Ideologia zamiast edukacji

Europejski Uniwersytet Humanistyczny w Mińsku - to najnowsza ofiara białoruskiej dyktatury. Ta niezależna od władz i wspierana przez Unię Europejską uczelnia, kształcąca 9 tys. studentów, od dawna była na celowniku prezydenta Łukaszenki (patrz TP nr 37/2004). W obronie szkoły stawali ambasadorowie państw Unii i USA. Na próżno: 27 lipca władze odebrały uniwersytetowi licencję i zażądały, by uczelnia natychmiast opuściła dzierżawiony od państwa budynek.

Decyzja Łukaszenki wzburzyła młodzież. W sierpniu w Mińsku kilkuset studentów demonstrowało z transparentami: "Chcemy otrzymać europejskie wykształcenie", "Białoruska konstytucja mówi, że każdy ma prawo do edukacji". Jedynym wyjściem dla tych młodych ludzi jest teraz emigracja. Środowiska uniwersyteckie kilku krajów Europy wyraziły gotowość przyjęcia studentów z Mińska (np. studenci V roku zostali zaproszeni przez Uniwersytet Viadrina we Frankfurcie nad Odrą, by mogli tam skończyć studia).

KS. ADAM BONIECKI: - Księże Profesorze, czym był wasz Uniwersytet?

KS. IGOR ADRIANOW: - Europejski Uniwersytet Humanistyczny w Mińsku powstał w 1993 r. Naszym celem nie była rywalizacja z istniejącą już uczelnią państwową, ale skoncentrowanie się na naukach humanistycznych, słabo reprezentowanych na państwowym uniwersytecie. Poza tym na Białorusi odczuwało się potrzebę kontaktów z Zachodem, potrzebę czerpania stamtąd wartości humanistycznych. Takimi motywami kierowali się prof. Anatolij Michajłow, metropolita mińskiego Kościoła prawosławnego Filaret i jeszcze kilka innych wybitnych osobistości, gdy postanawiali założyć Uniwersytet. A że na normalnym uniwersytecie europejskim nie mogło zabraknąć wydziału teologicznego, uznano, że taki wydział musi powstać. Jego dziekanem był metropolita Filaret.

- Choć dziekanem był prawosławny metropolita, byliście otwarci na teologię katolicką.

- Mieliśmy świadomość, że Kościół katolicki musi uczestniczyć w pracy Wydziału Teologicznego, choćby dlatego, że studiowała u nas także młodzież katolicka. Postanowiliśmy więc zapraszać wykładowców-katolików, także z innych krajów, bo Kościół katolicki na Białorusi nie ma kadr, przygotowanych na stanowiska uniwersyteckie. Funkcjonowało to bardzo dobrze. I dlatego nazywaliśmy się Wydziałem Teologii, bez przymiotnika.

- Jak duży był wasz Uniwersytet?

- Mieliśmy 9100 studentów, w tym stu na teologii. Pozostali studiowali na wydziałach prawa, sztuk pięknych i filologii romańskiej; było też kilka instytutów: germanistyki, amerykanistyki, spraw europejskich. Prócz stałej kadry wykładało u nas gościnnie wielu naukowców z całego świata, Uniwersytet współpracował z uczelniami europejskimi i amerykańskimi. Nasz wydział współpracował z KUL: posyłaliśmy do Lublina studentów na staż, a z KUL-u przyjeżdżali do nas profesorowie: Hryniewicz, Górka i inni. Polacy uczestniczyli też w konferencjach naukowych organizowanych przez nasz wydział; co roku odbywały się duże Konferencje Cyrylo-Metodiańskie, w których uczestniczyli ludzie z całego świata.

- Kto studiował teologię, skoro nauczanie religii w szkołach jest na Białorusi zakazane?

- Studiowało wielu świeckich, dziewczęta i chłopcy. Czemu? Chcieli poznać religię, a może myśleli, że będą pracować na uczelniach, a kiedyś uczyć w szkołach... Niektórzy szli potem do kapłaństwa. Ale to prawda, że u nas po takich studiach ciężko o pracę. Mimo to ci studenci myślą o przyszłości: że nadejdzie inny czas, gdy będzie potrzeba także teologów...

