Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Nawalny to autor popularnego sloganu: „partia Jedna Rosja – partia oszustów i złodziei”. W swoich publikacjach na blogu i na portalach internetowych tropi nieprawidłowości w funkcjonowaniu biurokracji i przewały finansowe dokonywane przez ludzi z obozu władzy. To na niego patrzą z nadzieją przeciwnicy Putina. Nawalny nie ukrywa, że ma ambicje polityczne: zapowiedział, że chce zostać prezydentem. Tylko czy człowiek spoza systemu ma w Rosji szanse przebić się na szczyty i stworzyć alternatywę dla grupy trzymającej władzę?
W sprawie domniemanych machinacji wokół firmy Kirowles dochodzenie wszczynano już wcześniej kilka razy. Sprawę umarzano „z braku znamion przestępstwa”. Ale w zeszłym roku – po wielkich demonstracjach antyputinowskich, w których Nawalny brał aktywny udział – ponownie do niej powrócono. Kreml sukcesywnie neutralizuje liderów opozycji pozasystemowej. Proces Nawalnego jest częścią kampanii eliminowania ze sfery publicznej „niepożądanych elementów”: ma zdyskredytować działalność opozycjonisty, pokazać, że on sam jest „oszustem i złodziejem”.
Zdaniem Nawalnego, oskarżenie jest uszyte grubymi nićmi, ale jako że sprawa jest motywowana politycznie, spodziewa się wyroku skazującego. Jeśli zostanie skazany, to nie będzie mógł wystartować w wyborach. Sekretarz prasowy prezydenta Rosji pospieszył zapewnić, że Putin nie zamierza obserwować procesu Nawalnego. A może nie jest ciekawy, bo zna już wynik?