Nie jestem jedyny

W felietonie literackim “Rembek" (“TP" nr 18/04) Czesław Miłosz poszukuje powodów, dla których proza Stanisława Rembeka “nie istnieje w świadomości dzisiejszych młodych pokoleń". Zapewne, jak słusznie diagnozuje, historia zrobiła swoje (tudzież polityka uprawiana wobec historii) i zminimalizowała popularność autora podejmującego problematykę wojny polsko-bolszewickiej z 1920 r. Niemniej nie wyrugowała Rembeka ze świadomości mojej generacji, wciąż uważających się za młodych podtrzydziestolatków, urodzonych w połowie lat 70. ubiegłego wieku. Powieść “W polu" tego prozaika w roku akademickim 2000/01 figurowała na liście lektur fakultatywnych z literatury współczesnej, obowiązujących na egzaminie studentów IV roku filologii polskiej Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Nie podejrzewam, aby obecna uniwersytecka lista lektur z literatury współczesnej pomijała arcydzieła batalistyki epickiej.

Podobnie jak pan Miłosz, sięgnąłem po książkę “W polu" (niskobudżetowa edycja Towarzystwa Upowszechniania Czytelnictwa, Warszawa 1996) nic nie wiedząc o Rembeku. Powieść zdobyła mnie z kretesem, stałem się jej admiratorem: niepatetyczna, surowa w grozie jak fotografia polskiego oficera z “Czarnej księgi komunizmu" (Orsza 1918), wdzierała się we wrażliwość jak pocisk dum-dum. Dotąd nie wierzę w śmierć porucznika Paprosińskiego, nie znajduję odpowiedzi na pytanie o ontologiczny rodowód kaprala Górnego i sierżanta Derenia. Nawet jeżeli byłbym jedynym jej czytelnikiem - co jest niemożliwe, bo wiem, że pan Miłosz jest drugim - będę stał na Herbertowym stanowisku, że wybory poznawcze jednego czytelnika z danego pokolenia (młodego, średniego czy starego) zapobiegają nieistnieniu w jego zbiorowej świadomości dzieł o walorze artystycznym takim, jak powieść Stanisława Rembeka “W polu": “(...) i jeśli Miasto padnie a ocaleje jeden / on będzie niósł Miasto w sobie po drogach wygnania / on będzie Miasto"...

MARIUSZ SOLECKI (Lublin/Zielona Góra)

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 21/2004