Repertuar chińskiej damy

Sprawiła, że wizyta zagraniczna jej męża nie schodzi z ust narodu. Jak dotąd, nowy prezydent Xi Jinping jest mężem swej żony, sławnej śpiewaczki. Kto w tym komunistycznym chórze będzie solistą?

20.05.2013

Czyta się kilka minut

Chiński prezydent Xi Jinping i pierwsza dama Peng Liyuan podczas podróży po Afryce, 25 marca 2013 r. / Fot. Thomas Mukoya / REUTERS / FORUM
Chiński prezydent Xi Jinping i pierwsza dama Peng Liyuan podczas podróży po Afryce, 25 marca 2013 r. / Fot. Thomas Mukoya / REUTERS / FORUM

Zdjęcia nowego przywódcy Chin Xi Jinpinga z jego pierwszej podróży zagranicznej do Rosji, a następnie do RPA, Tanzanii i Konga, są hitem chińskiego internetu. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że to żona jest główną bohaterką fotografii. Po raz pierwszy Xi Jinping, wybrany niedawno na prezydenta Państwa Środka, oraz jego małżonka, sławna śpiewaczka Peng Liyuan, pojawili się oficjalnie jako prezydencka para.

W chińskim internecie wrze. „Nasze poszukiwania pełnej wdzięku pierwszej damy już się zakończyły” – cieszą się użytkownicy Sina Weibo, najpopularniejszego chińskiego serwisu społecznościowego (podobnego do Twittera). Podpisane przez Xi Jinpinga umowy zeszły na dalszy plan. Uwaga internautów koncentruje się na Peng i jej wyglądzie. Rozgorzała ostra dyskusja o nazwę firmy, która zaprojektowała czarny płaszcz pierwszej damy. Ogromne zainteresowanie wzbudziła też jej torebka; w ciągu kilku dni 8 milionów osób chciało kupić taką samą. Ale repliki ubioru Peng – do kupna których zachęcało hasło reklamowe „W stylu pierwszej damy” – zostały usunięte ze sklepu internetowego przez cenzurę.

ŚPIEWACZKA W MUNDURZE

Najwyraźniej władze przestraszyły się, że swobodna dyskusja o ubiorze pani Peng może doprowadzić do kolejnej debaty – o jej artystycznej działalności. A to nie pomogłoby wizerunkowi głowy państwa. Zresztą na krytykę nie trzeba było długo czekać. W internecie opublikowano zdjęcie młodej Peng w wojskowym mundurze, śpiewającej w 1989 r. na cześć żołnierzy, którzy na placu Tiananmen krwawo tłumili antyreżimowe demonstracje.

Zbyt duże zainteresowanie panią Peng mogłoby przyćmić osobę prezydenta. To właśnie ona od kilkunastu lat jest gwiazdą chińskiej estrady, wielbioną przez tłumy. Gdy Xi był szykowany na następcę Hu Jintao, żartowano: „Kim jest Xi Jinping? To mąż Peng Liyuan”.

Życie zawodowe pani Peng związała z Armią Ludowo-Wyzwoleńczą, w szeregi której wstąpiła w wieku 18 lat. Była solistką w wojskowym chórze. Z zespołem przez lata koncertowała po całym kraju, w bazach wojskowych śpiewała propagandowe i ludowe pieśni o miłości do kraju. Wychwalała sopranem jedność partii komunistycznej i narodu. Sławę przyniosły jej występy na corocznej gali z okazji chińskiego Nowego Roku, która gromadzi przed telewizorami kilkaset milionów Chińczyków.

W uznaniu za zasługi Peng awansowała do stopnia majora-generała chińskiej armii. Szczyci się też tytułem profesora Chińskiej Akademii Muzycznej. W internecie można znaleźć nagrania, na których, ubrana w mundur i w otoczeniu artystów, zachwyca chińską publiczność. Jej talent doceniono za granicą – koncertowała w USA, Ameryce Południowej, Europie, Australii. Gdy w połowie lat 80. poznała się z Xi Jinpingiem, była już znaną i cenioną śpiewaczką. On był po nieudanym małżeństwie. Pobrali się w 1986 r.

