Na wagę złota

Jak znaleźć drogę, na której dla każdego znalazłoby się miejsce, która prowadziłaby ludzi po przejściach i bez wiary w siebie w jakieś inne, lepsze życie? Przedsięwzięcia ekonomii społecznej udowadniają, że poszukiwania nie muszą być bezowocne.

25.06.2008

Czyta się kilka minut

Bo praca to życie! - powiedział jeden z niepełnosprawnych pracowników EKON-u podczas niedawnego protestu pod warszawskim Ratuszem. Przedsiębiorstwu, które zatrudnia przy zbieraniu odpadów blisko 900 niepełnosprawnych, głównie psychicznie chorych, groziło bankructwo, bo miasto nie chciało przedłużyć dzierżawy działki, na której znajduje się sortownia odpadów. Na szczęście, władze Warszawy zaoferowały inne miejsce.

Dla podopiecznych EKON-u praca jest terapią - przywraca ludzką godność; często to jedyne miejsce, gdzie mogą ją znaleźć. W Polsce działa dziś wiele przedsięwzięć ekonomii społecznej, łącząc działania rynkowe z troską o ludzi wykluczonych - chorych, długotrwale bezrobotnych, alkoholików. Umożliwiają integrację społeczną i powrót do pracy tym, którym państwo często pomóc nie umie. Przedsięwzięciom wiedzie się różnie; uczestniczą w nich ludzie, którzy dopiero rozpoczęli drogę do integracji, zmagając się z wykluczeniem, trudnymi życiorysami i chorobą. Bez środków unijnych, wsparcia samorządów czy urzędów pracy wiele z nich nie utrzymałoby się na rynku. I choć na Zachodzie podobne przedsiębiorstwa mają często kilkudziesięcioprocentowy udział w dochodzie narodowym, w Polsce wciąż jest on minimalny.

Droga

Czasem droga ku normalnemu życiu zaczyna się od wyjścia z domu.

Krakowski pensjonat trzygwiazdkowy "U Pana Cogito" w pięknej kamienicy, wyremontowanej przez pracowników. W restauracji białe firanki, eleganckie obrusy - porządny, galicyjski hotelik. Zatrudnia ponad 20 ludzi. Biorąc pod uwagę, że w Polsce choruje na schizofrenię ok. 400 tys. osób i większość z nich nie ma szans na znalezienie pracy, to niewielkie grono jest na wagę złota. Pensjonat powstał dzięki brytyjskiemu grantowi, przyznanemu Stowarzyszeniu Rodzin "Zdrowie Psychiczne", a projekt wspierały i nadzorowały szkockie organizacje pozarządowe. Zanim pensjonat otworzył podwoje, przez dwa lata, przy współpracy krakowskich hoteli i kawiarni, jego przyszli pracownicy uczyli się gotować, sprzątać, przyjmować gości w recepcji. Pracownikom pomaga sześć osób, także pielęgniarka i terapeuta zajęciowy; rocznie z gościny pensjonatu korzysta blisko 2,5 tys. osób. Zyski przeznaczane są na rehabilitację, dofinansowanie leków i dokształcanie pracowników.

- Z czasem będą się zatrudniać na otwartym rynku pracy, ponieważ stają się w pełni odpowiedzialnymi pracownikami - mówi Agnieszka Lewonowska-Banach, menedżer pensjonatu. Pracownicy dodają zgodnie: nareszcie mogliśmy pokazać się ludziom, odsunąć od siebie napiętnowanie chorobą, żyć jak inni.

Czasem droga ku normalnemu życiu rozpoczyna się od znalezienia namiastki domu.

Barak na warszawskiej Pradze, w wypielęgnowanym ogródku. W środku recepcja, sala konferencyjna, rozgłośnia radiowa i warsztat samochodowy. W kuchence pan Józef, były więzień, zmywa naczynia: - Znalazłem tu nocleg. Inaczej znowu poszedłbym w alkohol, a tak mam gdzie mieszkać, nim znajdę pracę. Nie muszę szukać towarzystwa pijących, mogę powoli tworzyć jakieś przyszłe życie.

Zanim Marek Łagodziński, niepijący od 20 lat alkoholik, założył Fundację "Sławek", która pomaga opuszczającym więzienie znaleźć dom, pracę i zawód, nosił więźniom święconki: - Uważałem, że więzień to człowiek na zawsze zmarnowany, ale przekonałem się, że to uprzedzenie. Więźniowie ciągle zaskakują mnie wrażliwością, uczciwością, pracowitością.

W 2000 r. fundacja rozpoczęła program "Anioł Stróż": odbiera więźniów wychodzących na przepustki, opiekuje się wychodzącymi na wolność. W fundacji mogą znaleźć schronienie, skorzystać z telefonu, komputera, zjeść obiad, poradzić się psychologa, pedagoga, prawnika, bezpłatnie skorzystać z internetu, telefonu, faksu. Działa internetowe "Off Radio", prowadzone przez byłego więźnia; nadaje programy informacyjne, poradnicze, więźniowie robią reportaże w zakładach karnych.

