Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Z ogromnym przejęciem przeczytałam reportaż „Listy do księdza Oko” – tekst o ludzkich rozterkach i cierpieniu. Ale nie o tym chcę pisać. Zaintrygował mnie sam list ks. Dariusza Oko. Uważam się za osobę, dla której słowo pisane jest z grubsza zrozumiałe. Ten tekst przeczytałam trzykrotnie i nie zrozumiałam nic. Oczywiście oprócz chęci zmieszania z błotem „Tygodnika”, powołując się przy tym na (oczywiście anonimowe) liczne osoby „świeckie i duchowne”.
To jest jakiś bełkot. Dochodzę do wniosku, że ks. Oko jest wyjątkowo życzliwie traktowany przez liczne stacje telewizyjne. Nadają one wyrwane z szerszej wypowiedzi zdania – te zrozumiałe. Księdza Oko nie trzeba więc stawiać przed sądem za zniesławienie. Wystarczy publikować jego wypowiedzi w całości.
PS. Bardzo dziękuję Markowi Bieńczykowi za artykuł o red. Bohdanie Tomaszewskim.