Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
1 Sprawa jest nieco tajemnicza. W tytule wystawy nie chodzi o czterdziestolecie urodzin - bo wśród eksponatów znajdujemy rysunek kwitujący osiągnięcie przez artystę wieku bitelsowskiego. Czterdziestolecie pracy twórczej? W katalogu można przeczytać, że Dudziński publikował już w końcu lat sześćdziesiątych.
Jedno nie ulega wątpliwości, najstarsze z wystawionych rysunków pochodzą z początków Okresu Londyńskiego. W 1970 r. grafik na kilka lat wyjechał do Anglii - dziś uważa tę datę za właściwy początek swojej działalności. A przy tym jest chyba jedynym artystą, który może powiedzieć, że współpracował zarówno z "Tygodnikiem Powszechnym", jak i legendarnym magazynem "Oz", kontrkulturowym pismem sądzonym za nieprzyzwoitość (podczas londyńskiego procesu jako świadkowie obrony wystąpili między innymi aktor Marty Feldman i malarz Feliks Topolski).
W zeszłym roku - przy okazji jubileuszowej wystawy w Tarnowie - pisano w "Tygodniku" o wszechstronności Dudzińskiego, wciąż szukającego nowych technik, środków wyrazu i nowych pól aktywności. W ostatnich latach była to fotografia, film animowany, asamblaż... Jednak galeria na Hożej gromadzi - zgodnie ze swoim profilem - rysunki wykonane tuszem i pastelami. Jest to więc benefis Dudzińskiego-ilustratora.
2 Od malarzy oczekujemy ciągłej zmiany, ewolucji. Z rysownikami, artystami użytkowymi, jest inaczej. Czytelnik gazety chce, żeby kreska ulubionego ilustratora pozostała niezmienna. Zresztą, czytelnik nie ma wiele do powiedzenia, pomiędzy nim a twórcą stoi dyrektor artystyczny. Jest to - uzbrojony w notes z telefonami - osobnik, którego praca polega na skojarzeniu tematu artykułu (lub reklamy) z artystą, któremu powierzy jej zilustrowanie. Kto najlepiej narysuje deficyt budżetowy? U kogo zamówić coś o klimacie?
Nietrudno się domyślić, że dyrektorzy artystyczni nie cenią gwałtownych przełomów twórczych: - Zamawiałem smutnego, różowego pajaca, a ty mi przysyłasz... co to właściwie jest?!... - Cóż, szefie, właśnie zamknąłem okres różowy i wszedłem w fazę kubistyczną.
Ilustrator, który oświadczyłby coś takiego, byłby profesjonalnie skończony.
3 W fachu ilustratora Dudziński osiągnął spektakularne międzynarodowe sukcesy, potwierdzane zleceniami i medalami. Jednak kto wie, czy największym z jego osiągnięć nie było wywalczenie sobie prawa do zmieniania stylów i konwencji. Podejrzewam, że okupił to ciężkimi bojami (co może też jakoś tłumaczyć częste odwroty w stronę sztuki czystej).
Wrażenie rozmaitości pogłębi się, jeśli odwiedzimy drugą wystawę artysty, która trwa właśnie w podwarszawskiej Jabłonnie. W pałacowej oranżerii, wśród palm i araukarii, wystawiono czarno-białe ilustracje do "Antygony w Nowym Jorku" Janusza Głowackiego oraz ekspresyjne kompozycje publikowane przed laty - to były czasy! - w magazynie "Rzeczpospolitej".
Dudziński zmienia narzędzia i style, ale jest konsekwentny. Przez wszystkie lata portretuje tych samych bohaterów: absurdalne plemię ptaków i gryzoni, które czasami milczą, ale częściej komentują rzeczywistość, ujawniając przy tym pewną skłonność do anarchii. Owszem, niekiedy udają statecznych obywateli, ale trudno nie dostrzec, że ich młodość upłynęła wśród hipisów.
W twórczości i opowieściach rysownika ważną rolę odgrywa Nowy Jork, w którym spędził ponad dziesięć lat. Jednak to nie Nowy Jork stworzył artystę. Przeciwnie - jak kiedyś imigranci przywlekli do Australii króliki, tak Dudziński przywiózł do Ameryki swoje dziobate stwory (a po latach repatriował się razem z nimi).
4 Wiele lat temu Dudziński opublikował historyjkę obrazkową o kimś, kto przedstawiał się jako "skromny, prywatny bóg", a w tekturowym pudełku trzymał gromadę nakręcanych ludzików obojga płci. Czasem pozwalał im się łączyć w pary i spacerować pod rękę, ale kiedy ludziki próbowały uprawiać seks, natychmiast z powrotem upychał je w kartonie: "Bo co będzie, jeśli potomstwo urodzi się bez kluczyków?".
Sam Dudziński postępował inaczej. Swoim stworzeniom dał wolność - pozwolił im się mnożyć, obdarzył wolną wolą, zagwarantował wolność słowa, swobodę podróżowania i zgromadzeń. Pod jego dobrotliwą władzą Pokraki są pogodne i wciąż zdumiewająco żywotne.
Także dlatego warto odwiedzić wystawę na Hożej: wyjdziecie z niej w lepszym humorze, niż byliście przychodząc.
Wystawa jubileuszowa "Pierwszych 40 lat [1971-2011]" jest czynna w Galerii Grafiki i Plakatu, ul. Hoża 40, Warszawa
Wystawa "Man-hat-tan" jest czynna w Galerii Sztuki Współczesnej "Oranżeria" w Jabłonnie.