Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Można powiedzieć: jest lato, to musi być gorąco. Tyle że latem nigdy dotąd tak nie było. Nie aż tak. Fala upałów ogarnęła Polskę, zanim zaczęło się kalendarzowe lato. Według IMGW historyczne rekordy z temperaturą przekraczającą 36 st. C padły m.in. w Krakowie, Rzeszowie i Sandomierzu, a tegoroczny czerwiec był najcieplejszy od 30 lat.
Podobne rekordy notowane są jednak wszędzie. Czerwcowa fala upałów we Francji była najwcześniejszą, jaką kiedykolwiek odnotowano w tym kraju, a temperatury były o 10-14 st. C wyższe od normy dla tego miesiąca. Rekordy padły też w Niemczech i Czechach. W hiszpańskim San Sebastian było 43,5 st., a w norweskim Tromsø za kołem podbiegunowym termometry wskazały 29,9 st.
Oczywiście, możemy się oszukiwać, że skoro jest lato, to może być aż tak gorąco, a zmiany klimatyczne traktować – zgodnie z popularnym ostatnio na Twitterze hasztagiem – jak ideologię. Tyle że nasz stosunek do problemu nie ma wpływu na wyniki badań naukowych. Według danych IMGW w latach 1961--1990 w Polsce notowano rocznie średnio trzy do pięciu dni z temperaturą przekraczającą 30 st. C. W drugiej dekadzie XXI w. mieliśmy ich rocznie 14-15. Rządowy program Klimada 2 prognozuje, że według scenariusza umiarkowanych emisji (RCP4.5) liczba takich dni podwoi się do końca XXI w. I to jest optymistyczny scenariusz, bo jeśli emisje gazów cieplarnianych będą nadal rosły (scenariusz RCP 8.5), będzie ich trzy razy więcej.
„Pojawianie się fali upałów jest dziś co najmniej dziesięciokrotnie bardziej prawdopodobne niż stulecie temu” – ostrzegają naukowcy z World Weather Attribution, a ich ustalenia pokrywają się z setkami, jeśli nie tysiącami innych prac na ten temat. Konsekwencje? Już tego lata wody może brakować nie tylko w kilkudziesięciu gminach w Polsce, tak jak to było w ostatnich latach – ale w dużo większej ich liczbie. A jeśli w tym roku będą jeszcze dwie-trzy fale upałów, to może jej zabraknąć także w Warszawie. A to i tak dopiero przygrywka. Wzrost temperatury o każdy stopień Celsjusza ponad optymalne 20 st. C prowadzi w Polsce do wzrostu liczby zgonów o 1,6 proc.
Świat już jest średnio cieplejszy o 1,1 st. C niż w epoce przedprzemysłowej. Brytyjskie Met Office wskazuje, że prawdopodobieństwo, iż jedno z pięciu najbliższych lat osiągnie temperatury wyższe od przedprzemysłowych o 1,5 st., wynosi już 50 proc. (w 2015 r. to samo prawdopodobieństwo oceniano na 0 proc.). Z kolei prawdopodobieństwo, że w ciągu najbliższych pięciu lat padnie rekord globalnej średniej temperatury, Brytyjczycy szacują na 93 proc.
„Dopóki będziemy emitować gazy cieplarniane, temperatury będą rosły. Jednocześnie nasze oceany będą stawały się cieplejsze i bardziej zakwaszone, lodowce i kra będą topnieć, poziom mórz będzie rósł, a nasza pogoda będzie stawała się coraz bardziej ekstremalna” – mówił podczas oficjalnej prezentacji raportu prof. Petteri Taalas, szef Światowej Organizacji Meteorologicznej. Na to nie ma wpływu żadna ideologia. Ideologia wpływa jedynie na to, jak na te ostrzeżenia zareagujemy. ©