Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Franciszek powołał ją miesiąc po swym wyborze (choć stosowny dokument podpisał dopiero 28 września 2013 r.). Wypełnił w ten sposób wolę kardynałów, którzy przed konklawe umówili się, że kolegialne zarządzanie Kościołem i reforma kurii rzymskiej będą jednym z pierwszych zadań papieża, ktokolwiek nim zostanie.
K9 od razu stało się symbolem watykańskiej pierestrojki. Na ośmiu członków (po roku skład poszerzono do dziewięciu) tylko dwóch było z Europy, a jeden reprezentował kurię. Pomysły powstające w tak zróżnicowanym, zdecentralizowanym i nieeuropejskim gronie nie wszystkim przypadały do gustu. Oskarżano papieża, że wprowadza chaos i niszczy – może powolny, ale jednak sprawny – mechanizm. Zmiana utrwalonych latami sposobów działania – np. przez przekazanie niektórych kompetencji Watykanu episkopatom krajowym – budziła lęk i niepewność wśród oczekujących, że to Rzym ma rozwiązywać wszystkie problemy.
Pojawiły się też zarzuty wobec niektórych członków rady. Kard. George Pell został oskarżony o przestępstwa seksualne i czeka na wyrok australijskiego sądu; od roku nie uczestniczy w obradach K9. Kard. Errázuriz Ossa jest zamieszany w tuszowanie pedofilskiej afery w Kościele chilijskim. Nie wziął udziału w ostatnim posiedzeniu rady i prawdopodobnie zrezygnuje z członkostwa „ze względu na wiek” (skończył 85 lat). Kard. Maradiagę media oskarżają o finansowe przekręty, do których dochodziło w jego diecezji w Hondurasie.
To dla papieża kłopotliwe sytuacje. Piąta rocznica powołania rady, a także zakończenie pierwszego etapu jej prac (konstytucja apostolska reformująca kurię jest już gotowa) mogą stać się dogodną okazją do przewietrzenia grona najbliższych doradców. ©℗