Papieski album

W piątkowy wieczór, 1 kwietnia, oglądaliśmy z księdzem biskupem Tadeuszem Pieronkiem fotografie z jego prywatnych zbiorów. Większość z nich zrobił sam, głównie w czasie Soboru Watykańskiego II, gdzie był asystentem późniejszego Papieża. Nie ma na nich chwil najgłośniejszych - konklawe, zamachu, pielgrzymek do Polski. Jest na nich Karol Wojtyła.
 /
/

Biskup Karol Wojtyła ze swoim przyjacielem ks. Andrzejem Marią Deskurem - powrót z pierwszej sesji Soboru, 13-14 grudnia 1962 r.

Bp Tadeusz Pieronek: Zdjęcie jest zrobione w rosyjskim wagonie sypialnym, którym wracali do domu. Proszę zobaczyć, na czym opiera rękę bp Wojtyła: to paczka z książkami. Cały wagon był nimi zasypany. Miejsca starczało tylko na to, żeby usiąść. Spać było już trudno. Wieźli książki dla biblioteki seminaryjnej, w Polsce był przecież straszny deficyt literatury teologicznej.

Andrzej Maria Deskur (ur. 1924) był jednym z ekspertów Soboru Watykańskiego II, współtwórcą Dekretu o Środkach Społecznego Przekazu “Inter mirifica". Jeszcze Pius XII powołał go do Rzymu w 1952 r., mianując sekretarzem utworzonej przez siebie, zupełnie nowej w Kościele Papieskiej Komisji ds. Kinematografii i Radia (od 1954 r. Papieskiej Komisji ds. Środków Społecznego Przekazu).

Najpierw jako ksiądz, potem biskup i kardynał pracował w Watykanie za czterech kolejnych pontyfikatów. Przez wiele lat stał na czele Papieskiej Rady ds. Środków Społecznego Przekazu, dziś jest jej emerytowanym przewodniczącym.

Z ks. Wojtyłą przyjaźnił się od czasu studiów. Podczas Soboru wprowadzał go w tajniki Watykanu. Jan Paweł II w rozmowie dla “L’Osservatore Romano" opowiadał: “Jestem z nim w szczególny sposób związany jeszcze od czasów »bratniackich« na Uniwersytecie Jagiellońskim, potem poprzez seminarium duchowne, przez lata kapłańskie, przez wiele spotkań w Rzymie, w szczególności przez to ostatnie spotkanie, które miało miejsce tuż przed konklawe".

Wtedy to, na trzy dni przed wyborem kard. Wojtyły na Stolicę Piotrową, bp Deskur doznał wylewu i od tej pory porusza się na wózku inwalidzkim. Papież mówił o nim, że do kolegium kardynalskiego wnosi “szczególne znamię, znamię cierpienia, które jest ofiarą". To bp Deskur był pierwszą osobą, którą nowy Papież odwiedził poza Watykanem. Stworzył nawet precedens, dzwoniąc uprzednio do szpitala. Zapytany przez portierkę, kto mówi, odpowiedział: “Papież". W słuchawce usłyszał: “A ja jestem chińska cesarzowa".

- Byłem wtedy w stanie śpiączki, nieprzytomny - opowiadał 81-letni dziś kard. Deskur rzymskiemu korespondentowi KAI, Markowi Lehnertowi (“TP" 12/2005). - Gdy się obudziłem, dowiedziałem się, że Papież był u mnie. Wtedy wszyscy zaczęli się mną interesować. Przedtem nikt na mnie nie zwracał uwagi.

W czasie Soboru Watykańskiego II, listopad 1964

Bp Tadeusz Pieronek: Ten gabinet był w Kolegium Polskim, gdzie arcybiskup Wojtyła mieszkał. Jest już ubrany, więc właśnie wychodzi. Robiłem wtedy dużo zdjęć. Bo co więcej miałem robić? Obowiązki przy Wojtyle? Sam wszystko pisał i załatwiał. Czasem tylko miałem coś przepisać, zrobić zakupy czy załatwić coś na mieście.

Uroczystości soborowe odbywały się w przedsionku Bazyliki św. Piotra. Dokumenty powstawały jednak w czasie żmudnej pracy w zaciszu gabinetu. Przyszły Papież pracował nad konstytucją “Gaudium et spes".

