Pseudonim „Ważny”

65 lat temu emigracyjny polski premier okazał się agentem komunistycznego wywiadu.

14.09.2020

Czyta się kilka minut

Londyn, Victoria Station, 30 listopada 1948 r. / TOPFOTO / FORUM
Londyn, Victoria Station, 30 listopada 1948 r. / TOPFOTO / FORUM

Był 8 września 1955 roku, gdy Hugo Hanke, premier rządu RP na uchodźstwie i prezes jednego z odłamów chadeckiego Stronnictwa Pracy, nieoczekiwanie przyjechał do Polski rządzonej przez Bolesława Bieruta. Zaledwie miesiąc wcześniej prezydent August Zaleski powołał w Londynie rząd, na czele którego stanął właśnie 51-letni Hanke.

Powrót premiera nie był desperackim odruchem chwili. Dziś wiemy, że Hanke już od ponad trzech lat współpracował z komunistycznym wywiadem. Premier-agent, demonstracyjnie zrywając z polską emigracją, krok po kroku wykonywał polecenia swych mocodawców w Warszawie.

Sensacyjną wiadomość o powrocie do kraju premiera „rządu londyńskiego” podało 10 września Polskie Radio w porannym serwisie informacyjnym. Komunistyczna propaganda nadała temu wydarzeniu duży rozgłos. Jeszcze tego samego dnia Hanke wystąpił na konferencji prasowej dla dziennikarzy krajowych i zagranicznych. Swój niespodziewany powrót tłumaczył rozczarowaniem i zwątpieniem w sens trwania na emigracji. Zachęcał też emigrantów, by poszli za jego przykładem. W ten sposób reklamował rozpoczynającą się właśnie akcję reemigracyjną.

O jego kolejnych krokach w ojczyźnie informowały radio i prasa, na czele z „Trybuną Ludu” – głównym organem rządzącej partii. 12 września Hankego przyjął komunistyczny wicepremier Zenon Nowak. Gratulując mu – jak mówił – trafnego wyboru, Nowak deklarował w imieniu władz PRL, że miejsce Polaków przebywających na emigracji jest w kraju, u boku swych rodzin, a nie na obczyźnie. Wiadomość o pojawieniu się w Polsce emigracyjnego premiera obiegła również prasę światową.

Z huty do polityki

Sprawca jednego z największych skandali w powojennych dziejach wychodźstwa urodził się w 1904 r. w Siemianowicach na Górnym Śląsku. Jego ojciec był górnikiem. Mając niespełna 16 lat, Hanke wstąpił do Polskiej Organizacji Wojskowej. Rok później wziął udział w trzecim powstaniu śląskim. Uczestniczył też w przygotowaniach do akcji plebiscytowej na Górnym Śląsku.

Pracując potem jako robotnik w siemianowickiej hucie Laura, angażował się w działalność związkową i polityczną. Od 1930 r. pełnił funkcję sekretarza okręgowego Chrześcijańskiego Zjednoczenia Zawodowego w Katowicach. Na tym stanowisku pozostał aż do wybuchu II wojny światowej. Ponadto w 1936 r. został wiceprezesem Chrześcijańskich Związków Zawodowych. Od 1926 r. należał też do Chrześcijańskiej Demokracji, należał do władz wojewódzkich i centralnych tej partii. Po utworzeniu w 1937 r. Stronnictwa Pracy został członkiem Rady Naczelnej i Zarządu Głównego. Był też sekretarzem generalnym Narodowego Związku Powstańców i Byłych Żołnierzy.

Niemało jak na człowieka niespełna czterdziestoletniego.

Kariera w polskim Londynie

Po wybuchu wojny Hanke przedostał się do Francji. W czerwcu 1940 r. walczył w obronie zachodniego alianta. Dostał się do niewoli niemieckiej, skąd zbiegł. W końcu 1942 r. dotarł do Wielkiej Brytanii, gdzie nawiązał kontakt z działaczami Stronnictwa Pracy, którzy znaleźli się na emigracji. Objął funkcję wiceprezesa Komitetu Zagranicznego SP. Został też odkomenderowany z wojska do pracy w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych.

