Protest studentów: Nie boimy wychylić się z tłumu

Zajmowanie się nauką wręcz obliguje do wypowiadania się w kwestiach dotykających społeczeństwa – mówią organizatorki krakowskich wydarzeń w ramach Ogólnopolskiego Protestu studentów, zaplanowanego na 25 stycznia.

25.01.2017

Czyta się kilka minut

Ubiegłoroczny protest studentów Uniwestytetu Warszawski. Fot: Maciej Łuczniewski/REPORTERego.  /
Ubiegłoroczny protest studentów Uniwestytetu Warszawski. Fot: Maciej Łuczniewski/REPORTERego. /

Kamil Exner: Ubiegły rok to okres dużej aktywności środowisk naukowych. Swoją opinię na temat obecnej sytuacji w Polsce wyrazili między innymi etnolodzy i antropolodzy pod hasłem #stopdyskryminacji, a także historycy i socjolodzy. Czy nie uważacie, że nauka nie powinna ingerować w życie polityczno-społeczne?

Karolina Wiśniowska*: Przeciwnie. Zajmowanie się nauką wręcz obliguje do wypowiadania się w kwestiach dotykających społeczeństwa. To eksperci, naukowcy powinni zabierać głos. Fachowiec powinien mieć najwięcej do powiedzenia w danej sprawie. Niech o nauczanie biologii będą pytani biolodzy, a nie politycy.

Julia Michalska: Nie mówimy oczywiście o używaniu nauki do popierania ideologii. Ingerencja to duże słowo – powinniśmy raczej walczyć o to, żeby głos naukowców był słyszalny, respektowany i włączany do konstruktywnej debaty publicznej. Dopóki tak nie jest, nie możemy pozwolić sobie na to, żeby siedzieć na uczelni i zajmować się swoimi badaniami, bez oglądania się na całą resztę. Nauka po prostu nie funkcjonuje w oderwaniu od społeczeństwa, więc jak niby miałoby wyglądać nieangżowanie się?

Adrianna Krysiak: Gdyby w tej chwili uwzględniać głosy naukowców, na przykład głos PAN-u przy opracowywaniu reformy edukacji, gdyby treści wykorzystywane w debacie publicznej nie stały w sprzeczności z osiągnięciami nauki – wówczas podnoszenie tej kwestii w formie protestu nie byłoby konieczne. Obecnie niestety tak nie jest.


POSTLATY PROTESTU STUDENTÓW:

1. Chcemy żyć w państwie, w którym przestrzegane są przepisy Konstytucji i innych aktów prawnych.
2. Chcemy żyć w państwie, w którym instytuty badawcze i instytucje kultury są niezależne, a programy nauczania szkół i uczelni oparte są na wiedzy naukowej.
3. Chcemy żyć w państwie, w którym zagwarantowana jest wolność zgromadzeń i żadne z nich nie jest uprzywilejowane.
4. Chcemy żyć w państwie, w którym panuje tolerancja i wszystkie osoby są równe wobec prawa bez względu na płeć, pochodzenie, kolor skóry, orientację psychoseksualną, stopień niepełnosprawności oraz wyznanie.
5. Chcemy żyć w państwie, w którym ofiary przemocy są realnie chronione, mamy zagwarantowany dostęp do wszystkich praw reprodukcyjnych oraz utrzymane zostają standardy opieki okołoporodowej.
6. Chcemy żyć w państwie, w którym rząd nie izoluje Polski od Unii Europejskiej i nie ośmiesza jej na arenie międzynarodowej.
7. Chcemy żyć w państwie, w którym stanowiska obsadzane są na podstawie umiejętności i kompetencji, a nie przynależności partyjnej.
8. Chcemy żyć w państwie, w którym sami i same możemy decydować o sobie, własnym ciele, płodności, poglądach czy wyznaniu.
9. Chcemy żyć w państwie, które jest świeckie.
10. Chcemy żyć w państwie, w którym media są niezależne od władzy.
11. Chcemy żyć w państwie, w którym ministerstwo środowiska dąży do ochrony, a nie niszczenia polskiej przyrody.


Dopuszczenie do głosu ekspertów to jednak tylko jeden z postulatów. Protest ma być, jak rozumiem, wyrazem sprzeciwu także wobec obecnego sposobu prowadzenia polityki, wobec dyskryminacji w przestrzeni publicznej oraz mowy nienawiści. Która z tych spraw jest dla was najważniejsza?

