Pokolenie Y, czyli bezgłowy plankton

Czy młodzi Rosjanie i Białorusini pójdą śladem rówieśników z Serbii, Gruzji i Ukrainy?

17.04.2005

Czyta się kilka minut

Dorastające pokolenie Rosjan trzyma się z dala od polityki. Lepiej wykształceni i odważniejsi rozglądają się po świecie za miejscem, gdzie można robić karierę. Większość nastawiona jest merkantylnie, szuka w życiu przyjemności. Powszechny jest „pofigizm” - rosyjska odmiana „tumiwisizmu”. Jedynie garstka realizuje się w polityce, a na palecie młodzieżówek najwięcej miejsca zajmuje oficjalna propre-zydencka organizacja „Idący razem” (z tworzącą się właśnie niebezpieczną jej mutacją „Nasi”). Pomniejsze nisze należą do nacjonalistów i neofaszystów, równie radykalnych lewicowych „limonowców” i grupki młodzieżówek partii demokratycznych.

Czy to dobry zaczyn dla rewolucji? I czy rewolucja jest możliwa w kraju, w którym nie istnieje życie polityczne z prawdziwego zdarzenia?

Z kolei na Białorusi polityczny landszaft jest dokładnie prześwietlany przez dobrego batkę Łukaszenkę. Owszem, mińska młodzież manifestuje z zakazanymi biało-czerwono-białymi flagami niepodległej Białorusi i z flagami Unii Europejskiej. Ale czy zapał niewielkiej grupy starczy, by w 2006 r. - w roku wyborów prezydenckich na Białorusi - przeciwstawić się elekcji Łukaszenki na dożywotniego prezydenta?

Naszyści: bijący razem

Wygląda na to, że kremlowscy inżynierowie dusz przestraszyli się wirusa rewolucji, przenoszącego się na obszarze WNP z jednego kraju do drugiego. Postanowili postawić tamę przynajmniej jednemu z rozsadników rewolucyjnego fermentu: organizacjom młodzieżowym. W te pędy powołano do życia „młodego Frankensteina numer dwa”: organizację „Nasi”. Ma ona „pokazać Zachodowi, że w Rosji ukraiński wariant nie ma szans”.

Pierwszy putinowski projekt młodzieżowy, organizacja „Idący razem”, okazał się nieudany. Sterowany odgórnie przez urzędników administracji prezydenta, pozbawiony ideologicznego wsadu, oparty na przekupstwie (udział w imprezach w ten czy inny sposób opłacano), działający często bez sensu (wsławił się m.in. niszczeniem książek współczesnych pisarzy rosyjskich) wywoływał raczej sarkastyczny śmiech niż aprobatę.

„Nasi” mają inne, poważniejsze zadania. A od tego, czy uda im się je zrealizować, zależy wiele także w „dorosłej” polityce. Przed członkami „Naszych” postawiono zadania ideowe. I ten czynnik może zadziałać. Po zeszłorocznej tragedii w Biesłanie widać w Rosji radykalizację nastrojów i coraz większe zapotrzebowanie na ideologię odbudowy imperium. „Nasi” w to się wpisują: odpowiednio uświadomiona politycznie młodzież ma pilnować, by pomarańczowe i inne idee nie kiełkowały w głowach wolnomyślicieli.

A jeśli tacy znajdą się w zasięgu ich długich ramion, a łagodna perswazja nie starczy - mogą sięgnąć po argument pięści. Rosyjska prasa twierdzi, że nowa proprezydencka młodzieżówka tworzy oddziały szturmowe (dla szerokiego ogółu „nudzących się razem” może to być atrakcyjne). Redaktor radykalnej lewicowej gazety „Zawtra” Aleksandr Prochanow twierdzi, że „Nasi” nie zamierzają się patyczkować z przeciwnikami: „To połączone siły skinów, kiboli i funkcjonariuszy służb specjalnych, to machina bojowa, z tym że stworzona nie pod Putina, a już pod jego następcę”.

Jeśli ktoś zorganizuje demonstracje antyprezydenckie, będzie musiał liczyć się z tym, że obok pałujących w majestacie prawa milicjantów mogą pojawić się aktywiści ruchu „Nasi”, także okładający pałami i pięściami, tyle że społecznie.

„Nasi” mogą okazać się przydatni w budowaniu prezydenckiej kampanii wyborczej 2008 r., jako siła z jednej strony przeciwstawiająca się próbom tworzenia alternatywnych ośrodków mogących wystawić niewygodnych dla władzy kandydatów, a z drugiej organizująca „mięso wyborcze” (elektorat „słusznego” kandydata). Na ile ten projekt się uda, trudno wyrokować. Zgodnie z kalendarzem do wyborów prezydenckich w Rosji zostały trzy lata, a przez ten czas wszystko może się zdarzyć.

