Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Jak „nieba płynnych pogód” płynne są i ptaki, i drzewa, i serca, i „ciała kryształ pełen owoców białych”, i „kroków korowody”, i usta, i śmiech, i płakanie. Ale jest taka miłość, która nie godzi się z tym płynnym stanem rzeczy, miłość jak potężna metafora przenosząca to, co płynne, w stan niekończącego się trwania. Mówi ona:
nie odpłynie, zostanie.
Uniosę je, przeniosę
jak ramionami - głosem,
w czas daleki, wysoko,
w obcowanie obłokom.
To tylko tekst wiersza Baczyńskiego, „Miłość”, pisany we wrześniu 1942 r., a jednak jakby słychać było głos. Bo poezja jest głosem, nie tylko tkaniną powiązanych ze sobą znaków. Głos ten nie sprowadza się do muzycznego potencjału wiersza, ale trwa w pozaznakowym rejestrze. Wszystko inne w wierszu jest konwencją. Bez tego głosu może on co najwyżej brzęczeć jak miedź, a tak jest poezją, która przenosi rzeczy ze świata poddanego prawu przemij ania w inny czas i inną przestrzeń, „czas daleki, wysoko”.
Dlatego w czasie dalekim Wielkanocy 1942 roku, Baczyński pisał wiersze również do czytania na Wielki Tydzień roku 2003. Wiersze niezwykłego przesilenia mowy i wiary: „Wielkanoc”, „Hallelujah”, „Martwa pieśń”, „Rorate coeli”, „Młot”. Poeta przyjmuje rolę podmiotu zbiorowego, utożsamia się z powszechnym bólem i tą nieoczekiwaną odmianą Eucharystii, która chleb i słowo skojarzyła z krwią.
O ty kraju! Ja jestem bólem twoim bólom
i krwią krwi twojej - pszenicy łanowej,
i krwi tej purpurowej, co jest w twojej mowie.
(„Wielkanoc”)
Ale skojarzenie to jest w naturze rzeczy, czas grozy tylko uwydatnia dramat człowieka pod niebem, „białą powierzchnią milczenia”, a od poety wymaga jasnej opcji, „pójścia na całość”, wyboru między „martwą pieśnią” a wiarą w „odwrócenie ruchu”:
Jeśli kto jeszcze wierzy w stawanie się czasem,
jeśli kto jeszcze ceni człowieka nad głazem,
o, niech przez wiarę swoją otworzy przemianę
w spętanie, nie pochwałę zbrodni.
Niech się stanie
jak mistrz, co siłę gromu zaklina w kształt żywy,
bo jeśli wiary zbraknie - kto wstanie szczęśliwy,
bo jeśli wiary zbraknie w odwrócenie ruchu,
martwa pieśń, przyjaciele - grobowcem
na duchu,
martwy sen, przyjaciele, pod kolumną blasku
i popiołu wracanie popiołem - do piasku.
(„Martwa pieśń”)
Bez wiary nie ma ocalenia, nie ma pieśni żywej, co przenosi w czas daleki. A wiary takiej nie ma bez miłości, która pragnie ocalić. Wiara w ocalenie przez miłość znalazła w poezji Baczyńskiego wyraz niezwykły, stała się żywym do dziś głosem idącym de profundis w „obcowanie obłokom”. Sześćdziesiąt jeden lat temu świętował on Wielkanoc nie tyle jako objawienie Bożej mocy, ale jako „ten dzień, co jest miłość”.
i niech się święci ten dzień, co jest miłość,
ten dzień, co niósł na sobie przez trumny i ruchy
złożenie w grobie ciałem, a wstawanie duchem.
(„Wielkanoc”)