Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Z zażenowaniem słuchałam także przechwałek Prezydenta, że zwykł wygłaszać przemówienia bez kartki. Przypomniało mi to podobną sytuację podczas pierwszej wizyty Lecha Wałęsy u Papieża w 1981 r. Wtedy Jan Paweł II odpowiedział żartobliwie, że On jednak z kartki... Improwizowane przemówienia Prezydenta Kaczyńskiego są trudne w odbiorze: buduje skomplikowane składniowo, pokrętne okresy zdaniowe, robi nieuzasadnione składniowo pauzy na namysł, co dodatkowo utrudnia odbiór. Jego język jest ubogi, pełen powtórzeń. Podczas "śniadaniowych" rozmów w niedzielne przedpołudnie, prowadzonych w Radiu Zet przez panią Monikę Olejnik, Pan Kaczyński irytował też brakiem poczucia humoru, elastyczności, nieumiejętnością trafnej i szybkiej riposty. Popadał w okropną manierę wygłaszania oracji, a przy tym mlaskał, ciamkał, posapywał, pokasływał i niestarannie artykułował głoski, i to tak dalece, że wielekroć dopiero z kontekstu można było odgadnąć, jaki wyraz przed chwilą wypowiedział. Orędzie inauguracyjne Pana Prezydenta także było pod tym względem rozczarowujące. Nie tylko z uwagi na niestaranną artykulację. Brak w nim było jakiegoś szerszego odwołania się do tradycji i historii Polski.
Liczę, że Kancelaria Prezydenta dołoży starań, by wystąpienia Prezydenta Kaczyńskiego cechowała większa dbałość o polszczyznę. Tego, wobec naszego wspólnego dobra, jakim jest język, mamy prawo oczekiwać.
ANNA ORYŃSKA (Wrocław)