- Czy Uniwersytet cieszył się popularnością wśród młodzieży?

- Oczywiście, przyjmowaliśmy coraz więcej studentów, mieliśmy plany zbudowania własnego budynku. Uniwersytet miał niewielki budynek rektoratu i wynajmował drugi, w którym odbywały się zajęcia. Ta dzierżawa została nam wymówiona pod naciskiem władz.

- Jak uczelnia była finansowana?

- Początkowo, we wczesnych latach 90., finansowali ją białoruscy biznesmeni, banki. Wtedy jeszcze byli dynamiczni, mieli pieniądze. Potem zwracaliśmy się do różnych instytucji na Zachodzie, do Fundacji Renovabis, Papieskiej Rady ds. Jedności Chrześcijan. Głównym sponsorem uczelni był George Soros, choć nie uczestniczył w utrzymaniu Wydziału Teologii, bo jego warunkiem, zresztą jedynym, było to, że nie finansuje on Kościoła prawosławnego.

- Jak do Uniwersytetu odnosiło się państwo?

- Początkowo postępowano z nami ostrożnie. Po przyznaniu nam przez państwo uprawnień uniwersyteckich byliśmy bardzo skrupulatnie kontrolowani. Tak było kilka lat. Potem zaczęły się problemy. Zarzucano nam, że Uniwersytet zaprasza zbyt wielu profesorów z zagranicy. To dla władz wyglądało podejrzanie. A przyjeżdżali ludzie z nazwiskami znanymi w świecie, jak Brazauskas z Litwy, z Polski Zanussi, który otrzymał u nas doktorat honoris causa, abp Życiński, który wygłosił inauguracyjny wykład na Konferencji Cyrylo-Metodiańskiej (jako pierwszy katolicki biskup na tej uczelni). I wielu innych. Wreszcie w tym roku władze zasugerowały rektorowi, prof. Anatolijowi Michajłowowi, dymisję. Nie zgodził się, więc odebrano nam licencję. I choć Uniwersytet jako osoba prawna nadal istnieje, to prowadzenie zajęć byłoby teraz nielegalne. A jak może funkcjonować uczelnia, nie prowadząc zajęć?

- Czy władze podały przyczyny, czemu cofają wam prawo do nauczania?

- Oficjalnych przyczyn było kilka, np. że Uniwersytet nie ma ośrodka zdrowia dla studentów, że nie ma domów akademickich itp. Ale z pewnych źródeł wiem, że przyczyną była irytacja prezydenta Łukaszenki, iż uniwersytecka młodzież jest wobec niego krytyczna. Dlatego władze chciały, żebyśmy na wszystkich wydziałach wprowadzili nowy przedmiot o nazwie “ideologia państwa białoruskiego". W celu przekonywania młodzieży, że prezydent Białorusi jest gwarantem dobrobytu, bezpieczeństwa i w ogóle wszystkiego, więc trzeba go wybrać na następną kadencję...

- Czy to, co się stało z Uniwersytetem, jest nieodwracalne?

- Nic już nie możemy zrobić. Rektor proponuje studentom wyjazd za granicę. Wielu otrzymało zaproszenia, także z polskich uniwersytetów i będą tam studiować. Nasz Wydział Teologii ma być uratowany w ten sposób, że zostanie włączony do uniwersytetu państwowego, jako instytut teologiczny. Jednak bardzo obawiam się tej zmiany, bo państwowa uczelnia na pewno będzie chciała wpływać na charakter instytutu. Trzeba będzie wprowadzić zajęcia z “ideologii". Na Wydziale Teologii uczyć ideologii...? Nie wyobrażam sobie tego. I oczywiście będzie bardzo trudno zapraszać wykładowców z zagranicy.

- Stali wykładowcy pozostaną ci sami?

- Myślę, że tak. Może ja, po tym wywiadzie, już się nie znajdę w ich gronie.

- Tak więc Uniwersytet Humanistyczny w Mińsku został pogrzebany?

- Przy tym prezydencie tak. Może później, kiedy nastąpi zmiana... A wierzę, że nastąpi. Jestem optymistą. Przecież w końcu wszystko rozwija się według myśli Bożej...

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 42/2004