Jakby wyszedł na chwilę

Adam Woronowicz, odtwórca tytułowej roli w filmie "Popiełuszko. Wolność jest w nas": Próbowałem dobić się do tajemnicy Popiełuszki od strony jego duchowości. Pytałem siebie, jak on się modlił. Rozmawiał Łukasz Maciejewski

03.03.2009

Czyta się kilka minut

Łukasz Maciejewski: Gdy zginął ks. Jerzy Popiełuszko, Polska wstrzymała oddech...

Adam Woronowicz: Byłem jedenastoletnim chłopcem, ale zaskakująco wiele obrazów z tamtego czasu zostało we mnie do dzisiaj. Pamiętam popołudnie, kiedy szara nyska przywiozła ciało księdza do prosektorium. Grałem wtedy z chłopakami w piłkę. Piękny dzień, ostro świeciło słońce. Przerwaliśmy zabawę czując, że na naszych oczach dzieje się coś naprawdę ważnego. Nikt nie został o tym wydarzeniu poinformowany, ale - jakby siłą bezwładu - ludzie zaczęli wychodzić z mieszkań i szli w kierunku prosektorium. Stały pod nim setki ludzi.

Moją przystanią był wówczas kościół pod wezwaniem św. Rocha w Białymstoku. To miejsce pozostaje dla mnie symbolem pomocy. Z jednej strony, dzięki kościołowi, przynosiłem do domu tzw. dary, ale przede wszystkim poznałem tam ludzi, którzy wskazali mi drogę równoległą wobec zakłamania czasów. Wychowywali mnie wspaniali księża. Wiedzieliśmy, że żyją w zgodzie z tym, o czym mówią na kazaniach. Dali mi piękny przykład wiary, byli autorytetami. Dzięki nim zrozumiałem, że w życiu trzeba znać swoją własną prawdę - nawet jeżeli ta prawda byłaby w kontrze do powszechnie obowiązujących kanonów.

Wielokulturowy Białystok nauczył Pana chyba także tolerancji wobec innych wyznań.

W małym środowisku, w którym przebywałem, wszyscy koledzy byli ministrantami, albo w naszej parafii, albo w cerkwi prawosławnej. Świętowaliśmy Boże Narodzenie, a potem przeżywaliśmy je raz jeszcze - w kościele prawosławnym; podobnie było z Wielkanocą. Białystok rzeczywiście wyposażył mnie w zdolność zrozumienia i akceptacji dla różnorodności kultur, zachowań. Wschód został we mnie na zawsze.

Zagranie takiej postaci jak ksiądz Jerzy to karkołomne zadanie. Próbował Pan naśladować gesty i zachowania kapłana czy ufał własnej aktorskiej intuicji?

Przede wszystkim interesował mnie sam Popiełuszko: charyzmatyczny bohater. To, co w pierwszej chwili wydawało się go przerastać, w końcu się spełniło. Dlatego nie zależało mi na prostym naśladowaniu, dużo istotniejsza wydawała mi się odpowiedź na pytanie: w jaki sposób ten człowiek dokonał takich rzeczy, czym była jego wiara, czym ta wiara jest dzisiaj?

Gdzie Pan szukał odpowiedzi?

Na przykład szedłem do pustego kościoła. W ciszy wiele rzeczy samo zaczyna się tłumaczyć, weryfikować. Wiedziałem, że wobec takiego tematu nie uda się prześliznąć. Nie jestem księdzem Jerzym, ale musiałem się z tym tematem zmierzyć.

Spotykał się Pan z jego rodziną?

Tak, spotkałem się z mamą księdza, również z jego braćmi - Stanisławem i Józefem. Ale nie jechałem na te spotkania z intencją, żeby wypytywać ich o szczegóły przydatne do roli, chciałem zwyczajnie z nimi pobyć. Zjeść wspólny posiłek, napić się herbaty, porozmawiać. Mamie księdza Jerzego nie zadałem ani jednego pytania dotyczącego syna. Wydawało mi się, że byłoby w tym coś niestosownego wobec sytuacji, którą musiała przeżyć, oraz wobec filmu, który przypomni jej dramatyczną śmierć własnego dziecka. Jakiś czas spędziłem także w warszawskiej kawalerce księdza Jerzego, w której go aresztowano, podrzuciwszy uprzednio kompromitujące materiały: farby drukarskie, ulotki itd. Czas stanął tam w miejscu. Nic się nie zmieniło. W regałach stoją książki z odręcznymi uwagami księdza Jerzego, czuje się obecność gospodarza. Jakby tylko wyszedł na chwilę.

Jest Pan wręcz uderzająco podobny do ks. Popiełuszki.

Tak mówią, ale to również polega na wyrażaniu podskórnej postawy życzeniowej. Podobieństwo fizyczne ma znaczenie o tyle, o ile nie będzie przeszkodą w oddaniu wnętrza postaci. Na przykład oglądając kasety VHS z materiałami z udziałem księdza Jerzego, można odnieść wrażenie, że jego kazania były podawane w sposób monotonny, bez oratorskich, aktorskich popisów - staraliśmy się zachować w filmie tę ekspresję i nie dodawać naddatków aktorstwa tam, gdzie nie było to konieczne.