K. W.: Ja bym podzieliła te sprawy na kwestie prawne i społeczne. Z prawnych, najistotniejszą rzeczą jest kwestia systemu kontroli konstytucyjności. W tym momencie, w wypadku wątpliwości co do konkretnej ustawy, nie do końca mamy oparcie w wyrokach Trybunału Konstytucyjnego, co jeszcze do tej pory w wolnej Polsce nie miało miejsca. Co do problemów społecznych – dyskryminacja mniejszości, język wobec nich kierowany, przemoc słowna. To ważne, żeby zwrócić uwagę na te kwestie, przestać o nich milczeć.

A. K.: Wiedziałyśmy, że wiele z tych rzeczy trzeba przedyskutować. Dla mnie najważniejsza jest kwestia łamania praw kobiet – to w ogóle początek mojej aktywności publicznej. Do tego kwestia języka, przemocy symbolicznej w dyskursie publicznym, tzw. mowy nienawiści, a także posługiwanie się manipulacją, w oparciu o stwierdzenia niemające żadnego poparcia w faktach – również w przypadku zachowań dyskryminacyjnych, na które wciąż jest przyzwolenie. Brakuje mi reakcji władzy, reakcji ludzi. Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych tylko w grudniu ubiegłego roku miał aż 65 spraw, a ta liczba stale rośnie.

Bardzo ważny był też dla mnie moment, w którym zbiegły się w czasie informacje o możliwym wypowiedzeniu konwencji antyprzemocowej oraz uchwalenie ustawy o ograniczeniu możliwości zgromadzeń publicznych. Przygotowując się do protestu, pochyliłam się nad tymi przepisami. Wcześniej wiedziałam o ustawie o Policji, dopuszczającej pozyskiwanie informacji na podstawie decyzji prowadzącego sprawę, bez nakazu sądu. Dowiedziałam się jednak również o tzw. ustawie antyterrorystycznej, na mocy której każdy akt sprzeciwu wobec władzy, wpłynięcia na nią, może być uznany za akt terrorystyczny. Każda osoba, na przykład zagraniczny student, może być uznana za potencjalnego terrorystę.

J. M.: To podsycanie lęku, szczucie się na siebie nawzajem tylko dlatego, że mamy inne poglądy, dzielenie społeczeństwa sprawia, że boimy się drugiego człowieka. Myślimy o własnym strachu i naprawdę nie mamy czasu przyjrzeć się temu, co się dzieje w rzeczywistości politycznej. Zajęci lękiem i nienawiścią, nie będziemy patrzeć na ręce władzy. Myślę, że stąd język dopuszczający strach i nienawiść nie jest dla większości z nas aż tak rażący.

Strach towarzyszy również wam? Obawiacie się, że organizacja protestu pociągnie za sobą nieprzyjemne konsekwencje?

K. W.: Uważam, że nie robię nic złego, więc dlaczego miałabym się bać? Strach ogólnie jest przed jakimkolwiek wychylaniem się z tłumu, ale wierzę w to, co robię, więc nie powinnam musieć się tego bać.

A. K.: Wzbudzanie strachu to potężne narzędzie władzy i kontroli. Po prostu nie możemy sobie na to pozwolić.

Wasze działania są też na bieżąco komentowane w internecie. Oprócz słów wsparcia, spotykacie się z hejtem. Stwierdzenia „uczyć się, a nie protesty robić”, przewijają się w wielu komentarzach. Czy nie lepiej zamknąć się w bibliotece, zamiast wychodzić na ulice z takimi postulatami?

K. W.: Jak większość ludzi, mam w sobie potrzebę spokoju, wyciszenia, nauki i rozwoju, ale jest też taka część mnie, która mówi, że nie mogę się biernie przyglądać, ale muszę spróbować zaangażować się w coś i zmieniać rzeczywistość. Być może nasze działanie będzie miało jakieś przełożenie na sytuację w Polsce. Może ktoś się zastanowi nad tymi postulatami, przyjdzie, posłucha debat, poczyta to, co mamy do powiedzenia i sam pomyśli o jakieś zmianie.