Na początku lat 50. rozpoczął się nowy okres emigracyjnej działalności Hugona Hankego. Ten mało dotychczas znany działacz chadecki wszedł do elity politycznej polskiego Londynu. Po kolejnym rozłamie w Stronnictwie został przewodniczącym „zamkowego” odłamu tej partii („zamek” to potoczna nazwa obozu prezydenckiego na emigracji, od przedwojennej siedziby głowy państwa na Zamku Królewskim w Warszawie).

Opowiedzenie się po stronie prezydenta Augusta Zaleskiego przyspieszyło polityczną karierę Hankego na emigracji. W 1951 r. wszedł w skład powołanej przez prezydenta IV Rady Narodowej RP. W latach 1952-54 jako minister bez teki był członkiem rządu Romana Odzierzyńskiego, a następnie Jerzego Hryniewskiego. W pracach rządu nie wyróżnił się niczym szczególnym: po prostu reprezentował własne stronnictwo.

Chcę współpracować

Współpracę z peerelowskim wywiadem podjął już jako członek emigracyjnych władz: w lipcu 1952 r. Hanke z własnej woli zgłosił się do attachatu wojskowego PRL w Londynie.

Przyjął go osobiście attaché major Leon Herzog. Hanke oświadczył mu, że jest chadekiem, członkiem rządu RP na uchodźstwie i przeciwnikiem reżimu komunistycznego. Mimo takiej deklaracji zaproponował Herzogowi, że będzie przekazywać ściśle tajne materiały dotyczące zorganizowania w Polsce antykomunistycznej dywersji, szlaków przerzutowych do kraju czy planów odtworzenia wojska na emigracji.

Podkreślał swój patriotyzm i bezinteresowność współpracy, jednak już podczas drugiego spotkania chętnie przyjął 20 funtów – pod pretekstem zakupu aparatu fotograficznego, którym miał robić zdjęcia rządowych dokumentów. Gdy dodał, że podczas wojny pracował w wywiadzie, Herzog nabrał przekonania, że jego rozmówca to „fachowy dwójkarz” (pracownik przedwojennego wywiadowczego Oddziału II Sztabu Generalnego). Nawet z wyglądu zewnętrznego przypominał mu przedwojennego oficera wywiadu.

Jeszcze w końcu 1952 r. informatora przejął wywiad cywilny PRL.

Nikła wartość operacyjna

Wrogie wobec pojałtańskiej Polski nastroje wśród emigrantów w Wielkiej Brytanii, która była politycznym centrum wychodźstwa, skutecznie utrudniały werbowanie agentury w tym środowisku. Jako minister Hanke stanowił dla komunistycznych tajnych służb potencjalnie bardzo cenne źródło informacji o życiu politycznym na emigracji. Do połowy lat 50. był zresztą jedynym tak wysoko uplasowanym agentem w strukturach polskiego Londynu. Nieprzypadkowo otrzymał pseudonim „Ważny”.

W rozmowach z oficerem wywiadu Hanke kilkakrotnie wspominał o rozmaitych „sensacyjnych” informacjach. Miał przekazać szyfr do kraju wraz z kluczem. Innym razem był na tropie radiostacji w Belgii, która miała służyć emigrantom do utrzymywania łączności z krajem, a to znowu poznał jakiegoś porucznika z biura gen. Władysława Andersa, który miał mu przekazywać różne tajne informacje.

Nic z tych zapowiedzi jednak nie wyszło. „Ważny” nie wywiązał się też z obietnicy i nie dostarczył żadnych informacji o działalności wywiadowczej na kraj czy o szlakach przerzutowych przez granicę. Przyciśnięty przez oficera prowadzącego stwierdził, że stracił dostęp do tego rodzaju dokumentów.

W centrali wywiadu w Warszawie sądzono, że to efekt gry z jego strony, świadectwo nieszczerości i przebiegłości. Pisemne raporty agenta miały być wręcz „specjalnie preparowane” (nie wykluczano nawet, że Hanke może być prowokatorem). Zwłaszcza początkowo cechowała je ogólnikowość. W rezultacie miały one nikłą wartość operacyjną. Hanke nie tylko pomijał szczegóły, ale nie posiadał też elementarnego wywiadowczego nawyku podawania źródła informacji, okoliczności jej uzyskania, czasu.