Idący bez Putina

Na marginesie styczniowych i lutowych protestów rosyjskich emerytów zaktywizowały się niewielkie i rozproszone grupy młodzieżowe, które zjednoczyły się pod wspólnym szyldem „Idący bez Putina”. Poza tym szyldem nie łączy ich jednak nic: spektrum polityczne antyprezy-denckiej młodzieży jest szerokie, od skrajnej lewicy po młodzieżowe liberalne „Jabłoko”.

Najbardziej bojową częścią „antyputinowców” są członkowie Partii Narodowo-Bolszewickiej, czyli tzw. limonowcy (od nazwiska przywódcy i ideologa partii Eduarda Limonowa, ekscentrycznego literata, który właśnie odsiedział wyrok za wyposażanie w broń członków partii). Głoszą konieczność rozprawy z bogatymi i w ogóle wszystkimi, którzy piją krew narodu rosyjskiego. Hasła nacjonalistyczne mieszają się im z rasistowskimi, lewackimi (wyzwolenie spod jarzma kapitalizmu z bronią w ręku) i antyzachodnimi.
Limonowcy zwracają uwagę mediów: „Ediczka” Limonow jest zapraszany do telewizji, członkowie jego partii malowniczo dekorują polityków majonezem i jajami (to też atrakcyjnie wygląda w TV), a latem ubiegłego roku opanowali gabinet ministra zdrowia, protestując przeciw reformom społecznym (kilku członków partii otrzymało potem wyroki za wandalizm). Regularnie przybywają pod ambasady państw bałtyckich, a także innych państw NATO i UE; demonstrowali pod polską ambasadą, wznosząc hasła „Odnowić pakt Ribbentrop-Mołotow”. Wszystko po to, by dać wyraz nienawiści do „faszystów, imperialistów, agresorów i innej swołoczy”.

Limonowcy są dość silną partią, mają oddziały w wielu częściach Rosji, szczycą się, że legitymacje partyjne nosi 12 tys. osób. To potencjalny sparingpartner do bójki na pięści dla „Naszych”. I nie tylko dla nich: w styczniu jedna z siedzib limonowców została zdemolowana przez „nieznanych sprawców” (jako inspiratorów wskazywano Federalną Służbę Bezpieczeństwa).

Aktywność młodych próbuje się też pobudzać za pośrednictwem internetu. Powstała strona www.skaji.net, która ma zapewne testować możliwości organizowania manifestacji metodą „flash mob” (na sygnał uczestnicy listy dyskusyjnej zbierają się w umówionym miejscu). Podobno stronę tę odwiedzają często funkcjonariusze służb specjalnych. Nie można wykluczyć, że www.skaji.net nie jest oddolną inicjatywą światłych umysłów, lecz sterowanym odgórnie projektem, obliczonym na rozpoznanie nastrojów.

Po Pomarańczowej Rewolucji na Ukrainie powstała rosyjska „Pora!”. Jak twierdzi jeden z aktywistów, mają już tysiąc członków. Trudno oczekiwać, że mętnie sformułowane cele organizacji przyciągną tłumy [o rosyjskiej „Porze!” czytaj także w reportażu Joanny Żeber - red.].

Przed pomarańczową „zarazą” władza chce ochronić także rosyjskich studentów: na Moskiewskim Uniwersytecie Państwowym (MGU) przywrócono zniesioną w 1991 r. funkcję opiekuna roku. W czasach ZSRR miał on zapewniać frekwencję na imprezach (np. pochód pierwszomajowy), organizować wyprawy na kołchozowe pola i dbać o postawę ideową studentów. Czy teraz znowu tak ma być? Nie wydaje się, by studentów mogły „ruszyć” spory tych, co idą z Putinem, z tymi, co idą bez niego. Protesty żaków może wywołać kolejne zaostrzenie przepisów dotyczących odroczeń od służby wojskowej (jeśli zaczną znowu „brać do woja” prosto z auli), a nie dysputy o wyższości sterowanej demokracji a la Putin nad demokracją bez przymiotnika.

Władza nie będzie pytać studentów o poparcie. Studenci to wprawdzie awangarda umysłowa, ale zgodnie z doktryną jednego z głównych kremlowskich ideologów Gleba Pawłowskiego „w momentach kryzysu oparciem dla władzy nie może być aparat państwowy, tylko masy, zdrowe siły społeczeństwa”. A więc nie myślący po swojemu, tylko ci, którzy wierzą w Putina i nie łakną powietrza wolności. Po prostu „Nasi”.

Idący przeciw batce

„Możesz całe życie przeżyć w dyktaturze, jeśli będziesz pokorny i słaby” - taki napis próbowali rozpiąć w październiku2004 r. nad główną ulicą Mińska uczestnicy protestu przeciw sfałszowanemu referendum, dającemu batce Alaksandrowi Łukaszence prawo do kolejnego startu w wyborach prezydenckich w 2006 r. Napis wisiał krótko: podjechał specnaz, transparent usunięto, uczestników aresztowano. Organizatorami protestu były organizacja młodzieżowa „Żubr” i „Wolna Białoruś”. Przykładów takich akcji można podać wiele. Choćby rozbity przez milicję wiec w centrum Mińska 25 marca, w rocznicę powołania Republiki Białoruskiej w 1918 r.

