Wielorakość istnienia

"Rękopis znaleziony w Saragossie" to niewątpliwie najwybitniejsza powieść napisana przez Polaka do czasów pozytywizmu; do jakiej jednak literatury ją zaliczyć? Napisana została po francusku przez człowieka, który ten język znał lepiej niż polski, ale Francuzi odkryli ją późno i to w wersji niepełnej. Dzieje się w Hiszpanii, a za bohatera ma oficera gwardii walońskiej, syna Hiszpanki o mauretańskich korzeniach. Stanowi przy tym dzieło nie tylko talentu, ale i olbrzymiej erudycji, co sprawia, że "jest to jedna z tych wielowarstwowych książek, które zdolne są uwieść czytelników wszelkiej kategorii: od najbardziej naiwnych, tych, którzy będą wędrowali przez nią jak przez ogród cudów, po najbardziej uczonych, którzy z upodobaniem zechcą odtworzyć bezkresny katalog źródeł".

Bo też chodzi o utwór wyrastający jakby ponad literatury narodowe, o swoistą summę, dzieło, które - jak piszą dalej we wstępie do swej książki François Rosset i Dominique Triaire - "jawi się jako ostatnia wielka powieść europejskiego Oświecenia". Nie dlatego, że "pozwala sporządzić coś w rodzaju katalogu idealnej biblioteki Oświecenia" ale dlatego, że "dopuszczając do głosu, i to w tej samej przestrzeni powieściowej, różnorodne odpowiedzi na najistotniejsze pytania natury filozoficznej, religijnej, naukowej i poetyckiej, Potocki ustawia czytelnika, podobnie jak swego powieściowego bohatera, na pozycji szczególnej, pozwalając mu zająć postawę krytyczną, zmierzającą do zrelatywizowania powagi każdej z tych odpowiedzi, łącznie z tymi, które rozpaliły oświeceniowy entuzjazm: encyklopedyzm, racjonalizm czy nawet materializm".

Odczytanie tej polifonicznej konstrukcji to problem osobny; by zrozumieć, jak jej powstanie było w ogóle możliwe, trzeba poznać biografię jej twórcy. Biografię ukazaną w ścisłym związku z epoką, jak to właśnie zrobili Rosset i Triaire. Ich książka powstała na marginesie przygotowywania pierwszej edycji krytycznej pism Jana Potockiego (zawierającej m.in. po raz pierwszy pełny autorski tekst francuskiego oryginału "Rękopisu..."), ale słowo "margines" nie brzmi tu właściwie. Chodzi bowiem o nadzwyczaj solidną i pieczołowitą, wykorzystującą nieznane wcześniej źródła rekonstrukcję życiorysu Potockiego, wspartą nie tylko doskonałą znajomością jego dzieł, ale i wyczuciem klimatu epoki oraz orientacją w realiach zarówno polskich, jak i europejskich.

Co zaś najbardziej ujmujące, w epilogu autorzy przyznają, że bohater, którego koleje życia z taką starannością odtworzyli, pozostaje dla nich nadal zagadką. "Chociaż docieramy do końca jego biografii, to, co najbardziej w nim istotne, jeszcze ciągle zdaje nam się wymykać. Znamy zarys dzieła, fakty, które wykreślają linię życia. Potocki pozostał milczący...".

W kwestii faktów: do legendy przeszedł ten ostatni, samobójstwo popełnione w 1815 roku, w przeddzień Wigilii, w Uładówce na Podolu. Szlifowana tygodniami srebrna kulka z opowieści Gustawa Herlinga-Grudzińskiego zmienia się wprawdzie w ołowianą, przycinaną nożem, nic też nie wiadomo o jej poświęcaniu, scena śmierci Jana Potockiego pełna jest jednak makabrycznego dramatyzmu. "Leżał na łożu w szlafroku, obrócony niby twarzą do muru. Położenie jego ciała było tak spokojne, jakby człowieka głęboko uśpionego" - wspominał świadek, Stanisław Chołoniewski, sąsiad i przyjaciel. Twarzy jednak nie było: rozerwała ją kula, mózg rozprysnął się na ścianie i podłodze. Na stole, wśród papierów, nie znaleziono "śladu ostatniej jego myśli, uczucia lub jakiejkolwiek woli", jedynie "na jednej ćwiartce kilka karykatur dzikiej fantazji, świeżo biegłą ręką naszkicowanych"...

Trudno byłoby wcześniej przewidzieć, że tak właśnie zamknie się ta niezwykła biografia, zwłaszcza że w chwili śmierci Potocki miał tylko 54 lata. Może po prostu wyczerpała się energia, która pozwalała mu łączyć pasję naukową, poznawczą i pisarską z ambicjami politycznymi i niezwykłą namiętnością do podróży. A może czuł, że jego czas przeminął: "nowa Europa nie była już jego Europą, Kongres Wiedeński ostatecznie przypieczętował koniec epoki, która w dobrym i złym należała do niego - epoki Oświecenia".

