Rękopisy nie płoną

Listy i dzienniki Jeleny i Michaiła Bułhakowów to obraz zmagań z władzami, cenzurą, biedą. A przede wszystkim opowieść o powolnym zabijaniu nadziei.

07.01.2013

Czyta się kilka minut

W latach 20. XX wieku, po rezygnacji z uprawiania zawodu lekarza, Michaił Bułhakow postanawia oddać się literaturze. Biega po mieście, szukając zarobku, i pracuje w znienawidzonym „Gudoku”. Nocami pisuje prozę i felietony, które roznosi potem po redakcjach wszystkich możliwych gazet. Rozrasta się cenzura, galopuje inflacja, coraz bardziej gęstnieje atmosfera wszechobecnego niepokoju.

Literackie zmagania Bułhakowa zaczynają przypominać prawdziwą drogę przez mękę. Kradzieże honorariów, wstrzymywanie sztuk, konfiskata dzienników i „Psiego serca”, odmowy wyjazdu za granicę, przeszukania w mieszkaniu, wreszcie dopisanie niedorzecznego finału do „Białej gwardii” i jej „potajemna” publikacja w Rydze, to jeszcze nic w porównaniu z tym, co ma dopiero nadejść. Kiedy oficjalnie zakazuje się wystawiania wszystkich jego utworów i odmawia publikacji prozy, Bułhakow w listach do władz błaga, by – skoro już zniszczono go jako pisarza – pozwolono mu chociaż wyjechać z żoną za granicę. I na to nie otrzymuje zgody.

W roku 1934 czterdziestotrzyletni pisarz, który nigdy nie był jeszcze za granicą, ma wreszcie otrzymać wymarzony paszport, ostatecznie jednak, z niewiadomych względów, znowu go nie dostaje. Kompletnie załamany, konstruuje któryś już z kolei list do Stalina i wylewa w nim swoje żale. Bezskutecznie.


MISTRZ I STALIN


W latach 1920-30 w prasie radzieckiej pisano o Bułhakowie 301 razy. Trzy razy pochlebnie. W listach i dzienniku autor wielokrotnie powtarza: „Zostałem zniszczony”.


To, co rząd ZSRR robi z Bułhakowem, to nawet nie podcinanie skrzydeł, ale bezceremonialne łamanie kości – kiedy po latach opierania się prośbom, groźbom i naciskom, Bułhakow pisze ostatecznie sztukę o Stalinie, władza zakazuje jej wystawiania, wpędzając tym samym autora w czarną otchłań niemocy i rozpaczy.


W kraju żyć nie sposób, a za granicę wyjechać nie pozwalają. Wkrótce spełnia się za to inne marzenie Bułhakowa – udaje mu się wreszcie kupić z żoną mieszkanie. Radość z nowego lokum nie trwa jednak długo. Coraz częściej choruje, popada w stany lękowe, jest słaby i przemęczony („Nie miałem siły podejść do biurka”.). Cierpi na załamanie nerwowe, któremu coraz częściej daje wyraz w listach. Z narastającą rezygnacją relacjonuje: „U nas cicho, smutno i beznadziejnie”, a kiedy indziej stwierdza: „Jak wiadomo, istnieje jedyny porządny sposób umierania – od broni palnej, ale takowej, niestety, nie posiadam”.


Samodzielnie już prawie nie pisze; większość tekstów dyktuje Jelenie Siergiejewnej, która wydaje się nie posiadać własnego życia i istnieje wyłącznie jako wierna opiekunka męża. Jelena nie tylko dba o psychiczne i fizyczne zdrowie ukochanego, ale też zaciekle walczy z instytucjami wycofującymi jego sztuki i pomaga mu w każdy inny możliwy sposób; odprowadza go nawet do teatru i z powrotem, bo Michaił boi się już sam wychodzić z domu.


Bułhakowa nachodzą czasem myśli o porzuceniu literatury. Któregoś razu w ponurym tonie oświadcza: „Osobiście wrzuciłem do pieca brudnopis powieści o diable, rękopis komedii i początek powieści »Teatr«. Żaden z moich utworów nie ma jakichkolwiek szans”.


POWIEŚĆ O DIABLE


Przez pierwsze 250 stron gorzkiej kroniki życia Bułhakowów wzmianki o „Mistrzu i Małgorzacie” (tytuł książki brzmiał pierwotnie „Konsultant z kopytem”, choć najczęściej Michaił nazywał ją „powieścią o diable”) pojawiają się rzadko, niknąc w tle opisów innych, ważniejszych wydarzeń. Wiemy tylko, że część pierwszego rękopisu poddana została bezlitosnej „redakcji”: „Piec od dawna jest moim ulubionym redaktorem. Podoba mi się, że pochłania jednakowo ochoczo i kwit z pralni, i początek listu, a nawet, o hańbo, wiersze!”.


W roku 1938 w dziennikach i listach pojawia się jednak coraz więcej wzmianek na temat pisanej do szuflady powieści. Mimo że Bułhakowowie nie liczą wcale na publikację utworu, praca nad „Mistrzem i Małgorzatą” zajmuje coraz ważniejsze miejsce w ich życiu. W dzienniku Jeleny widnieje nawet taki oto fragment: „4 kwietnia – Powieść; 5 kwietnia – Powieść; 6 kwietnia – Powieść”.


Zdarza się więc, że oprócz pisania powieści o diable Bułhakowowie nie zajmują się prawie niczym; wymęczony chorobą Michaił leży w łóżku i dyktuje, a Jelena zapełnia kolejne kartki w zeszytach. Od roku 1933 codzienne zapiski prowadzi już zresztą tylko ona – po konfiskacie wcześniejszych notatek Michaił boi się pisać następne. Ale i tak właściwie jest to dziennik nie Jeleny, lecz jej męża. Wszystko obraca się tu wokół niego i jego różnorodnych zmagań. O Jelenie, prócz tego, że jest aniołem stróżem schorowanego Bułhakowa, niczego się z książki nie dowiadujemy.


Pod koniec życia niespełna pięćdziesięcioletni pisarz przekonany jest, że przegrał nie tylko długą wojnę z rządem i dyktatorem, ale i wiele bitew pomniejszych; przed swoimi ostatnimi świętami pisze w liście do siostry: „Sobie nic nie życzę, zauważyłem, że nigdy mi nic nie wyszło tak, jak chciałem”.


Poruszający, opasły (siedemset stron!) „Dziennik Mistrza i Małgorzaty” kończy się dwoma wydarzeniami: rozpoczęciem działań zbrojnych i śmiercią schorowanego Michaiła. Jest marzec 1940 r., trwa II wojna światowa. Nie ma już autora „Diaboliady”, żyje natomiast Stalin i nadal istnieje ZSRR. Michaił Afanasjewicz Bułhakow nie jest jednak tak zupełnie przegrany. Gdzieś w jego mieszkaniu, jeszcze nieopublikowana, leży przecież jedna z największych powieści.



Michaił Bułhakow i Jelena Bułhakow, „Dziennik Mistrza i Małgorzaty”, tłum. Margarita Bartosik, Wydawnictwo Muza, Warszawa 2013

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 02/2013