Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Teść mój, Bernard Hernes, powrócił w lipcu 1947 r. z Wielkiej Brytanii niewidomy. Nie mógł czytać i godzinami słuchał radia. Z rozgłośni zachodnich, głównie sekcji polskiej BBC, Głosu Ameryki, czasem Paryża. Od lat 50. najczęściej słuchaną rozgłośnią stała się jednak Wolna Europa. Ponieważ w drugiej połowie lat 60. teść zaczął tracić słuch, nastawiał radio "Pionier" lub "Mazur" coraz głośniej. Odbiornik miał tę wspaniałą zaletę, że, w odróżnieniu od znacznie nowocześniejszych modeli, nie dawał się zagłuszyć. Mieszkaliśmy we Wrocławiu w dzielnicy Oporów, a dom teściów znajdował się nieopodal kąpieliska. Latem masa ludzi podążała nad wodę, przechodząc obok domu, przez którego otwarte okno niósł się "głos wolnej Polski". Teściowa początkowo była przerażona, ale w miarę upływu lat przyzwyczaiła się. Zaś wiele osób idących na basen zatrzymywało się, by posłuchać bez zakłóceń "wrogich audycji". Ten stan rzeczy trwał latami i nigdy teść nie miał z tego powodu najmniejszych kłopotów, a przecież to pewne, że kilku lub więcej "usłużnych" donosiło "na takiego, co wrogiej propagandy słucha". Być może we Wrocławiu istniał nieco większy margines tolerancji niż w innych miastach Polski?
ANDRZEJ MACIĄŻEK (Düsseldorf, Niemcy)