Nekrologi na wyrost

To zdumiewające zjawisko: wśród polskich publicystów piszących o Pakcie Północnoatlantyckim dominuje od pewnego czasu żałobny ton. Także w "Tygodniku ukazały się artykuły wieszczące koniec Sojuszu.

14.04.2007

Czyta się kilka minut

Autorami tych artykułów - które traktuję jak prowokację, zmierzającą do wywołania dyskusji - byli Bartłomiej Sienkiewicz i Stanisław Koziej ("TP" nr 11/07). W tekście "Życie po życiu" Sienkiewicz twierdzi, że NATO jest dziś w stanie agonalnym. Nie wiem skąd tyle pesymizmu. Niech przemówią fakty. Przystąpieniem do Sojuszu wciąż zainteresowanych jest wiele państw, nie tylko Europy (Rosję niezmiennie fakt ten drażni). Państwa pozaeuropejskie proszą Sojusz o pomoc w organizacji swych sił zbrojnych, w tworzeniu doktryny obronnej. Skłonne są też wysyłać wojska do udziału w operacjach Sojuszu. Wiele organizacji - ONZ, UE, Unia Afrykańska - proszą Sojusz o pomoc w opanowywaniu konfliktów.

To prawda, że od zakończenia "zimnej wojny" NATO zmaga się z określeniem swojego miejsca. Przestały istnieć ZSRR i Układ Warszawski, a brak zdefiniowanego wroga wyzwolił czynniki osłabiające spójność organizacji. Pamiętajmy jednak, że w czasach zimnowojennych NATO też nie było monolitem. Spory bywały głębokie, np. przy okazji rozmieszczenia w Europie rakiet typu "Pershing-II" i "Cruise" (lata 80. XX w.) Różnice zdań to naturalna cecha związku demokratycznych państw. Ta właśnie cecha odróżniała Sojusz od wymuszonej jedności Układu Warszawskiego.

W przypadku NATO spór to część strategii, a nie sygnał kryzysu. Dziś w Sojuszu są w uproszczeniu dwie wizje kształtowania stosunków międzynarodowych: amerykańska i europejska. Gdy mowa o użyciu siły i możliwości uderzeń prewencyjnych, są różne zdania. Państwa Sojuszu różnie patrzą też na rozwój stosunków, np. z Rosją czy Ukrainą. Ale ciągle funkcjonuje czynnik spajający NATO - czyli wspólna obrona i wzajemne zapewnienie sobie bezpieczeństwa. Spoiwem NATO jest też zainteresowanie stabilnością w wymiarze regionalnym i światowym. Mowa nie tylko o gaszeniu konfliktów, ale też o walce z terroryzmem, z handlem narkotykami czy o zapobieganiu skutkom katastrof (np. pomoc Pakistanowi po trzęsieniu ziemi w 2005 r.). Wszystkie te zjawiska nie pozwalają na skuteczne działania w pojedynkę.

Dalej: narastają zagrożenia związane z bronią masowego rażenia i pociskami balistycznymi. Sojusz może być tu skutecznym i racjonalnym (finansowo) instrumentem przeciwdziałania. Mimo różnic między państwami NATO, bezpieczeństwo energetyczne staje się coraz wyraźniej wyzwaniem wspólnym.

Podsumowując: NATO jest dziś najsprawniejszą i najsilniejszą organizacją na arenie międzynarodowej. Jest zdolne prowadzić jednocześnie co najmniej dwie duże operacje (dziś: Afganistan i Kosowo) oraz kilka mniejszych misji. Pod koniec 2006 r. ogłoszono stan pełnej zdolności operacyjnej tzw. Sił Odpowiedzi NATO (siły natychmiastowego reagowania), liczących 25 tys. żołnierzy. Tworzy się nowa kultura współdziałania, w ramach prowadzonych operacji budowane są nowe więzy między państwami.

Najważniejszym wyzwaniem dla organizacji jest dziś niewątpliwie operacja w Afganistanie. Jeśli Sienkiewicz i Koziej uznają ją za porażkę, ciekaw jestem, jak zdefiniowaliby sukces. Operacja afgańska jest odpowiedzią na - wspólne przecież - zagrożenie terroryzmem. Rozszerzana jest tam współpraca z innymi aktorami międzynarodowymi: ONZ, UE czy Bankiem Światowym w celu odbudowy kraju. To jest właśnie nowość w tej misji, pozwalająca mieć umiarkowaną nadzieję na stopniowe opanowanie konfliktu.

Prawdą jest, że NATO nie ma strategicznej wizji na miarę obecnych potrzeb. "Trauma" Sojuszu po Iraku sprawia, że utrzymują się obawy, iż prace nad tą nową strategią mogą skończyć się otwarciem puszki Pandory. Uzgodniono jednak, że do 60-lecia NATO (rok 2009: szczyt w Berlinie) opracuje się założenia strategiczne na nowe czasy.

A zatem na nekrologi jest stanowczo za wcześnie. Zamiast wieszczyć, że NATO przechodzi do historii, lepiej skupić się na tym, jak skuteczniej realizować nasze interesy w tej organizacji i jak wzmacniać i kształtować jej przyszłość. Nawiązując do znanej wypowiedzi Marka Twaina: pogłoski o śmierci NATO są bardzo poważnie przesadzone.

Dr JERZY M. NOWAK jest polskim ambasadorem przy NATO w Brukseli. W tekście reprezentuje własne poglądy.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 15/2007