Słabość dzisiejszego polskiego Kościoła bierze się m.in. z braku tak charyzmatycznych postaci jak Popiełuszko, Wyszyński czy Wojtyła...

Myślę, że również dzisiaj w Kościele jest wielu wspaniałych, charyzmatycznych kapłanów. Ale przykład zawsze idzie z góry. Jerzy Popiełuszko, prosty, żarliwie wierzący chłopak, pojechał ze wsi na Podlasiu do seminarium warszawskiego, chociaż miał znacznie bliżej do Białegostoku, gdzie jest przec ież seminarium z bogatymi tradycjami. Wyruszył jednak do Warszawy, bo chciał być bliżej kardynała Wyszyńskiego, który był dla niego największym autorytetem.

Wstąpił do tego seminarium w 1965 r., kiedy kończył się rewolucyjny Sobór Watykański II.

Za chwilę kapłani, którzy dotąd w trakcie Mszy stali tyłem do wiernych, zwrócą się do nich. Nie było chyba lepszego momentu w historii, żeby kapłan otworzył się na ludzi, zobaczył ich. Okazało się, że ksiądz może być bardzo blisko człowieka, wyjść po niego na ulicę - w najlepszym tego słowa znaczeniu. Przed Popiełuszką tę samą ideę mieli giganci polskiego Kościoła: Wojtyła czy Wyszyński. Także marzyli o tym, żeby Kościół otworzył się jak najszerzej na ludzi. Wspólne spływy kajakowe, wycieczki, oazy - wszystkie te inicjatywy procentują do dzisiaj. Ks. Popiełuszko mówił: "W Kościele świętym szukałem Was". Czyli poszedł szukać ludzi, za Chrystusem.

Czy euforia takich wspólnych poszukiwań nie została zarezerwowana dla czasu przeszłego?

Wspólnotowe przeżycie śmierci Jana Pawła II, Pokolenie JP2, działalność Wspólnoty Taizé - to wszystko nadal procentuje. Kiedy uczestniczyłem w Europejskim Spotkaniu Młodych w Paryżu, czułem się fenomenalnie. U stóp wieży Eiffla, wśród tysięcy uśmiechniętych, szczęśliwych ludzi, zobaczyłem na własne oczy, jak spełnia się maleńki cud. Młodzi chrześcijanie z różnych państw, mówiący różnymi językami, posiadający często tak bardzo odmienną kulturę od naszej, stali razem, pogodni i otwarci na siebie. To była także uderzająca cecha charakteru księdza Popiełuszki. Otwartość.

Jego biografowie piszą, że jako dziecko i nastolatek niczym szczególnym się nie wyróżniał. Był raczej typem samotnika, miał przeciętne stopnie w szkole. Co musiało się wydarzyć w jego życiu, że skromny chłopiec spod Białegostoku stał się odważnym i przenikliwie inteligentnym kaznodzieją?

Nie potrafię myśleć o tym inaczej niż w kategoriach łaski, która została mu dana. Z tym darem nie można się urodzić, nie sposób go wytrenować. Dlatego próbowałem dobić się do tajemnicy ks. Popiełuszki od strony jego duchowości. Pytałem siebie, jaka była jego duchowość, jak się modlił. Nie miał przecież na tę modlitwę zbyt wiele czasu. Jego dzień zaczynał się bardzo wcześnie - z reguły odprawiał pierwszą Mszę o szóstej rano. Potem, aż do późnych godzin nocnych, stale odwiedzali go ludzie. Dzwonili, przychodzili, dyskutowali. Jak można wytrzymać takie tempo? Myślę, że do tego potrzebna była wielka łaska.

Cytując Biblię, ks. Popiełuszko mówił: "Prawda kosztuje dużo, lecz wyzwala". Jak Pan myśli, czy sam kiedykolwiek się bał?

Odwaga to także zgoda na strach i lęk. Żeby być mocnym, trzeba pozwolić sobie na słabość. Kiedy o nim myślę, czuję także spocone od zdenerwowania dłonie, przyspieszony puls. Przecież w ostatnich miesiącach życia wiedział, że zaciska się wokół niego pętla.

ADAM WORONOWICZ (ur. 1973) jest aktorem, absolwentem Wydziału Aktorskiego Akademii Teatralnej w Warszawie. Pracował w Teatrze Rozmaitości, a teraz w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Zagrał Maurycego w filmie

"Chopin. Pragnienie miłości", Mirona Białoszewskiego w spektaklu Teatru Telewizji "Pamiętnik z Powstania Warszawskiego" i księdza Jerzego w obrazie "Popiełuszko. Wolność jest w nas". Laureat Nagrody im. Aleksandra Zelwerowicza.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 10/2009

Artykuł pochodzi z dodatku „Popiełuszko (10/2009)