"Manja kartkowa"

Zacznijmy od początku, czyli od lat sześćdziesiątych XIX wieku. “Już w roku 1865 - pisze Małgorzata Baranowska - na Niemieckiej Konferencji Pocztowej generalny pocztmistrz Berlina Heinrich Stephan zaproponował wprowadzenie karty - Postblatt - bez koperty. Miała mieć wymiary 150 x 115 mm i na stronie adresowej wydrukowany już znaczek". Projekt nie został przyjęty; inaczej stało się cztery lata później z analogiczną propozycją profesora Uniwersytetu Wiedeńskiego i Akademii Wojskowej Emanuela Herrmanna. 1 października 1869 roku zarząd pocztowy Austro-Węgier wprowadził do obiegu otwartą kartę pocztową ze znaczkiem pocztowym koloru cytrynowego z cesarzem Franciszkiem Józefem.
 /
/

Nieco później pojawiły się karty ilustrowane. Kto był ich pomysłodawcą - nie wiadomo, może zresztą pomysł miał wielu ojców. “Kiedy przyjdzie ich czas, pewne wynalazki pojawiają się nagle w różnych miejscach" - zauważa autorka; a pocztówka spełniała właśnie wymagania epoki. Nic więc dziwnego, że gdy dopuszczono ją w 1875 roku do międzynarodowego obiegu, runęła Niagara korespondencji i równocześnie szerzyć się zaczęła “manja kartkowa".

“Już w roku 1875 z 22 krajów należących do Światowego Związku Pocztowego wysłano 231 i pół miliona pocztówek... Kto żyw wysyłał i zbierał pocztówki. Kolekcjonerami byli królowa Wiktoria i papież Pius X, który osiągnął już liczbę 10 000, kiedy został papieżem i zbieranie przerwał". I choć filateliści (działający zresztą niewiele dłużej) “uważali sport kartkowy za nadzwyczaj niepoważny, coś jakby ktoś zbierał odcinane koniuszki cygar albo inne śmieci", nie przeszkodziło to jego rozwojowi. Następnym zaś równie wielkim “przełomem w kwestii przesyłania wiadomości i uczuć" okazała się dopiero poczta elektroniczna, zarówno Internet, jak telefon komórkowy z jego SMS-ami.

Przytoczyłem za autorką kilka faktów natury stricte historycznej, ale chciałbym od razu uniknąć nieporozumień: jej książka nie jest zarysem historii karty pocztowej, jest czymś znacznie więcej. Małgorzata Baranowska, badaczka literatury i poetka, sama “manją kartkową" ogarnięta, w “Posłańcu uczuć" - wspaniale zilustrowanym pocztówkami z własnych zbiorów - opowiada o świecie odbitym w kartach pocztowych. Przede wszystkim o uczuciach ludzi, którym te karty służyły za środek porozumienia, ale także o refleksach ówczesnego obyczaju, mentalności czy polityki dających się odczytać w pocztówkowej ikonografii.

Karta pocztowa, jeden ze znaków rodzącego się społeczeństwa globalnego i kultury masowej, wynalazek epoki nowinek technicznych i upowszechnienia podróży, stała się swoistym “zamachem na całość" i sposobem zaspokojenia rozbudzonych ludzkich pragnień. “Pocztówka bez trudu może połączyć pospolitą, czasem niechcianą rzeczywistość z marzeniem. I dotyczy to całości świata, od wojny do spokojnej sielskości, od własnej strzechy do egzotycznej podróży, dotyczy sukni, tużurków i pojazdów, roślin, zwierząt i przysłów, tak idei, jak i przedmiotów. Pocztówki szybko stały się najtańszym ilustrowanym albumem świata w kawałkach. Pożerała je ambicja ogarnięcia całości życia, wszystkich uczuć. Pocztówka stała się szybkim i tanim posłańcem marzeń".

Ów posłaniec przekraczał, czy może niwelował granicę między tym, co wysokie i tym, co niskie. Popularyzując sztukę - przykrawał ją do potrzeb odbiorcy, chętnie też sięgał po konwencję i stereotyp. Często mocno podejrzana z punktu widzenia dobrego smaku, pozbawiona dystansu i samooceny, pocztówka tym mocniej pociąga “nowoczesnych zbieraczy pocztówkowego kiczu, czcicieli kampu". Jak pisała cytowana przez Baranowską Susan Sontag, “w naiwnym czyli czystym kampie zasadniczym elementem jest powaga; powaga, która zawodzi. Oczywiście nie każdą chybioną powagę można odkupić mianem kampu. Tylko taką, która jest właściwą mieszanką przesady, fantazji, zapału i naiwności".

Mamy więc kilka warstw problemowych, które można odnaleźć w książce-albumie Małgorzaty Baranowskiej. Pierwszą tworzy świat emocji, pragnień i marzeń ludzi “epoki pocztówkowej". Druga - to obraz owej epoki, jaki wyłania się z pocztówek, a zarazem ich związek z głównym nurtem dziejów. Pisze autorka: “Pocztówka, jak wiele ułatwiających życie wynalazków - rozpuszczalna kawa czy długopis - była dzieckiem wojny. Bo chociaż dopuszczona została do ruchu pocztowego w roku 1869, to już w roku 1870, w czasie wojny francusko-pruskiej robi prawdziwą karierę. Wygodna jest zarówno dla cenzury wojskowej, która nie musi się trudzić otwieraniem listów, jak i dla żołnierzy tej wojny, którym może brakuje papieru, ale nie chęci korespondowania z narzeczonymi, matkami i rodzinami zostawionymi poza frontem".

Kwestią następną jest wtórny użytek uczyniony z pocztówkowej estetyki przez, na przykład, surrealistów czy współczesnych miłośników kampu. No i pozostaje jeszcze wielka przygoda zbieracza: przecież układanie kolekcji stanowi niekończący się ciąg zaskoczeń i nieoczekiwanych zbiegów okoliczności, radości, nadziei i rozczarowań.

“Właściwie nie wiem, dlaczego na perskim jarmarku, na Wolumenie w Warszawie, zainteresowałam się pocztówką z jakimiś młodymi uczniami osiemnastowiecznej szkoły wojskowej" - tak zaczyna się rozdział “Szczęśliwe życie Cesarza". Na owej pocztówce w prawym dolnym rogu znajdował się dziwny kształt: jak się później okazało, była to góra nosa, kącik oka i kawałek kapelusza Napoleona. Chodziło bowiem o rodzaj pocztówkowego puzzla: każda z dziesięciu scen z życia cesarza Francuzów zawiera też fragment jego ogromnej postaci, widocznej wtedy, gdy poszczególne pocztówki ułoży się w odpowiednim porządku.

Poszukiwanie kolejnych części układanki trwało latami; co więcej, okazało się, że “składany Napoleon" ma co najmniej kilka wersji. W książce obejrzeć można trzy z nich: w jednej wciąż brakuje cesarskiej łydki... A właśnie ta wersja, w której Napoleon nosi pantofle ze sprzączką, jest dla Małgorzaty Baranowskiej najważniejsza, wiąże się bowiem z pewnym wierszem Wisławy Szymborskiej, również wielbicielki i kolekcjonerki pocztówek.

Więcej już nie zdradzę, nie chcąc psuć przyjemności lektury. Dodam tylko, że podobnych anegdot jest w książce znacznie, znacznie więcej. A samo już jej przeglądanie sprawia, że w obojętnym zrazu czytelniku także budzić się poczyna “manja kartkowa". (“Twój Styl" - Wydawnictwo Książkowe. Warszawa 2003, s. 192.)

Lektor

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 44/2003