Tworzymy malowidła jaskiniowe

Reiner Kunze: Oryginalność myślenia można stłumić, ale nie można do niej dążyć; człowiek ma ten dar albo nie.

28.02.2008

Czyta się kilka minut

Rozmawia Jakub Ekier

Pański niepowtarzalny sposób posługiwania się słowem rozpoznajemy także w późnych Pana wierszach. Niektóre z nich jednak, zwłaszcza w najnowszym tomie "Noc lipowa", posługują się językiem wręcz techniczno-sprawozdawczym. Dlaczego?

Reiner Kunze: Nie ma innej przyczyny niż dążenie do tego, żeby w końcu nie można było opuścić czy dodać ani jednego słowa. Kryterium jakości języka poetyckiego jest dla mnie jak największa dokładność, jak największa przystępność i w miarę możności także etymologiczna głębia poszczególnego słowa. W doborze środków właściwie nie mamy wyboru, narzuca je sam przedmiot.

Jedną z cech Pana wierszy jest właśnie to, że nawet najbardziej nowatorskie skojarzenia nigdy nie są do końca swobodne, jak to zakładała niejedna awangarda ostatniego stulecia. Wiąże je prawda, którą mają oddać.

Pomysł poetycki, który wyłania się z podświadomości, nie podlega taktycznej rachubie, tylko jest aktem przetrwania, czyli zawiera swoją odrębną prawdę. Kiedy się ją przeinaczy, wiersz umiera, jeszcze zanim się urodzi.

Jak to się dzieje, że wiersz, poczęty w niedostępnej sferze prywatnej podświadomości, po narodzeniu przemawia do innych osób?

Nas, ludzi, upodabnia do siebie nie tylko to, że jest w nas wiele rzeczy starszych niż my sami, ale i to, że od tysiącleci w analogiczny sposób upewniamy się co do świata - a więc także co do tych obszarów egzystencji, dla oswojenia których życie wymyśliło poetę, malarza, muzyka lub tancerza. W zasadzie ciągle tworzymy lub oglądamy malowidła jaskiniowe. Odyseas Elytis w jednym z wierszy mówi: "Ile, Boże, trwonisz błękitu / żebyśmy cię nie widzieli". Czy to nie jest genialne malarstwo jaskiniowe naszych czasów?

Twórcy malarstwa jaskiniowego nie podpisywali swoich dzieł. Współcześnie jednak aspiracja do odrębności, zaznaczenia swego "ja" jest podstawą...

Oryginalność myślenia można w razie czego stłumić, ale nie można do niej dążyć; człowiek ma ten dar albo nie. Oczywiście, może pan w sobie kształcić zdolności twórcze, ale pańska specyfika, która czyni pana niepowtarzalnym, jest dana z natury, sama z czegoś wynika i się wykształca. Dla każdego jest ona i darem, i przeciwnością losu. A im wyrazistsza specyfika, tym dary i przeciwności skrajniejsze. Powie pan, że można potęgować swoją niepowtarzalność przez podkreślanie specyfiki pisarskiej i myślowej. Być może. Ale ja wolę taką niepowtarzalność, która wynika z dojrzałości. Jest dla mnie wiarygodniejsza.

Uświadamianie poetom kryteriów estetycznych powinno być zajęciem recenzentów. Czy krytyka przynosiła Panu raczej pożytek czy szkodę?

Kiedy człowiek publikuje od ponad czterdziestu lat, zaznaje wszystkiego, co może się zdarzyć między autorem a recenzentem. Nigdy nie potrafiłem ani nie chciałem pomijać sensownych przemyśleń krytyków, pożyteczną wskazówkę zaczerpnąłem nawet z pewnej śmiertelnie miażdżącej recenzji. A jednak trudno chwilami uwierzyć, ile niedouczenia mieści się na jednej szpalcie. Zła wola recenzenta nie może zaszkodzić samemu dziełu, jeśli tylko za jej sprawą dzieło nie przepadnie. Ale, zależnie od stopnia swojej nierzeczowości, krytyka może na długi czas zaszkodzić recepcji dzieła, jego potencjalnym czytelnikom, autorowi i wydawcy. Nie należy lekceważyć skutków publicznej recenzji. Anton Bruckner opowiadał swojemu przyjacielowi Mayfeldowi, że podczas audiencji cesarz powiedział do niego: "Cieszyłbym się, mogąc spełnić jakieś pana życzenie". Bruckner odparł: "Gdyby Waszo Wysokość zakazoli Hanslickowi tak źle o mnie pisoć!". Na co cesarz zaśmiał się i odpowiedział: "Tego chyba nawet ja nie mogę!". Na pozór groteskowa anegdota o naiwnym dziwaku, ale kryją się za nią cierpienia człowieka, któremu krytycy dopiekali do żywego. To, że nie popełnił samobójstwa, zawdzięczamy jego wierze w Boga i we własną muzykę.

Warszawa-Erlau, luty 2008

Reiner Kunze urodził się w 1933 r., w mieście Oelsnitz (Rudawy), jako syn górnika. Od lat 60. represjonowany przez NRD-owskie władze, mógł publikować prawie wyłącznie na Zachodzie. W 1977 r. przeniósł się do RFN. Mieszka w Erlau koło Pasawy.

Na jego dojrzałą twórczość składa się przede wszystkim sześć tomów poetyckich, jeden tom prozy, zbiór esejów, dziennik, dwa albumy fotograficzne, książki dla dzieci oraz przekłady (m.in. Holan, Seifert i Skácel). Jest laureatem wielu nagród niemieckich i zagranicznych, członkiem kilku akademii sztuk, doktorem honoris causa uniwersytetu w Dreźnie.

Jego utwory tłumaczono na 30 języków (na polski m.in. Ryszard Krynicki, Marek Zybura i Piotr Wiktor Lorkowski). Publikowane obok wiersze pochodzą z książki "Remont poranka" w wyborze i przekładzie Jakuba Ekiera, która ukazuje się właśnie nakładem Biura Literackiego Wrocław.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 09/2008