Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Myślałem, że mi przejdzie, albo że się przesłyszałem. Tamto zdanie zdumiało mnie i powraca jak namolna melodyjka. Podczas prezentacji poglądów związanych z zamknięciem kościoła w Jasienicy jeden z rozmówców, przedstawiony jako sympatyk ks. arcybiskupa Hosera, powiedział, że „nie jesteśmy żadnym posoborowym Kościołem”. Spora część życia Jana Pawła II była Soborem Watykańskim II. Okazuje się, że w Polsce „Kościół posoborowy” to nie duma ani wspaniała idea, ale coś, czego Polak-katolik nie może powiedzieć bez wstrętu. Przykre też jest to, że abp Hoser nie może pogodzić się z ks. Lemańskim, ale potrafi zamknąć kościół dla ludzi, którzy nie mają tam wstępu, dopóki się nie pogodzą. Trudno mi wybrać pasterza, jakiego mam słuchać, jedni są Apollosa, inni Ojca Dyrektora, jeszcze inni…
Smutne, że w przededniu kanonizacji Tego, który był duszą Soboru, wydaje się, że Sobór Watykański przy pomocy gorliwych pasterzy do Polski nie dotarł.