W poszukiwaniu parasola

Wyduszenie z internetu gotówki, tylko o tym mówią na targach menedżerowie słuchający muzyki z iPadów i smartphonów. Ewidentna obsesja kogoś, komu urwał się wiszący nad głową miecz Damoklesa.

30.01.2012

Czyta się kilka minut

W centrum 70-tysięcznego Cannes trudno znaleźć normalną księgarnię, sklep z muzyką lub filmami. Przeciętnie zaopatrzony mediastore FNAC zdaje się wyczerpywać zapotrzebowanie. 27 stycznia, w przeddzień rozpoczęcia MIDEM, największych europejskich targów fonograficznych, nie ma w nim zresztą tłumów. Taksówkarz pyta wprawdzie, czy jedziemy na targi – „to świetna impreza!” – jednak sam się tam nie wybiera.

MIDEM nie są skierowane do mieszkańców Cannes. Karta „wizytatora” kosztowała 795 euro – nie jest to propozycja dla zwiedzających, lecz dla muzycznego biznesu. To jedyny adresat targów. Nie znajdziemy tu ciekawych płyt, nie będzie spotkań z lubianymi lub promowanymi artystami. Zamiast nich są konferencje, które z grubsza dotyczą jednego: kolejnych prób wykombinowania, jak spieniężyć nieustanny obrót muzyką i filmami w internecie. Może też uda się porozmawiać z jednym lub drugim producentem lub menedżerem, częściej jednak z jakimś przedstawicielem – tylko przedstawicielem kogo?

***

Jeszcze kilka lat temu MIDEM były wizytówką wszystkiego, co nagrano na jakiekolwiek płyty. Kompleks sal, zwany Pałacem Festiwalowym, zastawiony był stoiskami – wprawdzie w targi raczej nie inwestowali najwięksi producenci, jak EMI czy Universal, jednak reszta eksponowała się z tym większym zapałem. Wydawnictwa festiwalowe manifestowały luksus, audytoria zajmowały następujące po sobie koncerty, interesy najlepiej omawiało się na bankietach, z każdego stoiska można było wynieść zestaw materiałów.

Dziś bywalcy targów z melancholią patrzą w niedawną przeszłość. Pal sześć, że czerwony dywan, czy raczej czerwona wykładzina, omija główne wejście, którego się już nie używa. Teraz biega się do tylnej części kompleksu, gdyż cały przód jest właściwie pusty; wolnej przestrzeni jest tyle, że znalazło się miejsce na okazałe rośliny. Ważniejsze, że dziś z rzadka spotkać można wystawcę zajmującego się samemu produkcją muzyki – w formie płyt czy koncertów.

W dobie kryzysu powszechnego, gdy ostatecznym poręczeniem okazują się fundusze publiczne, także MIDEM przechodzi z inicjatywy prywatnej na państwową. Wśród wystawców dominują obecnie stoiska narodowe lub regionalne. Eksponują się odpowiednie ministerstwa, ich agendy, instytucje samorządowe.

Nie znajdziemy francuskich wytwórni, ale pawilon francuski, gdzie ewentualnie może uda się spotkać kogoś z kilkudziesięciu firm, teoretycznie tam reprezentowanych. W pawilonie austriackim (dla przypomnienia – to kraj Mozarta, Schuberta, Mahlera, Schönberga i paru innych) nie ma z kim porozmawiać o muzyce klasycznej. Lista zgłoszonych tu wystawców jest wprawdzie długa, przy rozstawionych stolikach, zajęte rozmowami, siedzi jednak ledwie parę osób. Region Rhône-Alpes promuje każdą produkcję muzyczną, którą wytwarza się nad Izerą; Sardowie chętnie opowiedzą o muzykach z wyspy i przekażą kontakty.

Na stoisku francuskiego pisma muzycznego „Diapason” można kupić najnowszy numer magazynu, na stoiskach dwóch głównych pism brytyjskich – de facto najważniejszych pism światowych – można, jak się ma szczęście, porozmawiać z miłą panią. Poza plakatami nic nie mówi, że mamy do czynienia z „BBC Music Magazine” i z „Gramophone”.

Swoje stoiska ma Macedonia, Turcja, Chiny, Czechy, Słowacja, Litwa, Łotwa, Hiszpania i inni, nawet Grecy i SIAE – włoski odpowiednik ZAIKS-u. Oczywiście także Francuzi oraz tacy potentaci jak Niemcy czy Brytyjczycy. Oddzielnie Kanada, oddzielnie Québec. Znaczną część drugiego piętra zajmują Skandynawowie, jak zwykle zebrani razem. Grupowe stoiska, jeśli dobrze zorganizowane i wypełnione ludźmi, ewidentnie tętnią życiem – przy stolikach trudno znaleźć miejsce, do kompetentnych przedstawicieli ustawiają się kolejki. Ten system wciąż jeszcze działa, gdyż po targach chodzą – jako „wizytatorzy” – wszyscy ci, którzy sami nie chcą inwestować w stoisko.

