Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Co do wcześniejszych “cudownych lat" sprzed istnienia psychologii: często np. na polskiej wsi dzieciom do 5. roku życia nie nadawano imion - dopóki nie pracowały, nie uważano ich za ludzi. Polecam zapoznanie się z książkami dotyczącymi sytuacji dzieci w XIX wieku, np. we Francji, gdzie spora ich liczba umierała w przytułkach i u mamek. Dopiero dzięki psychologii przestano traktować dziecko jak ułomnego, niewykształconego dorosłego. Uznano jego wartość. Zwrócono uwagę na wykorzystywanie dzieci, w tym pedofilię, i zaczęto bronić ich praw. Wcześniej należały one, jak rzecz, tylko do rodziców.
ANNA WÓJCIK (Kraków)
***
“Kto ironii nie posiadł, temu i najszczerzej ujawniona pozostanie zagadką" (Friedrich Schlegel), marne są zatem moje szanse w sporze o to, czy psychologia dziecka jest potrzebna, czy nie. Skoro pani Anny Wójcik nie przekonał Johann Van Den Berg - bo to on uważał, że dziecko było najbezpieczniejsze, zanim zajęli się nim eksperci - cóż wskóram ja, która nie znam ani “psychologii w ogóle", ani odkryć Jeana Piageta. Na swoją obronę powiem, że nie było moim zamysłem nawoływanie do likwidacji psychologii dziecka ani żadnej innej gałęzi nauki. Nie należy podcinać gałęzi, na której się siedzi (sama pracuję naukowo od dwudziestu paru lat), jednak można na niej siąść trochę inaczej, mniej bezkrytycznie.
Sposób, w jaki mój tekst przeczytała pani Anna Wójcik, przypomniał mi zdarzenie nie tyle z początków mojej pracy naukowej, co pierwszych dni macierzyństwa. Kiedy w latach 80. urodziłam syna, karmiłam go na żądanie, także w nocy, i spałam razem z maluchem, pediatrzy popatrywali na mnie z wyższością, jak na tzw. ciemną matkę. Kiedy w dziesięć lat później przyszła na świat córka, dogmatyka pediatryczna zmieniła się, o dziwo, o 180 stopni. Proponuję zastanowić się nad tym faktem. Nauka o dziecku, jak każda nauka w ogóle, jest historyczna - w pewnym stopniu odzwierciedla swój przedmiot, a w dużo większym - swój czas.
W tekście “Dziecko jako obcy" sugerowałam po prostu, że macierzyństwo i ojcostwo, choć też historyczne, ze względu na miłość i inne niewymierne naukowo zjawiska, zdecydowanie zmieniają te proporcje na korzyść dziecka.
JOANNA TOKARSKA-BAKIR