jednak nie koniec, a dopiero początek starań o bycie ojcem. To samica podejmuje bowiem ostateczną decyzję, czy zaakceptuje zalotnika, czy też zrzuci go z siebie i da się odnaleźć kolejnemu.

Rytuał godowy murarek jest dość subtelny. Jego dokładny opis zawdzięczamy Karstenowi Seidelmannowi, niemieckiemu badaczowi, który murarce ogrodowej poświęcił rozprawę doktorską. Po tym jak samiec znajdzie się na grzbiecie swojej wybranki, przesuwa swoimi czułkami po jej czułkach, głaszcze jej oczy przednimi nogami, a także wprawia swoje ciało w cykliczne wibracje. To właśnie od nich, a dokładniej od długości ich ­trwania i ­częstotliwości, w dużej mierze zależy decyzja samicy – czy pozwoli partnerowi zsunąć się nieco w tył na jej grzbiecie tak, by końce odwłoków się stykały, i rozpocząć zasadniczy etap kopulacji, czy też zrzuci go z siebie i poszuka kogoś lepszego.

Dlaczego samice bywają wybredne? Czas trwania jednej sesji drgań jest prawdopodobnie miarą kondycji samca – a w końcu sprawny ojciec oznacza także sprawne fizycznie dzieci. Częstotliwość drgań wydaje się zaś „językiem” murarek, ­mającym różne dialekty. Jak pokazały badania Tainy Conrad i Manfreda Ayasse, samce z oddalonych od siebie populacji różniły się pod tym względem. Samice zaś akceptowały tylko zalotników wibrujących w sposób charakterystyczny dla populacji, z której one same pochodziły, odrzucając tych wibrujących innym dialektem. Kiedy badacze w sposób sztuczny wprawiali obcego samca w wibracje odpowiadające miejscu pochodzenia samicy, ta nie miała obiekcji, by pozwolić mu przyjąć jego zaloty.

Rytuały godowe nie są domeną wyłącznie murarek. Samce niektórych gatunków z rodzaju miesierek (Megachile) mają zmodyfikowane przednie stopy – są one szerokie, jaskrawobiałe i zaopatrzone w obramowanie z włosków. Siedząc na grzbiecie samicy, samiec stopami zakrywa jej oczy. Przedstawiciele grupy Euglossini, tzw. pszczoły storczykowe (ang. orchid bees), mają jeszcze inną taktykę zjednywania sobie przychylności partnerek. Samce odwiedzają storczyki, ale kwiaty nie są im potrzebne – jak większości pszczół – żeby się najeść, tylko żeby zebrać z nich substancje zapachowe. Źródłem zapachów dla zalotników mogą być również inne rzeczy, zdecydowanie mniej przyjemnie nam się kojarzące, jak gnijące owoce czy odchody. Efektem mieszania tych wszystkich woni są unikalne „perfumy”, które mają zrobić wrażenie na samicy. Przedstawicieli pszczół storczykowych, w przeciwieństwie do murarki ogrodowej i miesierek, w Polsce nie spotkamy – żyją w Ameryce Północnej i Południowej.

Historia pasa cnoty

Uważa się, że samice większości pszczół kopulują tylko raz. Samce natomiast mogą robić to wielokrotnie – przynajmniej w teorii. W praktyce tylko niektóre będą miały to szczęście, innym uda się to raz, a wiele w ogóle nie spłodzi potomstwa. U pszczoły miodnej jest odwrotnie. Młoda królowa może kopulować kilkanaście razy, natomiast trutnie – zawsze tylko raz. Powód jest dość drastyczny – w trakcie miłosnego aktu aparat kopulacyjny trutnia, tak zwany kopulator, pozostaje w drogach rodnych samicy i zostaje wyrwany z jego ciała, wraz z częścią wnętrzności.

Z ewolucyjnego punktu widzenia takie poświęcenie życia przez samca domaga się wyjaśnienia. Co samiec w ten sposób zyskuje? Być może tkwiący w odwłoku królowej kopulator jej partnera pełnił w ewolucyjnej historii pszczół funkcję pasa cnoty. Trutniowi mogłoby się opłacać poświęcenie życia, gdyby miało mu zapewnić wyłączne ojcostwo córek królowej, z którą kopulował (u pszczół samce rozwijają się z jaj niezapłodnionych, co odkrył polski pszczelarz i badacz Jan Dzierżoń – pszczele samce nie mają więc synów).