KOBIETY I WŁADZA

Związek Peng i Xi jest zaprzeczeniem tradycyjnego podziału ról w chińskim małżeństwie. Norma mówi, że „ona dba o rodzinę, on robi karierę”. Patriarchat, który rozwijał się w Państwie Środka od wieków, jest mocno zakorzeniony. Kobiety mają mniej praw, choć wiele mówi się o równouprawnieniu. Świat biznesu, a tym bardziej polityki jest zarezerwowany dla mężczyzn. Paradoksalnie to za czasów największego tyrana Mao Zedonga podejmowano próby walki z nierównością płciową. Dokument określający prawa w małżeństwie, wprowadzony w 1950 r., dawał kobietom m.in. prawo do rozwodu czy posiadania domu na własność. Nigdy jednak w ponad 60-letniej historii Chińskiej Republiki Ludowej kobieta nie awansowała do Stałego Komitetu Biura Politycznego, organu decydującego o losach kraju. Odsetek pań w Komitecie Centralnym Partii Komunistycznej spada od lat i obecnie wynosi 4,9 proc.

Historia nauczyła Chińczyków nieufności wobec kobiet będących blisko władzy. Najlepszy przykład to Jiang Qing, żona Mao Zedonga. Przypisuje się jej okrucieństwa podczas tzw. rewolucji kulturalnej, za które została zresztą skazana na karę śmierci (zamienioną na dożywocie). Postać Jiang do dziś umacnia tradycyjne poglądy w chińskim społeczeństwie, że kobieta u władzy jest niebezpieczna i może mieć zły wpływ na mężczyznę.

Dyskusja o kobietach, które prowadzą do zguby, wróciła w ubiegłym roku – gdy wyszło na jaw, że żona prominentnego polityka Bo Xilaia (jego nazwisko wymieniano jako przyszłego członka Politbiura) zamordowała z premedytacją brytyjskiego biznesmena. Skazano ją na karę śmierci w zawieszeniu, a męża usunięto z partii i odwołano ze wszystkich stanowisk – żona pogrzebała jego karierę.

W ZACHODNIM STYLU

Teraz pani Peng ma szansę nie tylko obalić stereotyp destrukcyjnej kobiety będącej blisko władzy, ale przejść do historii jako pierwsza dama aktywna w życiu społecznym. Żony wcześniejszych przywódców Chin – Hu Jintao czy Jiang Zemina – nie istniały w przestrzeni publicznej. Nawet jeśli towarzyszyły mężom w podróżach zagranicznych, były w cieniu. Peng już teraz postrzegana jest jako przeciwieństwo swych poprzedniczek.

– Ze względu na wcześniejsze doświadczenia życiowe i osobowość, Peng będzie aktywnie uczestniczyła w życiu społecznym. Będzie to miało też pozytywny wpływ na wizerunek Chin za granicą – uważa Tim Summers, ekspert z Chatham House. To zaczyna przypominać zachodni styl uprawiania polityki. Peng już jest „ambasadorem dobrej woli” przy Światowej Organizacji Zdrowia; tytuł otrzymała za działania na rzecz chorych na gruźlicę i AIDS. Jej obecność w życiu publicznym obliczona jest na zmianę wizerunku przywódcy – dotąd postrzeganego jako osoba nijaka, nie okazująca emocji, otoczona nimbem tajemniczości.

Z kolei zdaniem Jeffa Wasserstroma, autora książek o Chinach, Xi Jinping chce się odróżnić od poprzednika i wypracować własny styl prezydentury. – Fakt, że w pierwszą podróż zagraniczną Xi udał się z żoną, która odegrała ważną rolę, jest jedną z oznak tego działania. On chce być widziany jako przywódca bardziej dostępny niż wcześniejsi liderzy – mówi Wasserstrom.

Dużym zaskoczeniem, wpisującym się w strategię budowy nowego wizerunku, okazała się publikacja przez państwową agencję informacyjną Xinhua prywatnych zdjęć Xi Jinpinga, jego żony i córki. Dotąd życie prywatne przywódców Chin było jedną z największych tajemnic państwowych.

***

Ale w chińskiej polityce nie ma przypadków. Nie ma mowy o spontaniczności czy samowoli. Tak samo będzie w przypadku Peng. Może angażować się w projekty społeczne czy promocję kultury, jak robią to pierwsze damy na Zachodzie. Może zmienić wizerunek przywódcy Chin, nadać mu bardziej ludzkie oblicze.

Może, ale nie musi, gdyż to partia zadecyduje o tym, jaki repertuar pani Peng będzie wykonywać w ciągu najbliższych pięciu lat.  


JOANNA KOTOWICZ jest dziennikarką Polskiej Agencji Prasowej.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 21/2013