Unia mądra po szkodzie?

Dyskusja o bezpieczeństwie energetycznym Europy staje się coraz gorętsza. Czy za sprawą "wojny gazowej"? Nie jest to wcale pewne.

17.02.2009

Czyta się kilka minut

Ukraińsko-rosyjska "wojna gazowa" wywołała najpoważniejsze w historii zakłócenia w dostawach gazu do Unii Europejskiej. 12 jej krajów przez prawie dwa tygodnie nie dostawało surowca przesyłanego tranzytem przez Ukrainę, co dla niektórych oznaczało brak części lub całości dostaw (Bułgaria, Słowacja). Dlatego "wojna gazowa" wpływa dziś zasadniczo na wewnątrzunijną debatę - o wspólnej polityce energetycznej i zapewnieniu bezpieczeństwa w tej dziedzinie.

Na razie trudno stwierdzić, jakie będą jej efekty. Ale widać już, że kryzys gazowy pogłębił różnice między krajami - np. w kwestii dywersyfikacji dostaw (projekt Nord Stream kontra projekt Nabucco). Stał się też elementem dyskusji wykraczającej poza energetykę: o przyszłych relacjach Unii z jej najważniejszymi wschodnimi sąsiadami: Rosją i Ukrainą.

Unia bezsilna

W pierwszych dniach rosyjsko-ukraińskiego konfliktu Unia starała się nie angażować. Odmawiała mediacji, wyrażając tylko nadzieję, że komercyjny spór między dwoma podmiotami (rosyjskim Gazpromem i ukraińskim Naftohazem) zostanie rozstrzygnięty i nie wpłynie na dostawy. Ale okazało się, że konflikt dotyka też kraje Unii: po kilku dniach państwa Europy Środkowej i Bałkanów poinformowały o spadku dostaw, a 7 stycznia dostawy przez Ukrainę ustały.

Unia, stając się ofiarą "wojny gazowej", nie mogła już tylko stać z boku. Przez kolejne dni obserwowaliśmy intensywne zabiegi Komisji Europejskiej i Prezydencji Czeskiej, polegające na współtworzeniu międzynarodowej misji obserwacyjnej (mającej monitorować tranzyt rosyjskiego gazu przez Ukrainę) i na uzgadnianiu treści porozumienia. Ale mimo podpisania tego dokumentu przez wszystkie strony, gaz nie popłynął.

Także dalsze zabiegi unijne, a później również inicjatywy poszczególnych państw (np. wizyty w Kijowie i Moskwie premierów najbardziej dotkniętych kryzysem Bułgarii i Słowacji) oraz zaangażowanie europejskich koncernów nie przynosiły efektów. Choć aktywność Unii była zapewne czynnikiem mobilizującym do szukania kompromisu, to ustalenia kończące spór i umożliwiające podpisanie rosyjsko-ukraińskich porozumień uzgodniono w rozmowach dwustronnych, bez udziału Unii (mimo że przedstawiciele Komisji i Prezydencji byli w Moskwie w trakcie ich trwania). Zresztą treść tych uzgodnień nie gwarantuje trwałego rozwiązania najważniejszych z punktu widzenia Unii kwestii, tj. zasad tranzytu. A doświadczenia lat ubiegłych nie pozwalają wykluczyć kolejnego kryzysu na początku 2010 r.

Szukanie odpowiedzi

Zaangażowanie unijnej dyplomacji w trakcie konfliktu nie przyniosło więc efektów, a Unia nie stała się stroną - czy nawet świadkiem - podpisywanego porozumienia. Przyczyn było wiele, w tym skomplikowana natura relacji rosyjsko-ukraińskich (i gazowych, i politycznych, gdzie kwestie gazowe są jednym z narzędzi wpływu).

Duże znaczenie miał też sposób działania Unii - w tym przede wszystkim absolutna niechęć Brukseli do angażowania się w regulowanie dwustronnych sporów nieunijnych podmiotów. Postawa taka utrudniła Unii przyczynienie się do rozwiązania problemu. Tymczasem kształt i jakość rosyjsko-ukraińskiej współpracy w kwestiach gazowych, w tym sprawy dotyczące zasad dostaw surowca, są - mimo podpisywania odrębnych umów w obu kwestiach - silnie związane z kwestiami tranzytu do poszczególnych krajów Unii.