Jeśli dawniej ten mechanizm działał, to w toku ewolucyjnego wyścigu zbrojeń przestał być skuteczny – obecnie kolejny truteń po prostu wyjmuje pozostawioną przez poprzednika „zatyczkę”, by po chwili samemu podzielić jego los. Kopulator ostatniego z samców jest usuwany przez robotnice po powrocie królowej do ula.

Istnieje przynajmniej jeden gatunek pszczół, u których udział samców w rozmnażaniu nie kończy się na zalotach i kopulacji. Ten wyjątek został opisany w 2019 r. przez czeskich uczonych. Mowa o rożycy z gatunku Ceratina nigrolabiata (to krewna dwóch występujących w Polsce rożyc, pospolitej Ceratina cyanea i czarnej C. cucurbitina). To pszczoła samotnica – samica nie ma więc do dyspozycji gotowych do pomocy robotnic, wszystkim musi zająć się w pojedynkę. Gniazda samotnic zazwyczaj są mocno narażone na atak pasożytów albo drobnych drapieżników, takich jak mrówki, bo przez większość czasu właścicielki nie ma w pobliżu – wszak musi zbierać pyłek i nektar dla swojego przyszłego potomstwa.

U C. nigrolabiata gniazdo, będące norką wygryzioną wewnątrz gałązki, jest chronione przed takimi intruzami przez samca. Siedzi on przy wejściu, blokując je swoim ciałem. Do środka wpuszcza tylko prawowitą właścicielkę tej siedziby. Co ciekawe, samce rożyc wcale nie są pewne, w których gniazdach znajduje się ich potomstwo. Samice tego gatunku kopulują z kilkoma samcami, więc w jednym gnieździe mogą rozwijać się larwy mające różnych ojców. Samce co parę dni zmieniają pilnowane przez siebie gniazdo i przenoszą się, żeby pomóc innej samicy.

Zwodnicze kwiaty

Pszczoły są szczególnie przez nas cenione ze względu na ich rolę w zapylaniu roślin. Ponieważ samice zbierają duże ilości pyłku, którego część po drodze do swoich gniazd „gubią” na kolejnych odwiedzanych kwiatach, ich rola w zapylaniu wydaje się raczej oczywista. I faktycznie, globalnie pszczoły są prawdopodobnie najważniejszymi zapylaczami (przewyższając w tym inne grupy owadów, ptaki, ssaki, gady i inne zwierzęta, które lokalnie mogą odgrywać bardzo dużą rolę jako zapylacze). Samice dzikich pszczół należą do wyjątkowo efektywnych w tym zadaniu, mogą przewyższać wszechstronną pszczołę miodną.

Jednak relacje pszczół i roślin nie sprowadzają się wyłącznie do świadczenia przez te pierwsze pożądanej przez rośliny usługi, jaką jest zapylanie. Np. obok pszczół skutecznie zapylających rośliny są też takie, które „kradną” pyłek czy nektar, nie przenosząc pyłku z pręcików na znamię słupka. Ten sam gatunek może być przy tym zapylaczem dla jednych gatunków roślin, a złodziejem dla innych, a nawet może odgrywać obie role wobec tego samego gatunku w zależności od różnych czynników środowiskowych. Samce z kolei wcale nie okazują się takie bezużyteczne w zapylaniu, jak mogłoby się zdawać w świetle faktu, że pokarm z kwiatów zbierają tylko na własne potrzeby.

Samce, mimo że nie zbierają takich dużych ilości pyłku jak przedstawicielki przeciwnej płci, mogą odwiedzać całkiem sporo kwiatów – a przecież właśnie to liczy się w zapylaniu. Osobnik patrolujący terytorium może przysiadać co chwilę na innym kwiecie, żeby sprawdzić, czy nie ma na nim samicy, zostawić swój ślad zapachowy lub uzupełnić energię łykiem nektaru. A to wystarczy, by dokonać zapylenia. Wspomniane wcześniej samce „pszczół storczykowych” odwiedzają wiele kwiatów w bardzo konkretnym celu i oczywiście również mogą przy tej okazji je zapylać. Pewne storczyki wyspecjalizowały się nawet w korzystaniu z ich usług, oferując im substancje zapachowe, a rezygnując z produkcji nektaru. Ponieważ ich pyłek nie nadaje się do zbierania jako pokarm, storczyki te nie są w ogóle odwiedzane przez samice pszczół i polegają wyłącznie na samcach.