Czasem droga ku normalnemu życiu zaczyna się od tolerancji.

Duża hala z nowoczesnymi maszynami tartacznymi. To romska spółdzielnia socjalna "Kaszt-Rom", czyli Cygańskie Drzewo w Sławnie, w woj. pomorskim. W Sławnie zawsze żyła dość liczna społeczność romska i - jak w całej Polsce - najbiedniejsza. Większość Romów to osoby długotrwale bezrobotne i takie, które nigdy nie pracowały. Spółdzielnia powstała w ramach programu Międzynarodowej Organizacji ds. Migracji (OIM), która w ramach Inicjatywy Wspólnotowej "Equal" prowadzi projekt "Partnerstwo dla aktywizacji zawodowej Romów". Spółdzielnię założyło 10 członków, jej prezesem został Rom - Edward Sobolewski. To dla spółdzielni skarb, bo 24 lata przepracował w tartaku i obróbka drewna nie ma dla niego tajemnic. Sopockie mieszkanie Marioli Sobocińskiej menedżera projektu z ramienia OiM, zamieniło się w biuro, magazyn, "pogotowie biznesowe", zanim spółdzielcy nie opanowali tajników firmy. Wszyscy przeszli szkolenia: z zakresu produkcji tartacznej i stolarskiej, administracji, obsługi komputera.

- Polacy zobaczyli, że Rom to człowiek, który umie pracować, że nie jest leniem, brudasem, pijakiem i złodziejem - mówi Maria Huczko, członek zespołu. Przez pierwszy rok pensje, bieżące koszty działalności i maszyny były finansowane przez Europejski Fundusz Społeczny. Teraz spółdzielnia musi sama utrzymać się na rynku. Poradzi sobie?

Żyliśmy pośrodku niczego

Mieszkańcy dziewięciotysięcznego Debrzna w woj. pomorskim mówią, że jeszcze kilka lat temu mieszkali w zapyziałej, zapomnianej gminie. Gdy zlikwidowano PGR i jednostkę wojskową, bezrobocie sięgnęło 37 proc. W 1998 r. powstało Stowarzyszenie na rzecz Rozwoju Miasta i Gminy Debrzno, powołane przez rolników, dyrektorów banków, biznesmenów, radnych, nauczycieli, księdza, bezrobotnych.

Prezesem została Zdzisława Hołubowska, radna, dyrektorka szkoły, społeczniczka: - Najpierw utworzyliśmy inkubator przedsiębiorczości, w którym małe firmy lokalne, zakładane przez bezrobotnych za pożyczki z urzędu pracy, tanio wynajmowały pomieszczenia, mogły korzystać z pomocy prawnej i obsługi biurowej. Powstała m.in. piekarnia i zakład mięsny. Nie mieliśmy pojęcia o tego typu przedsięwzięciach, podpatrywaliśmy innych, zwracaliśmy się o pomoc do ministrów. Czasem myślałam, że oszalałam. No bo miałam pracę, po co mi było porywać się na tak ogromne zadanie! Ale się udało. A to dowód na to, że nawet najmniejsza, najbiedniejsza gmina może odnieść sukces.

W 2004 r. stowarzyszenie współtworzyło Fundację "Naszyjnik Północy", która miała wykorzystać walory turystyczne dla rozwoju lokalnego.

- A dlatego naszyjnik, że jak koraliki na sznurek, "nawleczono" wszystkie atrakcje turystyczne Debrzna i okolic, m.in. powstał najdłuższy szlak rowerowy w Polsce - mówi Łukasz Machciński, członek stowarzyszenia. - Powstała baza noclegowa, wypożyczalnie sprzętu turystycznego, gastronomia, warsztaty rękodzieła. Bezrobotne kiedyś kobiety z Debrzna teraz szyją torby ekologiczne, wyplatają z wikliny i chrustu artystyczne cudeńka, jeżdżą na targi i wystawy po całej Polsce.

- Trudno jest się przełamać i wyjść z domu po latach bezrobocia. Człowiek boi się ludzi, nie wierzy, że cokolwiek mu jeszcze w życiu wyjdzie - mówi Hołubowska. - Ale wiele kobiet się przełamało, zaczęło inaczej myśleć: "sama coś zrobię, zamiast czekać na pomoc państwa".

***

Przykładów, jak z zapyziałej gminy można stworzyć perłę turystyczną i dać pracę ludziom, jest wiele. Choćby przykład Bałtowa pod Ostrowcem Świętokrzyskim, gdzie powstał park jurajski, a rzeką Kamienną pływają tratwy z turystami. Co roku Bałtów odwiedza blisko 200 tys. turystów, a bałtowianie są dumni ze swoich dinozaurów i na wyprzódki mogą wymieniać ich gatunki.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 26/2008

Artykuł pochodzi z dodatku „Rzecz obywatelska (26/2008)