Mroczny czas

Na rosyjskich ulicach znów protestują ci, którzy gotowi są kłaść na szali swoją wolność. Ilu natomiast jest takich, którym brak odwagi, ale którzy gardzą władzą?

26.04.2021

Czyta się kilka minut

Protesty w obronie Aleksieja Nawalnego odbyły się w całej Rosji. Na zdjęciu: demonstrantka w Ułan Ude, stolicy Republiki Buriacji, należącej do Federacji Rosyjskiej. 21 kwietnia 2021 r. / ANNA OGORODNIK / AP / EAST NEWS
Protesty w obronie Aleksieja Nawalnego odbyły się w całej Rosji. Na zdjęciu: demonstrantka w Ułan Ude, stolicy Republiki Buriacji, należącej do Federacji Rosyjskiej. 21 kwietnia 2021 r. / ANNA OGORODNIK / AP / EAST NEWS

Intencja Kremla była prosta: uwięzie- nie Aleksieja Nawalnego natychmiast po jego powrocie do Rosji w styczniu miało zdjąć temat z politycznego porządku dziennego. Pozostający w odosobnieniu „więzień numer jeden” miał popaść w zapomnienie i nie stwarzać już Putinowi problemów. Szybko jednak okazało się, że oponent znów jest w centrum zainteresowania nie tylko Rosji, ale i świata.

Pod koniec marca Nawalny, przebywający w zamordystycznej kolonii karnej IK-2 w Pokrowie w obwodzie włodzimierskim, zaczął się skarżyć na bóle kręgosłupa i brak czucia w nogach (później wyraził przypuszczenie, że to skutek otrucia nowiczokiem w sierpniu 2020 r., a może i kolejnych prób). Poprosił o pomoc medyczną, powołując się na przepis, który pozwala więźniom sprowadzić na własny koszt lekarza z zewnątrz. Jego prośby odbijały się od ścian gabinetów naczalstwa – i tego w IK-2, i tego w Moskwie.

Zdesperowany, 31 marca sięgnął po broń ostateczną: ogłosił głodówkę protestacyjną. Z tygodnia na tydzień jego stan stawał się coraz bardziej poważny. Pięcioro leczących go wcześniej lekarzy, do których ma zaufanie i których obecności się domagał, nie zostało do niego dopuszczonych.

Po trzech tygodniach głodówki władze zezwoliły jedynie na zbadanie więźnia w szpitalu we Włodzimierzu; odbyły się tam konsylia lekarzy niepracujących w Federalnej Służbie Więziennictwa (FSIN), co można uznać za częściowe spełnienie żądań Nawalnego. Jego lekarze wystosowali apel, aby zaniechał głodówki, gdyż jej kontynuacja zagraża życiu.

Wreszcie, po ponad trzech tygodniach, w miniony piątek 23 kwietnia Nawalny ogłosił, że kończy protest. Nadal domaga się jednak dopuszczenia do niego jego lekarzy.

Apele, listy, protesty

Na Kreml napływało w ostatnich dniach wiele interwencji w sprawie Nawalnego. O jego stan zdrowia pytali Władimira Putina przywódcy USA, Francji i Niemiec. Prezydent Rosji wszystkich częstował komunikatem, że nie ma powodu do obaw, a władze trzymają się procedur. Indagowany przez dziennikarzy, rzecznik Kremla niezmiennie odpowiadał, że nie należy to do kompetencji administracji prezydenta, lecz FSIN.

Bez odpowiedzi pozostał list do Putina ponad stu wybitnych zachodnich twórców z prośbą o dopuszczenie lekarzy do Nawalnego. Został opublikowany we francuskim dzienniku „Le Monde” i przedrukowany przez wiele zachodnich gazet. Wśród sygnatariuszy było pięcioro noblistów, w tym Olga Tokarczuk. Z kolei rosyjscy twórcy i obrońcy praw człowieka złożyli podpisy pod listem do prawosławnego patriarchy Cyryla z prośbą o wstawiennictwo. Również nic nie wskórali. Grupa 30 osób ogłosiła głodówkę, solidaryzując się z Nawalnym: „Trzeba ratować człowieka, póki żyje”.

Wszystkie te akcje pozostawały bez reakcji Putina. Była to demonstracja, że mury Kremla są impregnowane na akty solidarności z tym, którego nazwiska prezydent nadal nie wymienia. I sygnał, że władze nie zamierzają uginać się pod naciskiem. W wygłoszonym w środę 21 kwietnia orędziu przed obiema izbami parlamentu Putin skupił się na ogłoszeniu wypłat socjalnych dla obywateli, natomiast nie zająknął się ani o Nawalnym, ani o protestach jego zwolenników, ani o odnotowywanym przez sondaże wzroście społecznego niezadowolenia i spadku zaufania do rządzących.

