W bagażniku polskości

Wizja spotkania księdza Jerzego z prymasem Glempem jest najmocniejszym i zarazem najbardziej kontrowersyjnym momentem bydgoskiego spektaklu...

26.06.2012

Czyta się kilka minut

Scena zbiorowa ze spektaklu Pawła Łysaka / fot. Magda Hueckel / TPB
Scena zbiorowa ze spektaklu Pawła Łysaka / fot. Magda Hueckel / TPB

Popiełuszko” na deskach Teatru Polskiego w Bydgoszczy jest częścią cyklu „Oburzeni”, badającego problemy i przemiany społeczne wywołane kryzysem. Tym razem jednak źródłem oburzenia nieoczekiwanie stał się sam spektakl. Wbrew intencjom Pawła Łysaka, dyrektora teatru i reżysera „Popiełuszki”, lokalne ugrupowania prawicowe (m.in. Terenowe Biuro Radia Maryja, ONR, Solidarni 2010) dopatrzyły się w nim bluźnierstwa czy prowokacji, twierdząc, że sztuka ta „wypacza pamięć” i „insynuuje komunistyczne kłamstwa”, zaś „na mówienie o Popiełuszce jeszcze za wcześnie”.

Nawołują do dymisji szefa bydgoskiej sceny i twórcy jej ogólnopolskiego sukcesu oraz domagają się zdjęcia sztuki z afisza, mimo że jej nie widzieli. „Nie chciałbym kupować biletu na dzieło, które w moim odczuciu jest złe” – twierdzi przewodniczący bydgoskiego Klubu „Gazety Polskiej”. Również inicjator apelu, radny PiS Stefan Pastuszewski, przyznaje, że nie widział przedstawienia i „zna je z relacji innych”. Protestujących nie przekonał nawet ksiądz Adam Boniecki, podkreślający w popremierowej dyskusji, że sztuka nie jest obrazoburcza...

CZARNA BANDA

Kiedy Małgorzata Sikorska-Miszczuk pisała „Popiełuszkę” na zamówienie teatru, z pewnością miała świadomość, że postać kapłana Solidarności jest związana z Bydgoszczą. Właśnie tam 19 października 1984 r. odprawił on swoje ostatnie nabożeństwo. Kontrowersje mają więc źródło we wciąż żywej pamięci zbrodni i martyrologicznej otoczce, która się wokół niej wytworzyła, zwieńczona beatyfikacją księdza w 2010 r.

Tymczasem twórcy spektaklu wprowadzają jego postać w świecką dyskusję na temat wolności i wspólnoty. Splatają męczeńską śmierć kapłana z koszmarem sennym współczesnego bohatera, nazwanego Antypolakiem – agnostyka, ateisty lub „wierzącego-niepraktykującego”, który swoją tożsamość buduje na dystansie wobec religii i tradycji. Jego odmienność zarysowuje się już w pierwszej scenie: wylękniony mężczyzna kuli się pod ścianą, podczas gdy grupa aktorów w sportowych strojach rozpoczyna wspólną gimnastykę, przeradzającą się w żywiołowy taniec do pieśni „Chwalcie łąki umajone”. Nastrój zostaje zburzony wyznaniem Antypolaka, że nie potrzebuje Kościoła, aby wierzyć. Wyobraża sobie Kościół, który odbiera mu wszystko, co mogłoby świadczyć o patriotyzmie: flagę i godło, pamiątki rodzinne, ulotki ze stanu wojennego, bo przecież „rozklejali je tylko katolicy”. „Czarna Banda” zabrania mu kibicować drużynie narodowej, być dumnym z noblistów, krytykować premiera i Radio Maryja. Absurdalność tej sekwencji wyraża przekonanie, że żaden naród jako całość nie może rościć sobie prawa do miana „katolickiego”, że religia i wartości, które ona niesie, nie są własnością państwa. Jej unarodowienie i upolitycznienie jest niedopuszczalne.

