Jesień martwych emirów

Potwierdziły się informacje o śmierci emirów afrykańskich filii Państwa Islamskiego. Na dżihadystów w Sahelu i nad jeziorem Czad poluje zwłaszcza Francja, która chce jak najszybciej wyplątać się z wieloletniej afrykańskiej wojny.
w cyklu STRONA ŚWIATA

29.10.2021

Czyta się kilka minut

Adnan Abu Walid al-Sahrawi, przywódca saharyjskiej filii Państwa Islamskiego, był poszukiwany od dawna. / fot. Rewards For Justice/Associated Press/East News /
Adnan Abu Walid al-Sahrawi, przywódca saharyjskiej filii Państwa Islamskiego, był poszukiwany od dawna. / fot. Rewards For Justice/Associated Press/East News /

Pod koniec października szef sztabu nigeryjskiego wojska gen. Lucky Irabor ogłosił, że jego żołnierze zabili emira Abu Musaba al-Barnawiego, przywódcę dżihadystów, dla których brzegi jeziora Czad stały się zachodnioafrykańskim wilajetem kalifatu Państwa Islamskiego. „Mogę z całą pewnością oświadczyć, że Abu Musab nie żyje” – obwieścił generał.

Choć śmierć emira przypisał podległemu sobie wojsku, od miesięcy mówi się, że Abu Musab zginął raczej w potyczce zbrojnej z którymś z rywali do przywództwa. Sam Abu Musab został emirem w ten sam sposób – po samobójczej śmierci osaczonego przez rywali Abubakara Shekau, złowrogiego komendanta Boko Haram.

Abu Musab, zanim zaciągnął się na świętą wojnę, nosił imię Habiba Yusufa. Był najstarszym synem świętobliwego Mohammeda Yusufa, który na przełomie wieków założył Boko Haram (w mowie hausa znaczy to tyle co „wszystko z Zachodu to złe i zakazane”), ruch religijny domagający się zastąpienia odziedziczonego po kolonizatorach z Wielkiej Brytanii prawa świeckiego szarijatem – prawem i zwyczajem Bożym, jakim rządziły się dawne sułtanaty i imperia z sawann afrykańskiego Sahelu. Założyciel Boko Haram wierzył, że tylko tak, powrotem do korzeni, da się przełamać niemoc i korupcje kolejnych rządów w Nigerii.

Yusuf zginął w 2009 roku, gdy nigeryjskie wojsko i policja postanowiły położyć kres Boko Haram, zyskującemu wciąż nowych zwolenników i coraz bardziej zagrażającemu nigeryjskim możnowładcom. Podczas pacyfikacji w Maiduguri, mateczniku Boko Haram, zginęły tysiące. Mohammed Yusuf został aresztowany i zgładzony w niewoli („zabity podczas próby ucieczki”).


CZYTAJ WIĘCEJ

STRONA ŚWIATA to autorski serwis Wojciecha Jagielskiego, w którym dwa razy w tygodniu reporter i pisarz publikuje nowe teksty o tych częściach świata, które rzadko trafiają na pierwsze strony gazet. CZYTAJ TUTAJ


Po jego zabójstwie wyznawców Boko Haram zebrał pod swoją komendę Abubakar Shekau, jeden z najbliższych towarzyszy Założyciela, i przemienił ludowy ruch religijny w brutalną, bezwzględną partyzantkę, mszczącą się za niedawne krzywdy. W dziesięć lat partyzanci Boko Haram zawładnęli nie tylko północnym wschodem Nigerii, ale też całym basenem jeziora Czad, jego wybrzeżami w sąsiednich państwach – Kamerunie, Nigrze i Czadzie. Aż do pojawienia się Brytyjczyków w XIX wieku rozciągało się tutaj potężne imperium Kanem-Borno. Szacuje się, że Boko Haram odpowiada za śmierć 50 tys. ludzi w samej Nigerii, a ponad 2 miliony osób straciło dach nad głową.

