Polska doktor Dolittle

Diane Ackerman, autorka książki „Azyl”: Największą bliskość poczułam z Antoniną Żabińską. Podziwiałam jej determinację, by ukrywający się zachowali poczucie człowieczeństwa. Dziś potrzeba nam takich wzorów.

20.02.2017

Czyta się kilka minut

Jessica Chastain w roli Antoniny Żabińskiej; kadr z filmu „Azyl”. / Fot. Kevin Rivoll
Jessica Chastain w roli Antoniny Żabińskiej; kadr z filmu „Azyl”. / Fot. Kevin Rivoll

FILIP MAZURCZAK: Zanim pojawiła się Pani książka, mało kto znał historię Żabińskich, również w Polsce. Jak się Pani o niej dowiedziała?

DIANE ACKERMAN: Mój pochodzący z Polski dziadek często opowiadał mi o pięknie polskiej wsi, więc bardzo pragnęłam zobaczyć Puszczę Białowieską i słynne konie, tarpany. Poprosiłam moją sąsiadkę Polkę, by pomogła mi napisać maila do Białowieży i warszawskiego zoo. Ona mi powiedziała, że przed II wojną jej wujek pracował w warszawskim ogrodzie zoologicznym. Gdy napisałyśmy do niego maila, on z kolei przypomniał sobie, że żona dyrektora pisała pamiętniki. Poprosiłyśmy, aby zdobył je dla nas. Sąsiadka przetłumaczyła dla mnie pamiętniki Żabińskiej. Byłyśmy zaskoczone, gdy przeczytałyśmy, że Żabińscy – prócz tego, że pomagali np. osieroconym zwierzętom – ukrywali także 300 zbiegów z getta. Potem przełożono dla mnie książki dla dzieci napisane przez Antoninę, zapiski Jana i świadectwa ocalałych w zoo. A potem pojechałam do Warszawy (i do Puszczy Białowieskiej).

Dlaczego postanowiła Pani o tym napisać książkę?

Zafascynowała mnie domieszka humoru i tragedii, która była obecna w domu Żabińskich: niesłychana empatia Antoniny zarówno dla ludzi, jak i zwierząt, odwaga i bystrość ludzi z polskiego podziemia oraz niezwykłe sposoby, w jakie niektórzy radzili sobie z traumą. Ale największą bliskość poczułam z Antoniną. Jej czułość i wielka miłość do przyrody przejawiają się we wszystkich zapiskach i książkach dla dzieci. Podziwiałam jej determinację, aby w jej domu nie brakowało zabawy, ciekawości i miłości, gdy wszyscy wkoło słusznie lękali się otaczających ich zagrożeń, okrucieństw i niepewności. Ona pragnęła, aby ukrywający się w willi przeżyli wojnę z nienaruszonym poczuciem człowieczeństwa. Uważam to za heroizm, godny najwyższego uznania. Niestety rzadko doceniamy taki rodzaj odwagi. W dzisiejszych czasach potrzeba nam wzorców podobnych do Antoniny. Uważałam, że świat musi poznać historię Żabińskich, bo jest to opowieść o takiej odwadze, do której zwykli ludzie dorastają w każdej epoce, jednak zbyt rzadko o tym słyszymy.

Czytając „Ludzi i zwierzęta”, miałem wrażenie, że Antonina to kobiecy odpowiednik doktora Dolittle. Po sposobie, w jaki pisze o zwierzętach, widać, że je rozumiała i szanowała. Skąd się wziął ten jej jakby szósty zmysł?

Antonina uważała zarówno ludzi, jak i zwierzęta za swoją rodzinę. W związku z tym odnosiła się do nich z szacunkiem, empatią i niemal mistycznym zrozumieniem dla ich motywacji i uczuć. Jak wielu zoologów, obserwowała zmysły i rozumiała zachowania zwierząt, więc nauczyła się poruszać wśród nich bezpiecznie, nie strasząc ich. Była dla nich matką i one jej ufały. Wydaje mi się, że to wejście w świat zmysłowy zwierząt było też dla niej sposobem na ucieczkę w trudnych czasach i rodzajem zabawy w szczęśliwszych chwilach. Zdaje się, że Antoninę cechowały wielka miłość i poczucie wspólnoty ze wszystkimi stworzeniami, począwszy od dzieciństwa.

Zarówno za udział w konspiracji, jak też za pomoc Żydom Żabińskim groziła śmierć. Co ich motywowało? Przyjaźnie, relacje osobiste? Motywacje religijne czy ideowe?

Działało tu kilka czynników. Po pierwsze, hitlerowski rasizm był dla Żabińskich obrzydliwy. Rodzina miała wielu przyjaciół o korzeniach żydowskich czy wśród ludzi zaangażowanych w konspirację. Niewątpliwie wpływ wywarło też silne wychowanie katolickie Antoniny. Dla Żabińskich ważne były wartości, dla których gotowi byli poświęcić życie. Ale gdy się przeczyta rozmowy z innymi osobami, które ratowały Żydów, prawie zawsze mówią to samo: że nie uważają siebie za bohaterów. Najczęściej mówią coś w rodzaju: „Robiłem to, co musiałem, bo jeśli można ocalić czyjeś życie, to ma się obowiązek, aby się tego podjąć”. Albo: „Podjęłam się tego, bo to było właściwe”. Żabińscy mówili dokładnie tak samo.

Od lat w Polsce trwa debata o stosunkach polsko-żydowskich podczas II wojny. Pani książka opisuje nie tylko historię Żabińskich, ale też realia po obu stronach muru getta. Jako osoba spoza Polski, jak Pani postrzega ówczesne relacje między Polakami i Żydami?

Każdy kij ma dwa końce i dostrzegam obie części tej skomplikowanej historii: zarówno powszechny antysemityzm, jak też dużą liczbę przyzwoitych osób, jak Żabińscy, którzy gorliwie sprzeciwiali się rasizmowi i ryzykowali życiem, aby pomóc swoim sąsiadom. Przez wiele lat w Stanach Zjednoczonych ludzie znacznie więcej wiedzieli o tej pierwszej grupie i niestety nie zdawali sobie sprawy z tego, że wielu Polaków, polskich katolików i nie tylko katolików, także zginęło z rąk Niemców, również w obozach. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 09/2017