Mimo fiaska unijnych zabiegów w trakcie konfliktu, za wcześnie na jednoznaczne oceny: kryzys gazowy, jego zasięg i skala były dla Unii zaskoczeniem - co także mogło ograniczyć jej skuteczność. Tym bardziej warto odnotować, że przez cały czas w Unii trwa proces szukania odpowiedzi - zarówno na to wydarzenie, jak i na jego rozmaite skutki.

Pierwsza rosyjsko-ukraińska "wojna gazowa" (z początku 2006 r.), krótsza i mniej dotkliwa dla Unii niż tegoroczna, przyczyniła się do stworzenia przez Komisję Europejską projektu Europejskiej Polityki Energetycznej (w styczniu 2007 r.), następnie do przyspieszenia prac nad tzw. III pakietem liberalizującym wewnętrzny rynek gazowy, pakietem klimatycznym, a wreszcie - ostatnio - propozycjami zwiększenia bezpieczeństwa dostaw i solidarności energetycznej w Unii (w listopadzie 2008 r.).

Różnice rosną, nie maleją

A jak ostatnia "wojna gazowa" wpłynie na kształt unijnej polityki energetycznej? Trudno dziś przesądzać. Wiadomo natomiast, że przyczyniła się ona do zaognienia - trwających już od kilku miesięcy - dyskusji o bezpieczeństwie energetycznym, szybszym integrowaniu unijnego rynku gazu i dywersyfikacji. Podziały między krajami Unii nie tylko się uwypukliły, ale mogą się pogłębiać - zarówno w kwestii zasad solidarności, podziału kosztów, jak i konkretnych projektów, mających zwiększać bezpieczeństwo dostaw.

Widać więc dziś starania poszczególnych państw, by zwiększać samowystarczalność energetyczną przez budowę tzw. interconnectorów czy magazynów gazu, ale także przez wykorzystanie alternatywnych źródeł energii. Pojawiające się w Europie Środkowej i na Bałkanach plany reaktywacji starych lub budowy nowych elektrowni jądrowych budzą obawy Niemiec i Austrii.

Zaognia się też dyskusja o projektach dywersyfikacji dostaw: część państw, w tym Polska, chce ustalenia, które projekty dywersyfikacyjne będą priorytetowe - dotyczące zarówno źródeł, jak i tras (przede wszystkim projekt Nabucco). Inne kraje, w tym Niemcy, dążą do przyspieszenia budowy gazociągów umożliwiających dostawy rosyjskiego gazu szlakami alternatywnymi do ukraińskich - czyli Nord Stream i South Stream.

Jaka wspólna polityka?

Te różnice między państwami powodują, że wypracowanie przez Unię wspólnej odpowiedzi politycznej na "wojnę gazową" nie będzie proste. A nawet trudniejsze, gdyż dotyczy nie tylko gazu, ale szerzej - relacji politycznych Unii z Rosją i Ukrainą.

Dziś stoi więc przed Unią szereg pytań, dotyczących m.in. kształtu relacji energetycznych z Rosją (dostawcą największym i problematycznym), w tym wpływu powiązań energetycznych na relacje polityczne. Kolejne pytanie dotyczy roli Ukrainy w systemie dostaw do Unii oraz znaczenia jej (i innych państw WNP) w unijnej polityce zagranicznej. Są też dalsze pytania: o mechanizmy współpracy z państwami tranzytowymi i taką dywersyfikację dostaw gazu, która nie tylko zwiększałaby bezpieczeństwo Unii, ale też nie pogłębiłaby różnic między jej krajami. Dalej, otwarta pozostaje kwestia przyspieszenia integracji unijnego rynku gazowego i budowania mechanizmów antykryzysowych (solidarnościowych). A także pytanie o rolę gazu w bilansie energetycznym Unii - także wobec wymogów pakietu klimatycznego.

Odpowiedzi na te pytania - lub choćby na część z nich - powinny zostać wypracowane przed marcowym szczytem Rady Europejskiej, którego jednym z tematów będzie właśnie bezpieczeństwo energetyczne. Wątpliwe jednak, czy tak się stanie - złożoność zagadnień i interesów sprawi raczej, że cały proces się przeciągnie. Paradoksalnie, jednym ze skutków "wojny gazowej" może okazać się więc utrudnienie - a nie ułatwienie - pracy nad wspólną polityką energetyczną Unii...

AGATA ŁOSKOT-STRACHOTA jest pracownikiem Ośrodka Studiów Wschodnich w Warszawie, specjalizuje się w problematyce energetycznej Europy.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 08/2009