J. M.: Gdyby protest miał zmusić do działania… Chociaż skłonić do refleksji przynajmniej 10 osób, to myślę, że warto. Chyba doszłam do takiego momentu, do takiej ściany, że zaczęłam postrzegać nierobienie niczego jako zło. W taki sposób się dzieje zło na świecie – że ludzie z założonymi rękami stoją z boku i pozwalają na to, co się dzieje. Może się jakoś okrutnie mylę, ale nie sądzę…

A. K.: Poza tym reakcja na protest – jak dużo osób chce pomóc, chce się dołączyć, chce działać i teraz wykonuje bardzo cenną pracę dla całej sprawy – świadczy chyba o tym, że przynosi on efekty. Tworzy grunt, na którym możemy działać, możemy się wypowiedzieć, debatować, zgadzać lub nie – to naprawdę ważna rzecz. To ważna zmiana dynamiki społecznej, która się właśnie dokonuje.

Wielka siła stwarza również wielkie możliwości. Czy myślałyście o tym, że oddolny ruch młodych ludzi mógłby się w przyszłości przerodzić w partię lub ugrupowanie polityczne? Na polskiej scenie politycznej wciąż jest przecież mało młodych ludzi.

J. M.: Ja bym chciała uniknąć działania stricte politycznego, ale mam nadzieję, że narodzi się oddolny ruch lokalny – nie tylko czysto reaktywny, ale dający pole do szerszego działania. Mamy już plany wobec działania w obrębie uniwersytetu i grono ludzi z komitetu organizacyjnego, którzy chcą się tym zająć, ale zobaczymy, jak to będzie ostatecznie wyglądać.

K. W.: Zależy nam na działalności spójnej z naszymi postulatami – organizacji debat, poszukiwaniu rozwiązań problemów, o których chcemy mówić. Chcemy do tego wykorzystać zaangażowanie ludzi, którzy nam pomagają przy proteście.

A. K.: To nie jest tak, że my jesteśmy antypolityczni. Nie uważamy, że polityka to samo zło.

J. M.: Chociaż myślę, że władza i związana z nią odpowiedzialność demoralizuje. Uważam, że działania oddolne, od sprawy do sprawy, są bardziej konstruktywne niż zawodowe zajmowanie się polityką.

K. W.: Częściowo się zgodzę. Władza na pewno jest dużą pokusą. Ale jeśli mówimy o zaangażowaniu w życie publiczne, to działalność w partii politycznej to sposób doby, jak każdy inny. Nie jestem przeciwna politykom jako grupie. Po prostu cenię oddolną aktywność ludzi.

Podsumowując – warto protestować i działać, a nie tylko stać z boku?

J. M.: Jedna z wykładowczyń, która zaproponowała nam swoją pomoc, powiedziała mi: „Nawet, gdyby na protest przyszło sto osób, to warto”. Może to naiwne, ale bardzo mnie poruszyło nasze pierwsze spotkanie, kiedy zobaczyłyśmy, ile osób przyszło. Różniliśmy się pod względem poglądów politycznych, byli wśród nas anarchiści, feministki, młodzieżówka Nowoczesnej czy członkowie Razem. I siedzieliśmy wspólnie, dyskutując, słuchając się nawzajem. To dało mi ogromną siłę do działania.

K. W.: Tyle fantastycznych ludzi się zaangażowało, mogliśmy porozmawiać, zobaczyć, jakie są rzeczywiste problemy, co jest dla nich ważne, a co ich wkurza – to jest prawdziwa wartość.

A. K.: Występujemy w obronie wartości, które są dla nas ważne, więc każda podejmowana próba jest warta swego. Mam nadzieję, że stworzymy jakąś przestrzeń do rozmów w Krakowie. Jesteśmy w stanie wspólnie nazywać problemy, szukać ich rozwiązania i już to robimy. Zaczęliśmy rozmawiać, więc może coś z tego dalej będzie.

K. W.: W końcu nie ma nic bardziej akademickiego, niż dyskusja.

Julia Michalska*, studentka w Instytucie Psychologii oraz Instytucie Etnologii i Antropologii Kulturowej UJ.

Adrianna Krysiak, studentka Międzywydziałowych Indywidualnych Studiów Humanistycznych UJ

Karolina Wiśniowska, studentka Prawa oraz Filozofii UJ.


Prostest Studentów i studentek odbędzie się 25 stycznia we Wrocławiu, Poznaniu, Warszawie, Łodzi, Lublinie, Gdańsku, Katowicach, Krakowie

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]