Niektóre kwiaty dopuszczają się oszustw. Jeśli dotąd postrzegaliśmy roślinę jako biernego partnera interakcji w czasie zapylania, czekającego aż pszczoła do niego przyleci, a czasem dającego się wykorzystywać, kiedy owad zabiera nektar czy pyłek bez zapylenia, to storczyki powinny wywrócić nasze wyobrażenia do góry nogami. Część gatunków nie produkuje bowiem żadnych zachęt dla zapylaczy, za to rozwija kwiaty przypominające samice pewnych owadów. Na wizualnym podobieństwie się nie kończy, storczyk może wydzielać również feromony przypominające te wytwarzane przez owada.

Samiec naśladowanego gatunku myli więc kwiat z samicą i próbuje z nim kopulować. Oczywiście po chwili orientuje się w swojej pomyłce, ale wtedy zwykle ma już na sobie pyłek storczyka. Roślina jest tak dobrym naśladowcą, że samiec, napotkawszy kolejny okaz tego samego gatunku, znów się nabiera. Podczas następnej próby kopulacji kwiat zostaje zapylony pyłkiem zebranym z poprzedniej rośliny. Cel zostaje osiągnięty – storczyk może rozwinąć nasiona, a samiec, cóż, zostaje z niczym. Ponieważ feromony płciowe są bardzo specyficzne gatunkowo, to również storczyki niejednokrotnie są zapylane przez jeden jedyny gatunek owada.

Cena bezdomności

Na koniec opowieści o życiu samców przyjrzyjmy się temu, co robią męskie osobniki, kiedy kończy się dzień – jak i gdzie śpią? Z samicami sprawa jest dość prosta – zwykle noc spędzają po prostu w swoich gniazdach. Samce jednak zazwyczaj nie mają tam wstępu, muszą więc znaleźć sobie jakieś inne wygodne i bezpieczne miejsce na noc.

Oprócz mało zaskakujących miejsc, takich jak jamki i szczeliny, w które można się wcisnąć i pozostać niezauważonym do rana, niektóre gatunki wybierają lokalizacje bardziej ekstrawaganckie. Należą do nich kwiaty o rurkowatych kielichach i takie zamykające na noc płatki. Wieczorem pszczoła wpełza do otwartego jeszcze kwiatu, a ten z nastaniem nocy zamyka się wokół niej. W takim ukryciu drapieżnik raczej jej łatwo nie znajdzie. Inną strategią, spotykaną na przykład wśród spójnic (Melitta) i pseudosmuklików (­Lasioglossum), jest postawienie na „ochronę stadną”.

Samce nie chowają się, ale usadawiają w widocznych, można nawet powiedzieć – eksponowanych miejscach i nocują grupowo. Na jednym kwiatostanie może siedzieć kilkunastu samców. Być może śpiąc w ten sposób, pszczoły mogą liczyć na to, że jeśli znajdzie je w nocy jakiś drobny drapieżnik, to zaspokoi głód tylko jedną pechową pszczołą, a pozostałe będą bezpieczne – to jedna z zalet trzymania się w grupie w przyrodzie. Takie spędzanie nocy nie jest jednak szczególnie rozpowszechnione wśród pszczelich samców. Wielu z nich woli nocować pojedynczo i, co dość zaskakujące, nie próbując się w żaden sposób ukryć.

Pszczoła wybiera sobie źdźbło trawy, listek czy płatek kwiatu, chwyta zań żuwaczkami i zastyga w bezruchu. Jedyne, co trzyma ją w obranej pozycji, to mocny uścisk żuwaczek, reszta ciała zwisa swobodnie, a nóżki są zazwyczaj podkurczone. W tej pozycji owad wydaje się idealnym kąskiem, niemalże podanym na talerzu, a jednak, skoro ten sposób nocowania wyewoluował i jest całkiem powszechny wśród pszczół, najwyraźniej musi być wystarczająco bezpieczny. Być może w rzeczywistości wiszącą w ten sposób małą pszczołę wcale nie jest tak łatwo wypatrzyć wśród roślinności, jak to się może wydawać, gdy oglądamy jej wykadrowane zdjęcie. Przekona się o tym z pewnością każdy, kto spróbuje sam odnaleźć śpiące w ten sposób samce. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 18-19/2022

W druku ukazał się pod tytułem: Beztroskie życie trutnia