Oficer wywiadu, który prowadził sprawę w centrali Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego w Warszawie, był zdumiony – nie dopuszczał myśli, że agent, który był ministrem w rządzie na emigracji, mógłby mieć problem z napisaniem sprawozdania odtwarzającego jakąś rozmowę.

Hanke przekazywał też różne wydawnictwa emigracyjne, biuletyny i druki wewnętrzne. Były one ciekawe i przydatne w pracy wywiadu PRL, ale jedynie jako materiał informacyjny.

Premier bez właściwości

Od początku 1953 r. za dostarczane informacje i materiały Hanke otrzymywał stałe wynagrodzenie w wysokości 50 funtów miesięcznie – była to suma niemała, znacząco przewyższająca ówczesne zarobki zwykłych polskich emigrantów.

Jako prezes „zamkowego” Stronnictwa Pracy Hanke nie istniał politycznie bez protekcji Augusta Zaleskiego. Procentowało tu poparcie, którego w trudnym momencie udzielił on prezydentowi. Tej okoliczności należy przypisać fakt, że nazwisko Hankego – drugorzędnego w gruncie rzeczy polityka – powtarzało się niemal automatycznie przy obsadzaniu różnych stanowisk państwowych przez Zaleskiego.

W lipcu 1955 r., po dymisji rządu kierowanego przez znanego publicystę Stanisława Mackiewicza (ps. Cat), prezydent powierzył Hankemu misję sformowania nowego rządu. „Ważny” przyjął propozycję.

Porucznik Andrzej Kłos – funkcjonariusz wywiadu PRL prowadzący Hankego, oficjalnie występujący jako kierownik oddziału Polskiej Agencji Prasowej w Londynie (pod przybranym nazwiskiem Jerzy Klinger), a w korespondencji z centralą posługujący się pseudonimem „Oskar” – już wcześniej przekazał mu polecenie centrali, aby wszedł w skład przyszłego rządu. Ostatecznie nowy rząd z Hankem na czele został zaprzysiężony przez prezydenta 8 sierpnia 1955 r.

Jednak choć Hanke zajmował eksponowane stanowiska, nie odgrywał w istocie ważnej roli w życiu politycznym wychodźstwa. Pod względem intelektualnym ustępował wielu emigracyjnym działaczom, co obniżało również jego wartość jako agenta.


Czytaj także: Bartłomiej Noszczak: Szpieg dwóch prymasów


Po trzech latach współpracy major Andrzej Karaś – funkcjonariusz z warszawskiej centrali – stwierdził, że agent „w zasadzie podaje fakty, nie potrafi jednak wniknąć poza kulisy zjawisk i wypadków, wyjaśnić nam dokładnie, co lub kto się kryje za poszczególnymi grupami, osobami lub posunięciami. »Ważny« posiada wprawdzie pewne wyrobienie organizacyjne, umiejętność lawirowania, ale brak mu zmysłu politycznego i umiejętności analizowania zjawisk, umiejętności przenikania do ukrytych sprężyn. Często nie potrafi odróżnić plotki od prawdy”.

Zdrada i głupota

W sierpniu 1955 r. w Komitecie ds. Bezpieczeństwa Publicznego (w latach 1954-56 Komitet zastąpił Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego) zapadła decyzja o sprowadzeniu agenta do kraju. Już wcześniej „Ważny” wspominał w rozmowie z „Oskarem”, że chciałby wrócić do Polski. Władze PRL zamierzały wykorzystać powrót emigracyjnego premiera do pogłębienia kłótni i sporów wśród wychodźstwa.

To się udało: sprawa Hankego rzeczywiście wywołała burzę w polskim Londynie. Otoczenie prezydenta Zaleskiego próbowało bronić premiera, sugerując, że został on porwany lub był szantażowany losem rodziny (w Polsce pozostawała jego żona wraz z dziećmi). W komunikacie Kancelarii Cywilnej Prezydenta RP z 10 września pisano nawet o „rzekomym przybyciu” Hankego do kraju. Jeszcze miesiąc po wybuchu afery rządowy „Głos Powszechny” twierdził, że „Hanke znalazł się w Warszawie wbrew swej woli”.

