Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Większość zatrzymywała się i przyklękała na widok Najświętszego Sakramentu. Tym razem, w upalny piątek czerwca Najświętszy Sakrament był niesiony wśród spieszących w różnych kierunkach ludzi. Ci, których droga krzyżowała się z trasą procesji, przepychali się między jej uczestnikami. Obojętni, zajęci własnymi sprawami, co najwyżej dziwili się na widok tłumu niecodziennie ubranych ludzi.
Trochę się zdumiałem, gdy kaznodzieja w czasie Mszy kończącej procesję zapewniał, że "65 proc. parafian deklaruje, że uczestniczy we Mszy św. w każdą niedzielę" oraz cieszył się, że "95 proc. młodzieży (tak jak i dorosłych) deklaruje swój związek z Kościołem". Czy on nie widział, co przed chwilą działo się wokół? Czy szedł w innej procesji? Ludzi, których nie obchodziło wyśpiewywanie czci i chwały Bożej, było przecież wielokrotnie więcej niż tych w procesji. Zacząłem się zastanawiać, czy obnoszenie Najświętszego Sakramentu wśród zagonionego miasta pod nosem wydekoltowanych pań i panów ze szklanicami piwa w rękach nie jest Jego profanacją. Myślałem tak do momentu, gdy nie zacząłem czytać tekstów mówiących, że Bóg posłał proroka Ezechiela do ludzi "o bezczelnych twarzach i zatwardziałych sercach, aby im powiedział: »Tak mówi Pan Bóg«. A oni czy usłuchają, czy nie, przecież będą wiedzieli, że jest prorok wśród nich". Św. Paweł pisał z kolei, że "moc w słabości się doskonali", a Pan Jezus po przybyciu do rodzinnego Nazaretu i zderzeniu z niewiarą jego mieszkańców stwierdził, że "tylko w swojej ojczyźnie, wśród swoich krewnych i w swym domu może być prorok tak lekceważony".
Procesja, którą opisałem, jest dobrym obrazem tego, co Cię czeka, jeśli zdecydujesz się opowiedzieć po stronie swojego Mistrza. Usłyszysz wprawdzie, że "z Kościołem w Polsce nie jest źle", że "masowy katolicyzm polski okazał się o wiele trwalszy i wcale nie tak powierzchowny, jak oceniało wielu komentatorów", i zobaczysz władze państwowe i samorządowe na rocznicowych Mszach, ale kiedy sam przyznasz się do Boga, podejmiesz temat wiary w rozmowach i trzymać się będziesz zasad wypływających z Ewangelii, doświadczysz zapewne obojętności i zatwardziałości świata. Pamiętaj jednak, że wiarygodność przepowiadania Jezusa nie wypływa ze skuteczności Jego misji. Możesz zaufać Ewangelii, bo ma odwagę głosić, że Chrystus przegrywał w plebiscytach, a statystyka Jego dokonań wcale nie była imponująca.