Owszem, protesty na Białorusi odbywają się regularnie. Czy jednak świadczy to o wielkim potencjale oporu społecznego i braku przyzwolenia dla autorytarnych rządów batki? Socjolodzy twierdzą, że nie. Protestuje aktywna grupa, nieliczna, choć zauważalna. Ale większość społeczeństwa jest bierna, popiera Łukaszenkę, bez przymusu nań głosuje, nie myśli o rewolucji. Opozycja jest rozbita, osłabiona wojną podjazdową z prezydentem.

Kiedy po rewolucji na Ukrainie zaczęto w świecie mówić, że teraz kolej na Białoruś, Łukaszenka zapewnił, że tu nie będzie żadnych „bananowych rewolucji” i przykręcił śrubę. Wyeliminował potencjalnego kontrkandydata w wyborach prezydenckich Michaiła Marynicza i zajął się zamykaniem okien w nazbyt przewiewnej białoruskiej chacie. Obawiając się, że wyjeżdżający na Zachód przywloką jakąś kolorową zarazę, wprowadził przepisy obrzydzające wyjazdy (pozwolenia na wyjazd na studia zagraniczne lub do pracy). W trosce o morale młodzieży podzielił wykonawców muzyki rozrywkowej na dozwolonych i niedozwolonych (rozgłośnie radiowe otrzymały odpowiednią dyrektywę). Na listę niedozwolonych trafili wykonawcy zachodni, siejący zgorszenie i zarażający umysły nieodpowiedzialnymi ideami.

Za to nową jakość w życie polityczne Białorusi wnieśli bazarowi handlarze: ich protest przeciw zmianie przepisów podatkowych zamienia się w akcję polityczną przeciw Łukaszence. A ich aktywiści zapowiedzieli zamiar utworzenia partii politycznej. Czy to już zaczyn rewolucji?

Przekonamy się w 2006 r.
 


REWOLUCJA W INTERNECIE

www.pora.org,www.kuchmizm.info - strona czarnej „Pory!” (Ukraina), w języku ukraińskim i rosyjskim.
www.pora.org.ua - strona żółtej „Pory!” (Ukraina), w języku ukraińskim, rosyjskim i angielskim.
www.pora-info.com - strona „Pory!” w Rosji, utworzonej na wzór ukraiński: „Pora na Rosję!”.
www.zubr-belarus.com - strona „Żubra” (Białoruś), w języku białoruskim, rosyjskim i angielskim.
www.zubr-mogilev.com.ru - strona „Żubra” działającego w Mohylewie, można tu znaleźć porady: co robić, gdy zostanie się aresztowanym; jak się zachowywać w czasie demonstracji, żeby przeżyć; jak postępować, gdy jest się świadkiem w procesie sądowym. Umieszczono tu także białoruski kodeks karny. www.zubr-borisow.tk - strona „Żubra” działającego w Borysowie.
www.charter97.org - strona inicjatywy obywatelskiej Charter '97 (Białoruś), w języku białoruskim, rosyjskim i angielskim; zawiera informacje o akcjach prowadzonych przez białoruską opozycję oraz informacje z Białorusi.
www.kmara.ge oraz www.otpor.com - oficjalne strony „Kmary!” i „Otporu!”; w tej chwili nie działają z braku funduszy.
www.pbs.org/weta/distator/ - strona Public Broadcasting Service, informacje o serbskim „Otporze!” i o filmie dokumentalnym „Bringing down a dictator”, produkcji York Zimmerman Inc.; film można kupić na stronie www.films.com.
www.civil.ge - strona magazynu on-line „Civil Georgia”, po gruziński (a także w angielskiej wersji językowej), zawiera artykuły o działalności aktywistów „Kmary!”
www.aeinstein.org - strona The Albert Einstein Institution, którego założycielem jest prof. Gene Sharp; zawiera informacje o działalności Sharpa; można kupić jego książki: współczesne „biblie” rewolucjonistów.
http://eng.kavkaz.memo.ru/orgtext/engorgdesc/ id/656177.html - strona zawierająca sporo informacji o gruzińskiej „Kmarze!”.

Opracowała Joanna Żeber

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
W latach 1992-2019 związana z Ośrodkiem Studiów Wschodnich, specjalizuje się w tematyce rosyjskiej, publicystka, tłumaczka, blogerka („17 mgnień Rosji”). Od 1999 r. stale współpracuje z „Tygodnikiem Powszechnym”. Od początku napaści Rosji na Ukrainę na… więcej