Kryzysowa jesień

Przez ostatni rok Rosja przeszła długą drogę polityczną – tworzenia się nowych układów w obozie władzy i wzrostu aktywności politycznej społeczeństwa.

19.11.2012

Czyta się kilka minut

Jesienny lot z żurawiami zakończył się dla prezydenta Putina chorobą / Fot. Alexey Druginyn / RIA NOVOSTI
Jesienny lot z żurawiami zakończył się dla prezydenta Putina chorobą / Fot. Alexey Druginyn / RIA NOVOSTI

Minął już rok od „wielkiej roszady” – momentu ogłoszenia powrotu Władimira Putina na Kreml. 24 września 2011 r. podczas zjazdu Jednej Rosji powrót Putina zapowiedział – z trudem maskując rozgoryczenie – ówczesny prezydent Dmitrij Miedwiediew. Ale nic nie stoi w miejscu: sytuacja polityczno-społeczna zmienia się. W obozie władz narasta ferment i zarysowują się konflikty wewnętrzne, a reakcją jest ofensywa Putina na rzecz dyscyplinowania elit i umacniania swojej pozycji. Z kolei społeczeństwo straciło pierwszy, naiwny entuzjazm i poczucie, że wyjście stu tysięcy ludzi na ulice wystarczy, by pożądana rzeczywistość zmaterializowała się sama. Po obu stronach widać świadomość, że proces erozji obecnego układu został uruchomiony, ale nikt nie jest w stanie przewidzieć, kto i jaką zaoferuje dla niego alternatywę.

Przeminęło z żurawiami

W marcu Putin wygrał wybory prezydenckie w pierwszej turze i nawet jego oponenci, zarzucający mu manipulacje wyborcze, musieli przyznać, że nie było dla niego poważnej alternatywy. Brakuje jej nadal. Jednak polityczne realia, w których funkcjonuje obecny prezydent, zmieniły się bezpowrotnie. Jego powrót wywołał falę rozczarowania i krytyki w najbardziej wykształconych, aktywnych i zamożnych środowiskach, włączając kręgi biznesowe i elity intelektualne, a nawet część administracji. Idzie to w parze ze spadającym poziomem społecznego poparcia dla prezydenta. Pierwsza – tak zmasowana – fala krytyki od momentu dojścia Putina do władzy zachwiała jego pewnością. Obawy o dalszą utratę pozycji prowokują próby uderzania we wszystkie potencjalne źródła zagrożenia. Najbardziej oczywistym celem są oponenci władzy – organizacje społeczne, liderzy opozycji, blogerzy, wolontariusze. W ostatnim półroczu przyjęto szereg ustaw, karzących drakońskimi grzywnami różne aspekty aktywności krytycznej wobec władz czy zwyczajnie przez władze niekontrolowanej. Do kodeksu karnego przywrócono „oszczerstwo” (którego rozmyta definicja pozwala na rozciągnięcie go na krytykę władz), NGO korzystającym z zachodnich grantów przykazano wpisywanie się do rejestru zagranicznych agentów, z Rosji wyrzucono amerykańską agencję USAID, wspierającą organizacje społeczne, a parlament pospiesznie przegłosował zmiany, rozszerzające definicję szpiegostwa (może zań być uznana współpraca i pomoc organizacjom międzynarodowym i zagranicznym).