Na ten sam dzień współpracownicy Nawalnego z rozsianych po całej Rosji sztabów i biur Fundacji Walki z Korupcją (FWK) ogłosili akcję solidarności z głodującym więźniem. Protesty odbyły się w całym kraju, z różną intensywnością. Łącznie zebrało się może sto, a może dwieście tysięcy, trudno było policzyć. Dzień wcześniej władze zastosowały wypróbowane metody zastraszania: dokonano prewencyjnych aresztowań. Podczas demonstracji zatrzymano prawie 1,8 tys. osób (najwięcej w Petersburgu, gdzie policja była wyjątkowo brutalna).

Na ulice wyszli ci, którzy gotowi byli położyć na szali swoją wolność. A ilu jest takich, którym zabrakło odwagi, ale którzy gardzą władzą? W licznych komentarzach w internecie powtarza się twierdzenie, że największą grupą w rosyjskim społeczeństwie są ci, którym jest wszystko jedno.

Zamiatanie i zgniatanie

Putin nie lubi niespodzianek, nie dopuszcza, aby ktokolwiek zagroził jego pozycji. Na rosyjskim firmamencie politycznym jest miejsce tylko dla jednego słońca. Autorytarny system nie zna czegoś takiego jak polityczna konkurencja. Wszelkie przejawy innego myślenia są wycinane z użyciem machiny przymusu.

Po uwięzieniu Nawalnego na celowniku władz znalazły się stworzone przez niego struktury. Gdy jednak sieć jego sztabów w regionach i Fundacja Walki z Korupcją okazały się zdolne do kontynuowania działalności mimo codziennych represji, kremlowski Lewiatan znalazł młot, którym chce rozbić niepokorne stowarzyszenie. Prokuratura złożyła w minionym tygodniu pozew o uznanie FWK i sztabów za organizacje ekstremistyczne.

Jeżeli sąd przychyli się do wniosku prokuratury, będzie to oznaczać zawieszenie działalności FWK. Odpowiedzialność karna zagrozi nie tylko jej członkom, ale też tym, którzy wspierają fundację finansowo. „To będzie mroczny czas dla społeczeństwa obywatelskiego w Rosji. Kreml faktycznie zażądał, aby uznać za ekstremistów wszystkich, którzy go nie akceptują. Nie akceptują pałaców i wzrostu cen, podniesienia wieku emerytalnego i korupcji. Ekstremistami będą wszyscy, którzy są gotowi protestować” – napisali liderzy FWK. Niektórzy współpracownicy Nawalnego już zdecydowali się na emigrację, deklarując, że za granicą będą bardziej pomocni.

A reszta? Zmrożona strachem aktywna część społeczeństwa ma poczuć swoją bezsilność i brak perspektyw. Ogromna masa, która częściowo popiera Putina, a częściowo deklaruje apolityczność, nadal nie znajdzie powodów, aby się wychylać.

Czy tak będzie zawsze? Przecież przyczyny niezadowolenia nie znikną, problemy narastają, a Putin traci moc i coraz częściej musi sięgać po rozwiązania siłowe. Petersburski historyk Iwan Kuriłła zauważa: „Kilka lat temu władza w odpowiedzi na masowe protesty uliczne organizowała tzw. putingi: zwoziła pracowników sfery budżetowej na oficjalne wiece poparcia dla Kremla. A teraz mam wrażenie, że Putin obawia się, że w dużej grupie ludzi przymusowo zagonionych na plac przeważać będą ci, którzy mają dosyć władzy. Tak było w Rumunii w 1989 r.: Ceaușescu zgromadził ludzi, aby go poparli, a oni go obalili”.

Długo rządzący autokraci i dyktatorzy z czasem popadają w paranoję; wszędzie widząc zagrożenie, eliminują rywali i zastraszają społeczeństwo. I jakże często zdarza się, że nagle potykają się o własne nogi. ©℗

Tekst ukończono 23 kwietnia.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
W latach 1992-2019 związana z Ośrodkiem Studiów Wschodnich, specjalizuje się w tematyce rosyjskiej, publicystka, tłumaczka, blogerka („17 mgnień Rosji”). Od 1999 r. stale współpracuje z „Tygodnikiem Powszechnym”. Od początku napaści Rosji na Ukrainę na… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 18/2021