Przywróćmy im imię

Największe wrażenie zrobił na mnie opis śmierci Anatola Radziwonika. Sowieci tropili go kilka lat. Zginął w 1949 r., tocząc wręcz kowbojski pojedynek z enkawudzistą.

06.10.2014

Czyta się kilka minut

Anatol Radziwonik „Olech”, druga połowa lat 40. / Fot. Domena publiczna
Anatol Radziwonik „Olech”, druga połowa lat 40. / Fot. Domena publiczna

ANDRZEJ BRZEZIECKI: Dotąd zajmował się Pan historią stosunków polsko-ukraińskich w latach 40. i 50. XX w. Teraz podjął Pan temat walki NKWD z polskim podziemiem w tym okresie. Skąd to zainteresowanie?

GRZEGORZ MOTYKA: Temat „chodził” za mną od dawna. Szukając materiałów do badań nad Ukraińską Powstańczą Armią i stosunkami polsko-ukraińskimi, wielokrotnie natrafiałem na dokumenty dotyczące polskiego podziemia, aż wreszcie, bodajże w 2009 r., postanowiłem o tym napisać. Wcześniej jednak musiałem ukończyć książkę „Od rzezi wołyńskiej do akcji »Wisła«”.

Co było celem publikacji?

Początkowo zamierzałem stworzyć i swoisty katalog starć między NKWD a polskim podziemiem i w ten sposób pokazać okoliczności śmierci poszczególnych partyzanckich komendantów. W miarę pisania książka zamieniała się w szerszą opowieść o działaniach wojsk wewnętrznych NKWD. Potem uświadomiłem sobie, że konieczne jest pokazanie przynajmniej zarysu panoramy polskiego podziemia antykomunistycznego i podjęcie kwestii sensu jego funkcjonowania.

Zbierał Pan materiały także w archiwach na Wschodzie. Co udało się odnaleźć?

Książka oparta jest w dużej mierze na dokumentach z archiwów rosyjskich i białoruskich. Niestety większość materiałów wciąż pozostaje utajniona. To, co jest jawne, pozwala przy dużym wysiłku na odtworzenie poszczególnych potyczek. Podjąłem ten trud, bo wydawało mi się, że opisanie tego, jak ginęli tacy legendarni dowódcy jak Anatol Radziwonik „Olech” czy Józef Miklaszewicz „Fala”, im się po prostu należało. Opisu bitwy pod Kuryłówką w maju 1945 r. – zwycięskiej dla Polaków i jednej z trzech największych bitew z NKWD – szukałem prawie dwa lata.

Jak ocenia Pan dostępność archiwów rosyjskich?

Jest gorzej, niż było w końcu lat 90. poprzedniego stulecia. Gdy teraz chciałem zobaczyć teczki, które oglądałem wtedy, otrzymałem odmowę. Ściśle tajne są przede wszystkim materiały opisujące pracę operacyjną NKWD i NKGB.

Znamy w Polsce prace Nikity Pietrowa, historyka ze Stowarzyszenia Memoriał, który opisał np. obławę augustowską NKWD z lata 1945 r. Ale ten badacz stanowi raczej wyjątek. Jaki jest stosunek rosyjskich historyków do tematu?

W Rosji wydaje się dużo książek o służbach specjalnych, ale najczęściej mają one popularny charakter. Historycy akademiccy rzadko zajmują się Polską, przy czym nawet ci, którzy potępiają zbrodnie komunizmu, formułują oceny odbiegające od opinii polskich historyków. Z ich punktu widzenia polskie podziemie antykomunistyczne było formacją, która utrudniała Armii Czerwonej ofensywę na Berlin, dlatego działania NKWD uważają przynajmniej za zrozumiałe. Nie zwracają przy tym uwagi, że Polacy nie chcieli walczyć z Sowietami, ale zostali do tego zmuszeni. Bo to Sowieci rozbrajali polskie oddziały i nie byli zainteresowani współpracą z tymi, którzy myśleli o niezależnej Polsce.

W Polsce temat Żołnierzy Wyklętych też do dziś budzi spory – dlaczego?

Przez wiele lat był to temat zakazany. Tych, którzy podjęli walkę, przedstawiano jako bandytów. Dopiero po 1989 r. zostali uznani za kombatantów i przywrócono im dobre imię. Ale, co zauważam z niepokojem, na fali przywracania dobrej pamięci o Żołnierzach Wyklętych zaciera się diametralne różnice między podziemiem poakowskim i narodowym. Uważam, że stawianie znaku równości między działaniami Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki” czy Hieronima Dekutowskiego „Zapory” a działaniami choćby Brygady Świętokrzyskiej NSZ jest krzywdzące dla tych pierwszych.

Pan wspomina m.in. o zbrodni Narodowych Sił Zbrojnych w Wierzchowinach.