Przy okazji Roku Chopinowskiego podobny pawilon miała także Polska; obecnie, w sposób charakterystyczny dla naszego długofalowego myślenia i żelaznej konsekwencji, nie ma żadnego miejsca, na którym mogłyby być obecne różne polskie instytucje. Mamy jednak stoisko regionalne: Małopolska obecna jest przy stoliku Capelli Cracoviensis. Krakowski zespół muzyki dawnej rozdaje swoje płyty z twórczością polskich kompozytorów barokowych, polecające równocześnie inne atrakcje regionu; ten sam repertuar wykonał też na trzech koncertach (z coraz większą swobodą i pewnością – co cieszy). Po wysłuchaniu efektownej „Missa Triumphalis” Mielczewskiego, pod dyrekcją Jana Tomasza Adamusa, równie zadowolony wychodził angielski producent z wytwórni Metronome, jak panie z parafii kościoła, w którym koncert miał miejsce (Notre-Dame des Pins). „Missa Sancta Anna” z kolei zabrzmi być może niebawem w Tuluzie. Swoją rolę promocyjną targi najwyraźniej wciąż jeszcze są w stanie pełnić.

***

Koncerty to jednak rzadkość – gwoli podtrzymania tradycji jako gwiazda wystąpi Patricia Kaas z piosenkami Edith Piaf, z imprez klasycznych natomiast, niegdyś licznych, odbędzie się tylko jedna „noc klasyczna”. O nagrodzie MIDEM Classic, którą przyznano jeszcze dwa lata temu (wówczas były też nagrody Chopinowskie), nikt już nie pamięta. Sama idea wybrania najlepszej płyty spośród wszystkich – skrajnie różnych – jakie wychodzą w ciągu roku, zakrawa na szaleństwo (zdradzały je zresztą decyzje jury), jednak to kolejny symptom zmierzchu pewnej epoki. Komputery zmieniły świat – choć nie widać tego może w sklepach, jednak po maszynach do pisania i zawodzie zecera znika także utrzymujący MIDEM rynek płytowy. Irańczycy rozdają na targach składankę nagrań w formie prezentacji komputerowej, naprawdę na czasie jest jednak stoisko Chile: tu z płyt zostało tylko tableau zrobione z okładek, są natomiast ulotki z kodem, służącym do pobrania muzyki z internetu.

MIDEM patrzy dziś właśnie w tym kierunku. Konkursy nie dotyczą już artystów: istnieje wprawdzie jeszcze nagroda dla muzyki rozrywkowej, ale ważniejsza zdaje się rywalizacja między projektami „start-upów” – na różne systemy wprowadzenia opłat za treści zamieszczane w internecie. Wyduszenie z internetu gotówki – ewidentna obsesja kogoś, komu urwał się wiszący nad głową miecz Damoklesa. Tego dotyczą wszystkie konferencje, o tym mówią menedżerowie, słuchający muzyki z iPadów i smartphonów.

„Dzięki telewizji kablowej wiemy, że ludzie chętnie zapłacą za treść wysokiej jakości” – optymistycznie głosi jeden z projektów. Po czym oferuje „rewolucyjną” technikę: część treści witryny internetowej zostanie ukryta i ujawni się dopiero po opłacie. Czy rzeczywiście ktoś wierzy, że taki pomysł zmieni internet – czy jest to tylko kolejna rozpaczliwa próba poszukiwania wyjścia z sytuacji?

A jednak skręt w kierunku wykładów na temat wykorzystywania internetu jest dziś tym, dzięki czemu – obok przejęcia ich przez instytucje państwowe – targi w Cannes w ogóle jeszcze istnieją. Całą resztę można przecież załatwić właśnie przez internet – komu w dobie Google’a potrzebne są „książki telefoniczne” z listą krajowych agentów, firm, wydawnictw etc. zajmujących się (co pokazane w formie tyleż prostej, co mało wyrazistej tabelki) różnymi rodzajami muzyki? Znajdując informację w internecie – kto musi czekać na targi, by znaleźć odpowiednią osobę? MIDEM usiłuje więc stać się nie tylko miejscem biznesowych spotkań, lecz i swego rodzaju seminarium, szukającym pozytywnej odpowiedzi na najbardziej dręczące pytania.

Ponury to obraz – Cannes zszarzałego w deszczu problemów? Na pocieszenie: jedna branża wciąż częstuje szampanem, a nawet sprowadza gwiazdy dla uświetnienia otwarcia swojego stoiska. Dyrygent Walery Gergiew dotarł spóźniony z lotniska i pojawił się w gościnie IMZ – stowarzyszenia producentów telewizyjnych filmów o muzyce.

Od lat jednym z najciekawszych aspektów targowego Cannes był przegląd filmowych nowości – i wciąż pozostaje atrakcją. Prezentacje trwały od pierwszego dnia – już nazajutrz rano swoje dzieła pokazywała też TVP Kultura (III Symfonia Góreckiego, „Pasja wg św. Łukasza” Pendereckiego, L.Stadt, Konkurs Wieniawskiego, Wierba&Schmidt Quintet). Tutaj nie widać kryzysu, jakby muzyka była w stanie trwać tylko w połączeniu z wizją. Filmowcy zadają sobie jednak jedno pytanie: gdzie pójdą, kiedy już nie będą mogli spotykać się w ¬Cannes? 

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Ur. 1973. Jest krytykiem i publicystą muzycznym, historykiem kultury, współpracownikiem „Tygodnika Powszechnego” oraz Polskiego Radia Chopin, członkiem jury International Classical Music Awards. Wykłada przedmioty związane z historią i recepcją muzyki i… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 06/2012