Wprawdzie Kreml tworzy sieć restrykcji wobec oponentów społecznych, to jednak najpoważniejszym wyzwaniem jest dla niego rosnący ferment w elicie władzy. Część szeroko pojętej administracji państwowej i środowisk biznesowych otwarcie lub po cichu wyrażała rozczarowanie decyzją Putina o powrocie na fotel prezydenta. Dzisiaj ich obawy nasila nawrót restrykcyjnej polityki Kremla wzmacniający ich zależność od arbitralnych decyzji prezydenta. Urzędnicy i biznesmeni, którzy Putinowi zawdzięczają kariery i majątki, dzisiaj chcieliby zająć się zabezpieczaniem gwarancji swojej własności, zwiększaniem poczucia stabilności. Tymczasem Kreml, obserwując oznaki fermentu, wymyśla kolejne „straszaki”, mające dyscyplinować elity i uświadamiać, że nielojalność czy publicznie wyrażane wątpliwości może być karane. W parlamencie pojawił się projekt ustawy zakazujący urzędnikom posiadania nieruchomości i kont za granicą. Z kolei deputowanego Giennadija Gudkowa pozbawiono mandatu – formalnie za łączenie działalności państwowej z biznesową, faktycznie za krytykę władz i zaangażowanie w protesty. W Rosji, gdzie wykorzystywanie stanowiska do prowadzenia biznesu jest powszechne, był to sygnał, że w obliczu niepewnych czasów Kreml nie będzie tolerował oznak nielojalności i ma odpowiednie instrumenty do karania „nieposłusznych”. Część elit z niepokojem przyjmuje takie inicjatywy, choć nie zawsze publicznie wyraża obawy.

Konsternację w elitach wywołał też wrześniowy lot Putina z żurawiami, który rozbawił niemal całą Rosję i wywołał dyskusje o tym, że w otoczeniu prezydenta zaczyna brakować osób mających odwagę zaoponować niektóre jego pomysły. Prawdopodobnie skutkiem tego lotu są poważne dolegliwości zdrowotne prezydenta, które wyszły na jaw miesiąc później. Z tego powodu prawie zniknął z przestrzeni publicznej, a jego wizerunek został poważnie nadszarpnięty, od początku kariery Putina jego świetna forma fizyczna i obraz macho były elementem pozycji politycznej.

Opozycja: kac po euforii

Jednak i po stronie opozycji nastroje są dalekie od optymizmu. Zimowe protesty w Moskwie zachwycały nowością (pierwsze po ponad dekadzie bierności), liczebnością (100 tys. ludzi w jednym miejscu), poczuciem wspólnoty (tylu intelektualnych „współbraci” naraz), kreatywnością (dowcipne antyputinowskie hasła i zabawne demotywatory). Uczestnicy zachłystywali się poczuciem, że ich obecność i głośno wyrażany sprzeciw ma moc sprawczą, która odmieni rosyjską rzeczywistość.

Prawie rok później niewiele pozostało z tej euforii. Niezadowolenie nie zniknęło, moskiewskie wiece nadal zbierają po kilkadziesiąt tysięcy osób, opozycja powoli się organizuje (wyłoniono Radę Koordynacyjną złożoną z przedstawicieli różnych odłamów opozycji, zarejestrowano kilka partii opozycyjnych), a w sieci nie ustają antyputinowskie dyskusje. Jednak duch optymizmu uleciał – jak się wydaje, nie tyle wskutek drakońskich ustaw uchwalanych przez władze, co świadomości, że walka polityczna będzie długodystansowa, bo putinowski system władzy ma pewien zapas trwania, a oponentom nie udaje się wyłonić konkretnej i spójnej alternatywy. Większość „niezadowolonych” straciła serce do żmudnych działań organizacyjnych. Niechętnie przyjmowane są głosy przekonujące, że polityka to sprawa długofalowa, że potrzebni są profesjonalni politycy, i że na wiece należy chodzić jak do pracy, bo obecność ludzi na ulicach jest sygnałem politycznym. Obecnym trendem są raczej wzajemne oskarżenia i poszukiwanie winnych, w dobrym tonie jest dystans do współbraci i masochistyczne rankingi połajanek między blogerami.