Żołnierze podziemia narodowego bez wątpienia z ogromnym poświęceniem walczyli o niepodległość państwa polskiego. Wielu z nich oddało za to życie. Z drugiej wszakże strony niektóre oddziały NSZ i NZW [Narodowe Zjednoczenie Wojskowe, organizacja o charakterze narodowym – red.], dążąc do stworzenia państwa jednorodnego narodowo, dopuściły się zbrodni na mniejszościach. Wymordowanie Ukraińców w Wierzchowinach przez NSZ czy pacyfikacje białoruskich wiosek, dokonywane przez oddziały Romualda Rajsa „Burego”, to nie były przypadkowe akcje. Pisząc historię powojennego podziemia, nie powinniśmy zapominać o jego „czarnych kartach”.

Najtragiczniejszy był chyba los tych partyzantów, którzy zostali na terenach anektowanych przez ZSRR. Nie mieli szans wygrać z przeważającym na każdym polu przeciwnikiem, często w obliczu klęski rozrywali się granatami. To świadczy o determinacji, ale też świadomości sytuacji. Czy ich historia mogła potoczyć się inaczej?

Wielu tych żołnierzy było wychowanych na sienkiewiczowskim etosie, w dobrym znaczeniu tego pojęcia. Wierzyli, że jednostka – niczym Kmicic w „Potopie” – potrafi zmienić bieg historii. Jeden z dowódców napisał w partyzanckiej prasie, że granice Polski są tam, gdzie stoi żołnierz polski. Ci, którzy postanowili trwać, wierzyli, że dzięki ich ofierze Polska odzyska przedwojenne wschodnie granice. Dopiero po upadku komunizmu poznaliśmy nazwiska tych dzielnych ludzi.

Czytelnik Pana książki może po raz pierwszy przeczytać o tym, jak ginęli.

Największe wrażenie zrobił na mnie opis śmierci „Olecha”, znaleziony w sowieckich aktach. Działał on w powiatach Szczuczyn i Lida na dzisiejszej Białorusi. Obława na niego trwała kilka lat. Sowietom udało się go dopaść, dopiero w maju 1949 r. W ostatnim starciu nieopodal wsi Raczkowszczyzna, „Olech” stoczył wręcz kowbojski pojedynek z enkawudzistą. Ostrzeliwał się z dwóch pistoletów. Zginął od serii z automatu.

Jaka była skala działań NKWD przeciw polskiemu podziemiu?

Z dokumentów wyłania się obraz NKWD jako podpory systemu. Ta formacja była świetnie przygotowana do zwalczania partyzantki, a także do represji na gigantyczną skalę. Wiele z tych jednostek, które walczyły w Polsce, wcześniej wysiedlało Czeczenów czy Tatarów Krymskich. Rola NKWD, zwłaszcza w pierwszym okresie, w latach 1944-45, była decydująca, gdyż polscy komuniści byli wówczas zbyt słabi. Wiosną i latem 1945 r. nabrzmiewał antykomunistyczny opór, dochodziło do licznych dezercji z wojska.

NKWD była skuteczniejsza od Gestapo i SS? Pisze Pan, że Niemcy nie ryzykowali zapuszczania się w lasy, a Sowieci tak.

Niemcy i Sowieci mieli odmienne strategie walki z partyzantką. Niemcy wybijali całe wioski, bo „przy okazji” oczyszczali ziemie pod przyszłą kolonizację. Nie stworzyli też jakiegoś kolaborującego polskiego państewka, więc zepchnęli w podziemie wszystkich Polaków. Komuniści natomiast chcieli pozyskać masy obietnicą stworzenia idealnego państwa sprawiedliwości społecznej. W dodatku, zgodnie z ustaleniami w Jałcie, to w wolnych wyborach Polacy mieli zdecydować o wyborze przyszłego ustroju. To sprawiało, że część ludzi odsuwała się od konspiracji.

Ale oczywiście obecność sowieckiego wojska miała podstawowe znaczenie. Sowieci rzucili do działań przeciwpartyzanckich dobrze wyszkolone jednostki, przy czym lekceważyli życie jednostek, dlatego dowódcy grup pościgowych mieli obowiązek podjęcia walki nawet wobec przewagi wroga. Nie lekceważyłbym też metod śledczych. Nieraz zastanawiałem się, jak wyglądały przesłuchania jeńców prowadzone jeszcze na miejscu starć. Często w ciągu godziny-dwóch po schwytaniu partyzanci ujawniali miejsca pobytu kolegów, a nawet członków najbliższej rodziny. Przecież nie robili tego dobrowolnie... Można tylko domniemywać, jak ich torturowano, grożono śmiercią. Albo stosowano narkotyki – bo i to się zdarzało.


GRZEGORZ MOTYKA jest historykiem, profesorem Instytutu Studiów Politycznych PAN i członkiem Rady IPN. Pisze o XX-wiecznych dziejach Polski i stosunkach polsko-ukraińskich. Autor m.in. „W kręgu »Łun w Bieszczadach«” (2009), „Od rzezi wołyńskiej do akcji »Wisła«” (2011), „Cień Kłyma Sawura” (2013).

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Publicysta, dziennikarz, historyk, ekspert w tematyce wschodniej, redaktor naczelny „Nowej Europy Wschodniej”. Wieloletni dziennikarz „Tygodnika”. Autor i współautor książek: „Przed Bogiem” (2005), „Białoruś - kartofle i dżinsy” (2007), „Ograbiony naród ‒… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 41/2014