Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Znamienne też, że rodzinom i przyjaciołom ofiar chodziło nie tyle o wysokość kary, lecz o sam fakt orzeczenia przez sąd winy śmierci ich bliskich - to dowód, że nawet u najbardziej pokrzywdzonych żądzę zwykłej zemsty może zastąpić pragnienie zwykłej sprawiedliwości. Symptomatyczne jest też, że proces trwał blisko 5 lat, a kolejne sądy wydawały odmienne werdykty: świadczy to i o złożoności sprawy, i o szacunku wymiaru sprawiedliwości tak dla praw poszkodowanych, jak oskarżonego. Niecodzienne w porównaniu do podobnych spraw jest i to, że Kiszczak nie sięgał uporczywie po proceduralne sztuczki. Ale równocześnie podkreślał, że czuje się niewinny...
Najważniejsze jednak, że sąd III RP skazał tak wysokiego funkcjonariusza PRL-u za działalność w tamtym okresie. Owszem: w potocznej świadomości obraz tych czasów siłą rzeczy coraz bardziej się zaciera i traci na ostrości. Dla wyborów politycznych obywateli w praktyce w ogóle nie ma już znaczenia to, kim byli wtedy obecni kandydaci do funkcji publicznych. Uznanie gen. Kiszczaka winnym jest jednak znakiem, że obecność w strukturach ówczesnej władzy - i to nie tylko na najwyższych jej szczeblach i w tak przestępczych pionach, jak resort bezpieczeństwa - nie może być powodem do chluby. Bo dla społecznej pamięci nie powinno być obojętne, jak się kto wtedy zachowywał - i to niezależnie od tego, jak złożone były niekiedy ówczesne wybory.