Był innowatorem. Na 107. kongregacji Soboru zabrał głos w sprawie apostolatu świeckich. Był jedynym mówcą, który rozpoczął przemówienie: Venerabiles Patres, Fratres et Sorores, uwzględniając obecność audytorów - kobiet.

Na Sobór Wojtyła przyjechał jako najmłodszy polski biskup. W czasie jego trwania, w 1964 r., został podniesiony do rangi arcybiskupa. W książce “Przekroczyć próg nadziei" wspominał: “Moje miejsce było najpierw bliżej wejścia do Bazyliki Świętego Piotra, a od trzeciej sesji, odkąd zostałem mianowany arcybiskupem krakowskim, przeniosłem się bliżej ołtarza".

Odpoczynek w Apeninach, listopad 1962

Bp Tadeusz Pieronek: To Terminillo, pewnie na nartach. Sam wtedy nie jeździłem, nie miałem sprzętu. Biskup Wojtyła, gdy tylko miał możliwość, wyrywał się - jeśli nie do Terminillo, to na Sycylię. Umiał fantastycznie wypoczywać. Korzystał z każdej wolnej chwili.

Do Terminillo kard. Wojtyła wracał też później. Cztery razy odprawiał tam prywatne Msze: 14 października 1970, 13 i 14 marca 1972 oraz 11 listopada 1972 r.

W 1957 r. pisał: “Wypoczywa się w całej pełni - a lepiej można powiedzieć: w całej głębi, kiedy ów kontakt z przyrodą staje się kontaktem z Bogiem obecnym w przyrodzie i obecnym w duszy ludzkiej".

Sycylia, listopad 1964

Bp Tadeusz Pieronek: To prawdopodobnie amfiteatr w Selinunte, albo Agrygent, chwila wypoczynku w czasie Soboru. W ramach wytchnienia jeździliśmy poza Rzym. Razem z arcybiskupem i ks. Deskurem tworzyliśmy “rzymską paczkę krakusów". Raz pojechaliśmy z Wojtyłą i Pietraszką na Sycylię z okazji Wszystkich Świętych, wjechaliśmy kolejką na Etnę. Zwracaliśmy uwagę, że pora wracać na lotnisko. Arcybiskup nic, modli się. Wreszcie wyruszyliśmy, w duchu życząc sobie, żeby metropolitę spotkała za taką opieszałość nauczka. Faktycznie, przyjechaliśmy 20 minut po czasie... Tyle że samolot na nas czekał, bo miejscowy biskup dał znać, że ważny gość może mieć drobne opóźnienie.

Dużo później, 9 maja 1993 r., Jan Paweł II celebrował Mszę w słynnej “Dolinie Świątyń", na tle starożytnej Konkordii. Było to jedno z przemówień, kiedy można go było zobaczyć zdenerwowanego. Dziennik “L’Osservatore Romano" pisał, że “wyraźnie poruszony Papież" domagał się “stanowczego potępienia zła" przez walkę z “kulturą mafijną, która jest kulturą śmierci, głęboko nieludzką, antyewangeliczną".

Podnosił głos, gdy mówił: “Ludzie zwiedzeni przez szatana często rozpętują w swych społecznościach ukryte moce, grzeszne i straszliwe". Wołał: “Nawróćcie się! Kiedyś wybije godzina sądu".

Akropol ateński, 14 grudnia 1963 r. Biskupi polscy w drodze powrotnej z Ziemi Świętej do Rzymu (5-15 grudnia 1963)

Bp Tadeusz Pieronek: Nie było wtedy wielu możliwości jeżdżenia za granicę. Ale już jako kardynał, Wojtyła często podróżował - nie tylko po Europie, także do Stanów Zjednoczonych, Australii, Nowej Zelandii...

W liście do księży Archidiecezji Krakowskiej z tej pielgrzymki abp Wojtyła pisał: “Miejsce, które pragnę wspomnieć, to Areopag w Atenach, miejsce opodal Akropolu, z jego wspaniałymi świątyniami, w którym św. Paweł przemawiał do Ateńczyków o Bogu nieznanym. To miejsce wprowadza nas ze świata Ewangelii w świat Dziejów Apostolskich - w początki historii Kościoła".

