Samozadowolenie oblężonej twierdzy

Mówiąc o kryzysie współczesnego Kościoła nie można jedynie narzekać na zewnętrzne wpływy sekularyzmu. Trzeba przyznać się także do wewnętrznych słabości, które podkopują wiarę i lojalność katolików.

11.07.2004

Czyta się kilka minut

Jakiś czas temu trafił do moich rąk artykuł biskupa Stanisława Wielgusa “Kapłan wobec ofensywy ideologii neomarksizmu i postmodernizmu we współczesnym świecie", opublikowany w dodatku akademickim tygodnika “Niedziela". Sprawa jest mi bliska z dwóch powodów: pochodzę z kraju, o którym Autor pisze, że jeszcze kilka lat temu identyfikował się z katolicyzmem, a teraz stał się pogański (może Irlandia nie jest zupełnie pogańska, ale głęboki duchowy kryzys jest niezaprzeczalny). Po drugie, odkąd mieszkam w Polsce, ciągle zadaję sobie pytanie, czy Polska nie pójdzie “drogą Irlandii"?

Bp Wielgus przenikliwie analizuje różne aspekty zeświecczonej kultury, coraz mocniej obecnej w Polsce i wywierającej negatywny wpływ na duchowe i religijne życie Europy. Zgadzam się, że trzeba “wchodzić we współczesny, borykający się z najróżniejszymi problemami świat, przez różnorakie działania. Wchodzić między ludzi wierzących, ale także niewierzących (...) i podejmować z nimi dialog". Konsekwencją jest konieczność poznania i zrozumienia nowych prądów intelektualnych, co szczególnie ważne jest dla kleryków, przygotowujących się do pracy we współczesnym świecie.

Gdy patrzę na mój rodzimy Kościół, zadaję sobie pytanie: dlaczego Irlandczycy tak szybko zrezygnowali z katolickich zasad moralnych? Dlaczego hierarchowie tak łatwo utracili moralny i religijny autorytet?

Szukając odpowiedzi, nie wystarczy odnieść się do zewnętrznych wpływów sekularyzmu. Należy również przyznać się do wewnętrznych słabości, które podkopywały wiarę i lojalność katolików oraz odporność Kościoła. Jeżeli człowiek posiada wewnętrzną odporność, może mieszkać wśród zakaźnie chorych, samemu nie ulegając epidemii. Jeżeli natomiast jego organizm jest osłabiony, szybko padnie ofiarą wirusów. Per analogiam można powiedzieć, że jeśli wspólnota wiernych jest zdrowa, wtedy jej odporność na wpływy sekularyzmu będzie o wiele większa. Nie wystarczy koncentrować się na wirusach, które krążą w naszym świecie, ale trzeba zastanowić się nad stanem odporności Kościoła. Mamy nikły wpływ na kształt postmodernistycznej kultury, ale o wiele większy wpływ na zdrowie Kościoła.

Jakie czynniki osłabiły Kościół w Irlandii i przygotowały grunt dla nadchodzącego sekularyzmu? W życiu Kościoła można wyróżnić trzy elementy: mistyczny, intelektualny i instytucjonalny. Jeżeli jeden z nich dominuje - nie zrównoważony przez pozostałe, lub gdy inny zostanie zepchnięty na margines, wówczas cierpi cały Kościół. Na początku XIX w. instytucjonalny wymiar Kościoła w Irlandii był zaniedbany i wymagał wzmocnienia. Jednak w trakcie reform mistyczny element oparty na rodzimej tradycji popadł w zapomnienie, zaś intelektualny nie mógł się swobodnie rozwijać. Wiele obecnych problemów irlandzkiego katolicyzmu ma korzenie właśnie w takim braku równowagi. W irlandzkim Kościele instytucjonalnym wierni byli bierni i posłuszni; nie pobudzano ich do lojalnego i krytycznego myślenia. Wielki nacisk kładziono na legalizm w dziedzinach moralnych, nie zachęcając katolików do formowania własnego sumienia. Taki stan rzeczy utrzymywał się od 1850 roku do mniej więcej lat 80. minionego wieku, przyczyniając się do dzisiejszego kryzysu naszego Kościoła.

W ciągu ostatnich kilkunastu lat Kościół w Irlandii przeżył falę skandali seksualnych (niestety, nie wymyślili ich złośliwi dziennikarze!). Tym, co najbardziej oburzyło wiernych, były nie tyle skandale, ile reakcja na nie ze strony hierarchów. Okazało się, że wielu przełożonych o wszystkim wiedziało, ale zamiast stanąć w obronie ofiar, tuszowało afery, przenosząc księży z parafii do parafii. Wierni doszli do wniosku, że biskupom bardziej zależało na obronie instytucji niż na ochronie bezbronnych ofiar.

Okazało się, że w Kościele zdominowanym przez niezdrowo rozrośnięty element instytucjonalny - kosztem życia duchowego i głębokiej refleksji teologicznej - zabrakło odporności na oddziaływanie sekularyzmu. Mając na uwadze takie doświadczenia, powinniśmy działać na dwóch frontach: z jednej strony poznać współczesne nurty myślenia i wyjść im naprzeciw, z drugiej zaś - wzmacniać wspólnotę i przejawy życia kościelnego. Tylko tak możemy uodpornić wiernych na wpływ zeświecczonej kultury.

Jeśli - jak czyni bp Wielgus - położymy nacisk wyłącznie na zewnętrzne zagrożenia, możemy zastygnąć w “kościelnym samozadowoleniu". Wtedy będziemy uważać, że jesteśmy w porządku, a wszystkie problemy istnieją tam - na zewnątrz. Samozadowolenie tworzy dobre samopoczucie, które usypia i oślepia. Dlatego zachęcam do refleksji nad stanem wewnętrznej odporności wspólnoty katolickiej, aby Kościół w Polsce nie powtórzył błędów Irlandii.

O. David Sullivan urodził się w 1947 r. w Dublinie. Jako misjonarz pracował przez czternaście lat w Afryce. W 1995 roku przyjechał do Polski, jest przełożonym Zgromadzenia Misjonarzy Afryki Ojców Białych w Lublinie.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 28/2004