Antypolak zostaje zamknięty w bagażniku ze szlachetnym księdzem i musi przyjrzeć się ostatnim miesiącom życia Popiełuszki, skonfrontować własną obojętność z niezłomnym zaangażowaniem kapłana i sytuacją zagrożenia, w której obaj się znaleźli. „Popiełuszko” zbudowany jest na kontraście. Prawda, Dobro i niezłomność księdza toczą odwieczną walkę ze Złem, uosobionym przez Morderców, z których ust padają mefistofeliczne tezy o nieposłuszeństwie, o dawnym i obecnym zniewoleniu. Ale żarliwość Popiełuszki zderza się także z dystansem Antypolaka oraz histerycznym konsumpcjonizmem jego żony, dla której jedyną tragedią jest awaria ekspresu do kawy.

KSIĄDZ KONTRA PRYMAS

Jednym z koszmarów Antypolaka są odwiedziny niedołężnego Prymasa. Ociężały mężczyzna w lunatycznym zwidzie roznosi obrazki „rozmodlonego” Popiełuszki, by na siłę zastąpić nimi fotografie zamordowanego kapłana. Zarzut zawłaszczenia przez Kościół wizerunku i przesłania zbuntowanego księdza wybrzmiewa szczególnie mocno w kontekście późniejszej rozmowy z Prymasem. Dyscyplinujący ton zwierzchnika pachnie ojcowskim pasem, podobnie jak jego pretensje o brak pokory, nieposłuszeństwo, tworzenie własnej hagiografii.

Wizja spotkania Popiełuszki z Glempem jest najmocniejszym i zarazem najbardziej kontrowersyjnym momentem spektaklu. Kładzie cień na wizerunku Kościoła jako instytucji antysystemowej; jednocześnie poraża zimnem i autentycznością. Została zainspirowana „Zapiskami” męczennika, opublikowanymi niedługo po brutalnym morderstwie. „Zarzuty mi postawione zwaliły mnie z nóg. SB na przesłuchaniu szanowało mnie bardziej” – wspomina bohater we wpisie datowanym na dzień spotkania z przełożonym. Sikorska-Miszczuk przytacza również spowity zasłoną milczenia fakt, że arcybiskup Dąbrowski, sekretarz episkopatu, zgodził się przyjąć i przekazać księdzu wezwanie na pierwsze przesłuchanie. Dopóki kapłan nie odebrał go osobiście, pozostawał bezpieczny. Hutnicy i robotnicy nie dopuszczali do niego listonosza, tę rolę przyjął natomiast przedstawiciel hierarchii kościelnej. Popiełuszko skomentował to w pamiętniku: „Arcybiskup zapomniał, że paktować z diabłem nie wolno”.

Chociaż oskarżenia wobec ludzi Kościoła wynikają z przytoczonych faktów historycznych albo wspomnień samego księdza, środowisko konserwatywne nie dostrzega w przedstawieniu niczego ponad agresywny antyklerykalizm reżysera i dramatopisarki. Tymczasem niezłomność bohatera nie zostaje zakwestionowana ani przez moment. Sztuka przenosi natomiast jego postać z przestrzeni martyrologii do systemu wartości uniwersalnych, podejmuje próbę przywrócenia symbolom wolności ich pierwotnego znaczenia, zawłaszczonego przez dyskurs polityczno-historyczny.

***

„Popiełuszko” próbuje rozkodować doświadczenie narodu, nakreślić jego współczesne uwikłania, jego najważniejszą zaletą jest ironia i dez¬iluzja. A przecież – jako młody widz, i młoda cząstka społeczeństwa – nie mogę pozbyć się nieufności wobec teatru odwołującego się do wspólnoty narodowej.

Nie mogę pamiętać siły emocjonalnej „karnawału Solidarności”, nastroju wspólnoty i jedności Polaków sprzed transformacji ustrojowej, nie doświadczyłam grozy stanu wojennego. Szlachetne aspiracje moralne społeczeństwa znam z kart podręcznika. Nie utożsamiam się z Antypolakiem, ale solidarność jest dla mnie ważna tylko wtedy, gdy zapisuje się ją małą literą.  


Małgorzata Sikorska-Miszczuk, „Popiełuszko”, reż. Paweł Łysak, występują: Karolina Adamczyk, Paweł Gilewski, Michał Jarmicki, Marian Jaskulski, Magdalena Łaska, Mateusz Łasowski, Roland Nowak, Marcin Zawodziński, Teatr Polski w Bydgoszczy, premiera: 9 czerwca 2012 r.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 27/2012