W czasie jednej ze swych podróży, w Filadelfii (1969 r.), Wojtyła chciał rozmawiać przede wszystkim ze studentami afroamerykańskimi o ich sytuacji, o życiu w USA, o tym, jak wstąpili do seminarium. Z podróży na Filipiny wspominał zaś tamtejszą pobożność: “Wiele osób posuwało się na klęczkach przejściem w głównej nawie, podobnie jak u nas wokół obrazu jasnogórskiego. Płonęło też mnóstwo świec w kolorowych lampkach".

Denerwowały go bankiety na jego cześć. Potem doszedł do wniosku, że to dobry wynalazek: w Polsce najpierw byłaby dwugodzinna akademia, później następne dwie godziny przyjęcia. Na bankiecie można wszystko załatwić od razu.

Kapelusz kardynalski, czerwiec 1967

Bp Tadeusz Pieronek: Na zdjęciu papież nakłada biret, kapeluszy już wtedy nie było. Ale prawdziwy kapelusz dostał Wojtyła od sióstr felicjanek. Nigdzie natomiast nie mogliśmy znaleźć dla niego... zwyczajowych czerwonych skarpet. Poszedł w czarnych, a po uroczystości powiedział mi: “Wiesz, nie było tak źle. Dwóch innych kardynałów też miało czarne".

29 maja 1967 r. Paweł VI zapowiedział konsystorz, a wśród nowo mianowanych kardynałów pojawiło się nazwisko arcybiskupa krakowskiego. 26 czerwca 1967 r. o 7 rano w Kolegium Polskim w Rzymie odbyła się Msza św., a o 9.30 w Aula Pia papież wręczył Wojtyle nominację kardynalską.

Ks. Mieczysław Maliński powiedział mu: “Teraz przestałeś być arcybiskupem Krakowa, odpowiedzialnym wyłącznie za diecezję krakowską. Teraz jesteś odpowiedzialny za całą Polskę". Odpowiedział: “Sprawy polityki zostawiam kardynałowi Wyszyńskiemu".

Kardynał Karol Wojtyła odbiera swój kościół tytularny, czerwiec 1967

Bp Tadeusz Pieronek: Każdy kardynał ma w Rzymie jakiś tytularny kościół. Zwyczaj ten prawdopodobnie wywodzi się jeszcze z czasów wczesnego średniowiecza, kiedy wyborcy Papieża, najpierw diakoni, potem kardynałowie, musieli się gdzieś zatrzymać. A poza tym, jako ludzie z zewnątrz, mieli utrzymywać te kościoły.

Kardynał Wojtyła otrzymał pod opiekę świątynię św. Cezarego Męczennika na początku Via Appia. Na tej ulicy znajduje się również kościółek “Quo Vadis" - w miejscu, gdzie według legendy uciekający z Rzymu św. Piotr spotkał Chrystusa. Podczas spotkania z młodzieżą w marcu 1984 r. Jan Paweł II opowiadał, że już w pierwszych dniach pobytu w Wiecznym Mieście, w listopadzie 1946 r., chodził po Via Appia odwiedzając katakumby, “gdzie wyczuwało się nieomal obecność pierwszych chrześcijan, pierwszych chrześcijańskich pokoleń". Dodawał, że to wspomnienie na całe życie odcisnęło się w jego pamięci i związało go z tym miastem, choć w 1946 r. “nawet nie myślałem, że powrócę do niego jako Piotr i pozostanę aż do ostatniego dnia życia jako biskup Rzymu".

Papież - kaznodzieja

Bp Tadeusz Pieronek: To nie ja robiłem to zdjęcie. Widać tu jego energię. Zanim został Papieżem, był trudnym kaznodzieją. Czasem mówiłem sobie w duchu: “nie, czemu przychodzi nieprzygotowany i gada?". Dopiero potem, gdy przyszło mi przygotować streszczenia jego kazań, zwłaszcza tych wygłoszonych w trakcie Synodu, zobaczyłem, jak fantastyczną miał pamięć: gdy podjął jakiś temat i rozwinął go w jednym kazaniu, wracał do niego w drugim, dodając nowy element, w trzecim - kontynuował. Nigdy się nie powtarzał. To wymagało uwagi, był trudno zrozumiały. Ciekawe, że nie przełożyło się to na jego pontyfikat. Okazało się, że nabył łatwość komunikacji z ludźmi, musząc posługiwać się mniej filozoficznym językiem.