W 2015 roku, aby jeszcze zwiększyć swoje znaczenie, Shekau zgłosił akces do Państwa Islamskiego i jego kalifatu, toczącego własną święta wojnę w Iraku i Syrii. Przywódcy kalifatu chętnie przyjęli pod swoje skrzydła nigeryjską partyzantkę, a wybrzeża jeziora Czad ogłosili zachodnioafrykańskim wilajetem. Na emira wybrali jednak nie Abubakara Shekau – nawet Państwu Islamskiemu jego sposoby walki wydały się zbyt krwawe – lecz Abu Musaba al-Barnawiego, syna Założyciela, cieszącego się opinią przywódcy bardziej umiarkowanego i przewidywalnego.

Shekau nie uznał tej decyzji. W Boko Haram doszło do rozłamu i bratobójczej wojny, w której górę wzięli partyzanci Barnawiego, wspierani przez Państwo Islamskie. 19 maja 2021 r., osaczony przez rywali w lesie Sambisa na nigeryjsko-kameruńskim pograniczu, Shekau popełnił samobójstwo.

Barnawi przeżył go tylko o kilka miesięcy. Już na początku roku, podczas strzelaniny został ranny w nogę. W sierpniu, najprawdopodobniej w Czadzie, został ponownie ranny podczas potyczki z partyzantami z wrogiej frakcji Boko Haram. Tym razem rany okazały się śmiertelne.

Po śmierci obu emirów zaczęły się masowe dezercje. Nigeryjscy generałowie mówili, że broń złożyło ponad 6 tys. partyzantów. Wiadomość o śmierci Barnawiego udało się potwierdzić dopiero w październiku, a generał Lucky Irabor ogłosił, że pod koniec miesiąca jego żołnierze zabili także kolejnego emira, Malama Bako, następcę Barnawiego.

Na piaskach pustyni

W październiku potwierdzono także śmierć innego ważnego emira, Adnana Abu Walida „Saharyjczyka”, przywódcy filii Państwa Islamskiego na Saharze. Pochodzący z Sahary Zachodniej Abu Walid był kiedyś żołnierzem Frontu Polisario. Z algierskiego wygnania walczył o niepodległość ojczyzny, zagarniętej w 1976 roku przez Maroko. Na początku stulecia, uznawszy walkę za niemożliwą do wygrania, porzucił Front Polisario i przeszedł do obozowiska rosnących w siłę afrykańskich dżihadystów. W 2012 roku przyłączyli się oni do partyzantki Tuaregów i uzbrojeni w zdobyczną broń z arsenałów Muammara Kadafiego ruszyli z Libii na Mali, by stworzyć tam pustynne państwo Azawadu.

Wspólnie rozgromili malijskie wojsko, ale po zwycięstwie dżihadyści zwrócili się przeciwko Tuaregom, pobili ich, odebrali im Azawad i w jego miejsce utworzyli pustynny kalifat. Abu Walid został komendantem regionu Gao. Wkrótce dżihadyści ruszyli na południe, na stołeczne Bamako, a ich marsz powstrzymali dopiero wezwani na pomoc francuscy spadochroniarze i żołnierze Legii Cudzoziemskiej.

Po przegranej z Francuzami dżihadyści rozpierzchli się po oazach Sahary i bezkresnych sawannach Sahelu, przegrupowali i przystąpili do nowej wojny, już nie tylko w Mali, ale także Libii, Czadzie, Nigrze i Burkina Faso. Początkowo Abu Walid przystał do partyzantów walczących pod sztandarem Al-Kaidy, ale w 2015 roku przeszedł do rywalizującej z nią, młodszej i bardziej radykalnej frakcji Państwa Islamskiego. Rok później oficjalnie ogłoszono, że „Saharyjczyk” będzie nowym przywódcą saharyjskiego wilajetu.

Pod jego wodzą partyzanci nasilili ofensywę w Mali, Nigrze i Burkina Faso, atakując wojskowe garnizony, policyjne posterunki, a także paląc i wycinając w pień wioski, których mieszkańcy odmawiali im posłuszeństwa.

„Saharyjczyk” zginął w sierpniu, na pustynnej północy Mali, na pograniczu z Nigrem, trafiony pociskiem z francuskiego samolotu bezzałogowego. Państwo Islamskie potwierdziło tę informację dopiero w połowie października.

