Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Zgadzam się z Autorem, że czytania liturgiczne nie mają charakteru traktatów czy rozpraw naukowych, jednakże nie sprowadzałabym ich do roli sztuki pobudzającej wyobraźnię, jak to sugeruje Autor. Nie jest więc dobre określanie ich jako "mających moc kreowania wyobraźni". Rola czytań jest poznawcza. Jest nią przekaz, a następnie kontemplacja prawd dotyczących rzeczywistości duchowej, niewidzialnej, ale przenikającej rzeczywistość widzialną. Obecnie czytania liturgiczne są tak skonstruowane, że najczęściej przekazują pewną wspólną myśl ujmowaną z różnych perspektyw: w Starym Testamencie, w Listach i w Ewangeliach. Ta myśl zostaje nam dana do rozważenia i kontemplacji. Czytania liturgiczne poprzez metafory i obrazy dotykają prawd o świecie rzeczywistym (choć zakrytym), a nie "wykreowanym". Rozszerzają one oraz pogłębiają naszą wiedzę i rozumienie świata, stąd tak ważne jest, żeby w tekstach mówiących na pozór o świecie nierzeczywistym (jak np. Apokalipsa
św. Jana czy początek Księgi Rodzaju) umieć dostrzec sens odnoszący się do całości świata. Oczywiście, dotarcie do tego głębszego sensu "czytań" to w pierwszym rzędzie zadanie dla homiletyków, ale świeccy też nie są z tego zadania zwolnieni.
Renata Grzegorczykowa