Występując w obronie nieszczęsnego premiera, politycy z otoczenia Zaleskiego bronili przede wszystkim własnej pozycji. Przyznanie, że Hanke dobrowolnie wyjechał do kraju, do reszty kompromitowałoby obóz prezydencki.

Oponenci Zaleskiego na emigracji zamierzali wykorzystać propagandowo powrót premiera do skompromitowania i zmuszenia prezydenta do ustąpienia z urzędu. Pierwsza na alarm uderzyła antyprezydencka Egzekutywa Zjednoczenia Narodowego (alternatywny rząd na emigracji). Wyjazd Hankego do Polski określono jako „akt zdrady i głupoty”. Dowodzono, że Hanke „nie był szefem polskiego kierownictwa politycznego na obczyźnie”, a jedynie mężem zaufania „p. Augusta Zaleskiego” i „nie reprezentuje ani woli, ani poglądów emigracji”. Wszelkie decyzje Zaleskiego, powzięte po 9 czerwca 1954 r. (gdy skończyła się jego siedmioletnia kadencja prezydencka), politycy Zjednoczenia Narodowego uznawali za nieważne.

Londyńska atmosfera

Wymowa sprawy Hankego ujawniła fikcję i dramatyzm funkcjonowania państwa na wygnaniu – z rządem, który nie tylko nie miał już międzynarodowego uznania (utracił je jeszcze w 1945 r.), lecz którego legalność kwestionowała zdecydowana większość samych emigracyjnych elit politycznych.

Poczytny w polskim Londynie „Dziennik Polski i Dziennik Żołnierza” na pierwszej stronie twierdził, że „operetkowy premier” w rzeczywistości był „wtyczką” Urzędu Bezpieczeństwa. W redakcyjnym komentarzu pisano: „Afera Hankego to pęknięcie wrzodu, który wzbierał od wielu miesięcy. Operacja bolesna, ale – miejmy nadzieję – zapowiadająca powrót do zdrowia. To, co po tym wrzodzie zostało, trzeba wyczyścić rozpalonym żelazem”. Niedwuznacznie sugerowano, że otoczenie Zaleskiego przeżarte jest przez komunistyczną agenturę. W ferworze emigracyjnych kłótni nowy szef rządu Antoni Pająk nazwał „Dziennik Polski i Dziennik Żołnierza” dziennikiem londyńskim drukowanym w języku polskim.

Polski Narodowy Komitet Demokratyczny ze Stanisławem Mikołajczykiem na czele – konkurujący o przywództwo na emigracji z „zamkiem” i „zjednoczeniem” – sprawę Hankego wykorzystał do ataku na cały polski Londyn. Sympatyzujące z prezesem PSL pismo „Narodowiec” nie przebierało w słowach w nagonce na londyńską „górę”: „Hanke jest charakterystycznym wytworem zatrutej londyńskiej »grajdołkowatej« atmosfery, demoralizującej tkwiących w [niej] uchodźców”. Dalej londyński korespondent „Narodowca” pisał: „Moralnie za Hankego odpowiadają nie tyle Zaleski, ile cały londyński grajdołek”.

Wzajemne obelgi nie przyniosły jednak zasadniczych zmian na emigracyjnej scenie politycznej.

Wykorzystany przez komunistyczną propagandę do zdyskredytowania emigracji, nieszczęsny ekspremier został odsunięty na boczny tor. Władze PRL mianowały go wiceprezesem Towarzystwa Łączności z Wychodźstwem „Polonia”.

Zmarł w wieku zaledwie 60 lat. ©

Autor jest historykiem, profesorem, pracuje w Uniwersytecie Opolskim. Specjalizuje się w temacie polskiej emigracji po II wojnie światowej i stosunków polsko-litewskich. Autor wielu książek, m.in. „Litwini w Polsce 1944–1997”, „»Generał Wilk« Aleksander Krzyżanowski – komendant Okręgu Wileńskiego ZWZ-AK”, „Emigracyjna dyplomacja: polityka zagraniczna rządu RP na uchodźstwie 1945–1990”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 38/2020