Wojna z braćmi, wojna z Francuzami     

Śmierć emirów – na początku roku Francuzi zgładzili na północy Nigru także zastępcę Abu Walida, jego rodaka Abdelhakima – bardzo utrudni życie filiom Państwa Islamskiego z Sahary i znad jeziora Czad. Od dawna ze sobą współpracowały i właśnie zamierzały połączyć kontrolowane terytoria, ruszyć do dalszych podbojów, na zachód i południe, w kierunku zatoki Gwinejskiej, na Benin, Ghanę, Wybrzeże Kości Słoniowej, a także południowy wschód, na Czad, sudański Darfur i Republikę Środkowoafrykańską.

Zamiast tego będą musiały skupić się na wyborze nowych emirów, którzy okażą się nie tylko walecznymi komendantami i skutecznymi zarządcami, ale także zręcznymi dyplomatami. Państwo Islamskie w Afryce toczy wojnę nie tylko z miejscowymi wojskami rządowymi i wspierającymi ich Francuzami, ale także z rywalami z Al-Kaidy. Ci ostatni, odrzucając okrucieństwo Państwa Islamskiego i wojnę z ludnością cywilną, próbują rozszerzać wpływy dobijając targów i rozejmów z lokalnymi przywódcami, a za ich pośrednictwem także z rządami państw Sahelu (ugody z dżihadystami zawierali przywódcy Burkina Faso, Mali, Nigru, Mauretanii, a partyzanci w zamian za nietykalność nie podejmowali akcji zbrojnych ani nie dokonywali w ich krajach zamachów). Państwo Islamskie odrzuca wszelki kompromis, ale jedynie wybierając nowych emirów spośród lokalnych ludów jest w stanie konkurować z Al-Kaidą, która stara się wkupić w łaski tubylców i przekonać, że występuje w ich obronie i strzeże ich interesów. Emirowie kalifatu uchodzą zaś w oczach lokalnej ludności za cudzoziemców, którym ich los jest najzupełniej obojętny.

Śmierć najważniejszych emirów, Barnawiego i „Saharyjczyka”, a także wielu pomniejszych komendantów Państwa Islamskiego i Al-Kaidy jest skutkiem wzmożonej obławy, jaką od lata prowadzą na dżihadystów na Saharze i w Sahelu Francuzi.

Od inwazji na Mali w 2013 roku Francja utrzymuje na Sahelu ponad 5 tys. żołnierzy, tropiących i zwalczających ukrywających się tam dżihadystów. Pozazdrościwszy Amerykanom wyplątania się z przewlekłej, kosztownej i nieskutecznej wojny w Afganistanie, Francja również chciałaby wycofać swoje wojska. Latem prezydent Emmanuel Macron zapowiedział, że z dotychczasowych 5 tys. zostawi w Afryce najwyżej połowę. Także Czad, najważniejszy wojskowy sojusznik Francji na Sahelu, postanowił zmniejszyć o połowę jego oddział wyznaczony do wspólnej walki z dżihadystami. Wycofywanych Francuzów i Legię Cudzoziemską ma zastąpić korpus ekspedycyjny Takuba, do którego poza komandosami francuskimi wchodzą (a inni – mówi się także o Polakach –  mają wejść w przyszłości) żołnierze z innych krajów Zachodu: Wielkiej Brytanii, Irlandii, Belgii, Danii, Szwecji, Norwegii, Czech i Estonii. Chcą z nimi współpracować także komandosi z USA. Żołnierze Takuby mają jednak raczej przyuczać do wojskowego fachu kolegów z Nigru, Mali, Burkina Faso i Mauretanii, niż wyręczać ich w wojnie z dżihadystami.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Reporter, pisarz, były korespondent wojenny. Specjalista od spraw Afryki, Kaukazu i Azji Środkowej. Ponad 20 lat pracował w GW, przez dziesięć - w PAP. Razem z wybitnym fotografem Krzysztofem Millerem tworzyli tandem reporterski, jeżdżąc wiele lat w rejony… więcej