Urodził się w 1761 r., na trzy lata przed objęciem tronu polskiego przez Stanisława Augusta Poniatowskiego, z którym połączy go w przyszłości przyjaźń, jako syn Józefa Potockiego, krajczego koronnego, i Anny Teresy z Ossolińskich. Po szwajcarskiej edukacji, o której znajdziemy tu, mimo szczupłości źródeł, sporo nowych i interesujących szczegółów, po służbie w wojsku austriackim zostaje kawalerem maltańskim, co wiąże się z pierwszą jego podróżą na południe, aż po Tunis. Potem przyjdą następne: do Turcji i Egiptu, do Hiszpanii i Maroka.

W 1785 r. żeni się z Julią Lubomirską; ich synowie, Alfred i Artur, dadzą początek łańcuckiej i krzeszowickiej linii Potockich. Pobyt w Paryżu, a także nieudana rewolucja w Holandii, której był świadkiem, wpłyną na kształtowanie się jego poglądów. Na początku 1788 r. wraca do Polski i angażuje się w jej sprawy - publikuje pisma polityczne, zakłada drukarnię, zostaje wybrany na Sejm Czteroletni, zmienia nawet strój. Jednak na kilka miesięcy przed uchwaleniem Konstytucji 3 Maja wyjeżdża do rewolucyjnego Paryża. Przysłuchuje się obradom Zgromadzenia Narodowego, jest w wielkiej zażyłości ze słynnym aktorem Talmą. A w 1791 r. rusza znów na południe, do Madrytu.

"Opuszczając Warszawę w najgorętszym okresie prac sejmowych - piszą jego biografowie - porzucił rolę posła, potem w Paryżu odgrywał rolę jakobina, teraz nosił strój, który najbardziej mu odpowiadał: strój podróżnego". Jego stosunek do spraw polskich był jakby wypadkową poglądów jego krewnych - z jednej strony Ignacego i Stanisława Kostki, przywódców stronnictwa patriotycznego, z drugiej - rodzonego brata Seweryna oraz czołowego targowiczanina Stanisława Szczęsnego, który został zresztą potem teściem Jana, jako ojciec jego drugiej żony Konstancji. Stąd pewnie obojętność Jana wobec ostatecznego upadku Rzeczypospolitej, a także zaangażowanie (zresztą z poręki Adama Jerzego Czartoryskiego) w służbę rosyjską i uczestnictwo w nieudanym poselstwie do Chin w 1805 r.

Pamiętajmy jednak, że dla Potockiego sprawą pierwszoplanową były jego dociekania naukowe - obojętne, czy chodziło o prehistorię Słowiańszczyzny, czy też o uporządkowanie powszechnej chronologii albo odczytanie kamienia z Rosetty. Gotów był nie tylko znieść trudy wielomiesięcznej podróży do Chin (która skończyła się zresztą w Urdze, czyli dzisiejszym Ułan-Bator) i narazić na niebezpieczeństwa wyprawy na zbuntowany Kaukaz, ale także przelecieć balonem nad Warszawą. Herodot był dlań kimś ważniejszym niż współcześni władcy: "odbywa ze mną ponownie podróż po Scytii, po której przed dwudziestu dwoma wiekami podróżował we własnej osobie. Zamieszkiwało ją od tego czasu sto różnych ludów, ruiny miast pokryło pustkowie, a nazwy ich poszły w niepamięć... Herodot natomiast przetrwał: przemawia do mnie w swym języku, ważę każde jego słowo, bojąc się choćby najdrobniejsze uronić, i znajduję w tym więcej zadowolenia niż w rozmowie z niejednym żywym człowiekiem". Czytam te słowa w kilka dni po śmierci Ryszarda Kapuścińskiego...

I jeszcze na koniec cytat z Rosseta i Triaire: "Swoim bogactwem i złożonością świat wymyka się klarowności i sztywności pojęć, podobnie jak wymyka się wzorcom, które usiłuje mu się narzucić, żeby go odczytać lub przekształcić. Jakkolwiek Potocki był tylko karnawałowym jakobinem, wstrętna mu będzie napoleońska ambicja powszechnej uniformizacji. A stąd już tylko krok do podania w wątpliwość stereotypowych prawd i dogmatów wszelkiego rodzaju. Potocki postara się przedstawić w ogromnej, polifonicznej konstrukcji swojej powieści to, co sam nieustannie poświadcza, odkrywając i podziwiając wielorakość istnienia". (Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2006, ss. 518. Przeł. Anna Wasilewska. Na końcu tablice genealogiczne, bibliografia, przypisy, indeks nazwisk. Seria "Fortuna i Fatum".)

Lektor

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 05/2007