O mocy słów Jana Pawła II świadczy kazanie, na temat którego papieski biograf George Weigel napisał: “być może najświetniejsza homilia w jego życiu". Chodzi o słowa z warszawskiego Placu Zwycięstwa, z 2 czerwca 1979 r.: “Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi. Tej ziemi!". Zdaniem Weigla rozpoczął się wtedy “drugi chrzest Polski", który zmienił bieg historii XX wieku.

Wychował go teatr. Jeszcze w Wadowicach, jako gimnazjalista, jesienią 1935 r. grał w “Antygonie", dwa lata później - w “Balladynie". Jego pedagogiem był wtedy Mieczysław Kotlarczyk, człowiek z wizją teatru, w której - pisze Weigel - “zadaniem aktora jest wprowadzenie słuchacza w bliskość między nim a mówiącym, przez takie pomniejszenie siebie, by prawda mówionego słowa mogła dosięgnąć i dotknąć słuchacza".

Karol Wojtyła i Jan Paweł I, sierpień 1978

Bp Tadeusz Pieronek: Nikt się nie spodziewał, to było tak nagle, po miesiącu. Gdy Wojtyła przyjął te same imiona, była to oczywiście kontynuacja wyboru jego poprzednika, ale zawsze tłumaczyło się to też imionami Jana XXIII i Pawła VI.

26 sierpnia 1978 r. biskup Wenecji kard. Albin Luciani został po jednodniowym zaledwie konklawe wybrany 263. następcą św. Piotra. W swoim słowie pasterskim z tej okazji, z 6 września (opublikowanym w “TP" 38/1978), arcybiskup krakowski pisał, że wiadomość o wyborze “stała się wielką pociechą Kościoła, osieroconego po śmierci wielkiej pamięci Papieża Pawła VI".

“Pociecha" - tym słowem kilkakrotnie kard. Wojtyła określał wybór Jana Pawła I, który nazwał “nowym darem dla Kościoła w naszych niełatwych czasach". Papieża Lucianiego opisywał: “Jego szczególne przymioty czynią go bardzo ludzkim, bezpośrednim i bliskim. Na twarzy skupionej przy spotkaniu z człowiekiem łatwo pojawia się uśmiech, znak dobroci i serdeczności".

Miesiąc później głosił w Bazylice Mariackiej homilię żegnającą Jana Pawła I (“TP" 41/1978): “Mam Go jeszcze w oczach, widzę Jego twarz, kiedy podnosi się i zwraca do zbliżającego się kardynała kamerlinga. Na zadane pytanie: czy przyjmujesz? - odpowiada: przyjmuję". Następca Jana Pawła I wspominał wówczas jego radość i otwartość: “I czuliśmy, że tym wszystkim również najbardziej ujął Serce swojego Mistrza, kiedy Go wybrał; kiedy Go wezwał i powołał".

“Tyleśmy się po Nim spodziewali, tyle oczekiwali - mówił dalej krakowski kardynał. - Cały świat, cały Kościół zadaje sobie te pytania: dlaczego? I zostajemy z tym pytaniem...". Czy pontyfikat Lucianiego został spełniony? “Zapytajmy inaczej - odpowiadał kaznodzieja - czy życie jakiegokolwiek człowieka, kimkolwiek byłby na ziemi, może być spełnione w wymiarach doczesności, pomiędzy godziną urodzin a godziną śmierci?".

Później, już jako Biskup Rzymu, w czasie modlitwy Anioł Pański 10 grudnia 1979 tłumaczył, dlaczego wybrał te same imiona - Jan Paweł: “Ta dwoistość była bez precedensu w historii - dostrzegłem w tym jakby wymowny znak Łaski na drodze nowego pontyfikatu. A ponieważ pontyfikat ten trwał tylko 33 dni, wypada mi go nie tylko kontynuować, ale niejako podjąć w tym samym punkcie wyjścia".

Opracowanie: Katarzyna Wiśniewska, Joanna Zając i Michał Kuźmiński

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 15/2005