Za tą sinusoidą nastrojów widać głębsze procesy niemające bezpośredniego związku z polityką: rozwój świadomości społecznej przyrastanie „obywatelskiej masy”, odtwarzanie poziomych więzi społecznych, zniszczonych w okresie radzieckim. Protesty zintegrowały środowiska młodych, miejskich aktywistów. Teraz więzi te są wykorzystywane do innych akcji obywatelskich. Rodzi się i rozwija wiele inicjatyw charytatywnych (m.in. w sytuacji klęsk żywiołowych), w które angażują się wolontariusze. Generacja młodych działaczy pojawiła się w Moskwie – zajęli się urządzaniem przestrzeni miejskiej, akcjami ekologicznymi czy obroną zabytków przed deweloperami. Mają wiele energii, mało pietyzmu wobec władz i dobrą znajomość kodeksów i przepisów, co sprawia, że potrafią być zadziwiająco skuteczni. W Moskwie powstają przyjazne przestrzenie miejskie – odmienione parki ze strefami do wspólnego wypoczynku, hale pofabryczne, wypełnione sklepikami, knajpkami, przestrzenią do coworkingu i galeriami (jedna z nich w dawnej fabryce Flacon z okazji 60. urodzin Putina zorganizowała wystawę kpiącą z kultu jednostki). Mimo jesiennego spadku nastrojów i rozgoryczenia w lokalach zdominowanych przez liberalną klientelę wrą dyskusje i spory – bo też powody do niezadowolenia nie zniknęły. Podobnie jak poczucie, że od pojedynczych ludzi coś może zależeć, choćby nawet sprawy lokalne – i o tym dzisiaj „na mieście” mówi się najczęściej.

Jego Wysokość Przypadek

Rosyjska „zima ludów” odmieniła polityczną atmosferę w Rosji, co odbiło się także na sytuacji wewnątrz obozu rządzącego. Jednak oponenci władz szybko trafili na poważną barierę – brak działających instytucji politycznych i społecznych, które dawałyby im narzędzia wpływu na rzeczywistość. Takimi narzędziami nie są wybory, nadal kontrolowane przez władze, czy sądownictwo, dyspozycyjne wobec rządzących. Instytucje te, które nie zdążyły się na dobre rozwinąć w latach 90., zostały w ostatniej dekadzie sprowadzone do roli narzędzi elity rządzącej, a kluczową rolę w państwie odgrywają czynniki personalne i nieformalne układy.

W instytucjonalnej próżni są więc dzisiaj zawieszone dwa główne procesy polityczne: początki erozji obozu władzy oraz społeczna aktywizacja, która przechodzi naturalną fluktuację. W tej sytuacji rośnie waga czynnika przypadkowości mogącego przechylić szalę sytuacji w różne strony. Jednym z takich czynników może być kwestia stanu zdrowia lidera – ostatnio temat numer jeden w politycznych dyskusjach, i może wpłynąć na stabilność rządów Putina.

Rozważane dzisiaj przez ekspertów scenariusze polityczne na najbliższe lata można mnożyć: zmiana lidera w ciągu najbliższych kilku lat czy dwie kolejne 6-letnie kadencje prezydenckie Putina, nacjonalistyczne zabarwienie systemu władzy czy lewicowo-populistyczny zwrot. Znacznie ciekawsze wydaje się jednak pytanie, czy potencjalne zmiany sprowadzą się tylko do wymiany personalnej, czy też dojdzie do zmian systemowych – choćby rozmontowania super-instytucji władzy prezydenckiej, ustanowienia nad nią kontroli politycznej, zapewnienia realnego podziału władz. Bez tego każdy kolejny lider – wywodzący się z obecnej ekipy rządzącej czy opozycjonista ostro atakujący Kreml na wiecach i w internecie – w przypadku przejęcia władzy ma duże szanse po kilku latach stać się nowym Putinem. 


Jadwiga Rogoża jest ekspertką Ośrodka Studiów Wschodnich, stałą współpracowniczką dwumiesięcznika „Nowa Europa Wschodnia”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 48/2012

Artykuł pochodzi z dodatku „Dobrze mieć sąsiada: Rosja