Głos walczącej Warszawy

Dzięki jej komunikatom Zachód dowiedział się o Powstaniu. „Błyskawica” była jedyną w II wojnie radiostacją nadającą wprost z pola walki. Pracowała do końca.

29.07.2013

Czyta się kilka minut

Od ośmiu dni trwały walki, gdy – po raz pierwszy od początku wojny – z odbiorników radiowych w Warszawie, ale także w Londynie i innych miejscach świata – popłynął głos wolnej Polski. „Duch Warszawy jest wspaniały. Wspaniałe są kobiety Warszawy. Są wszędzie, na linii razem z żołnierzami lub jako sanitariuszki albo też łączniczki. Nawet dzieci ożywione są cudownym duchem męstwa. Pozdrawiamy wszystkich wolność miłujących ludzi świata, żołnierzy polskich walczących we Włoszech i Francji, polskich lotników i marynarzy” – spiker Zbigniew Świętochowski czytał pierwszy komunikat powstańczej radiostacji „Błyskawica”.

Ten dzień pamięta porucznik Adam Drzewoski (pseudonimy „Benon”, „Philips”), w Powstaniu żołnierz służb łączności AK. – Wszystko miało być inaczej. Planowano, że radiostacja zacznie pracę pierwszego dnia. Tak się nie stało. Jeszcze przed godziną „W” w częściach załadowano ją do skrzyń, miała być przewieziona z Mokotowa do Śródmieścia. Ale już na Marszałkowskiej wywiązała się strzelanina – wspomina Drzewoski.

Ginie konwojent, a sprzęt – zamiast do budynku PKO, skąd miano nadawać program – trafia do bramy przy Chmielnej, gdzie zostaje porzucony. Na szczęście Niemcom nie udaje się go przechwycić. Zresztą nie po raz pierwszy: polowanie na „Błyskawicę” trwało od dawna.

NIEWYKONANY ROZKAZ

– Budowę radiostacji zleciła Komenda Główna AK, a rzecz powierzono porucznikowi Antoniemu Zębikowi ps. „Biegły” – wspomina Drzewoski.

Jak to tego doszło? Zębik przed wojną był zapalonym krótkofalowcem. Służył w kompanii telegraficznej 7. Dywizji Piechoty w Częstochowie. W czasie kampanii wrześniowej polskie wojsko wycofało się z miasta już w drugim dniu wojny. 25-letni Zębik otrzymał rozkaz: miał zniszczyć wszystkie amatorskie radiostacje, tak aby nie dostały się w ręce wroga.

W tym czasie składowano je w budynku Poczty Głównej w Częstochowie. „Do pomocy dostałem kilku ludzi, materiały wybuchowe, motocykle” – wspominał po latach Zębik (dziś już nieżyjący). Ale gdy Zębik jedzie na miejsce, okazuję się, że rozkaz jest niewykonalny: na poczcie zastaje tłum zdezorientowanych cywilów, szukających tu schronienia.

Młody porucznik ignoruje polecenie przełożonych, działa na własną rękę: zamiast wysadzić, demontuje sprzęt radiowy i przewozi go... do domu rodziców. Na „glinianych” nogach stawia się potem przed dowódcą. „Ten sprawę skwitował krótkim: dobrze zrobiłeś” – mówił po wojnie Zębik. Między innymi z uratowanych w ten sposób części zbuduje później legendarną „Błyskawicę”.

KONSTRUKTOR

Po klęsce kampanii wrześniowej, aby nie narażać rodziny, radiowy sprzęt Zębik przenosi na strych nad własnym mieszkaniem. Nie znosi bezczynności. Czuje, że uratowane radio powinno zostać jakoś wykorzystane. „Żyłem w przekonaniu, że będziemy walczyć dalej, i że o naszej walce prędzej czy później będzie trzeba powiadomić świat” – wspominał potem.

Postanawia działać. Chce zbudować radiostację „z prawdziwego zdarzenia”. Problem w tym, że brakuje części – dostępne są tylko w Warszawie. Każda podróż do stolicy jest niebezpieczna, grozi śmiercią. Ale Zębik nie rezygnuje. „Zbudowałem porządną kuchenkę elektryczną na trzy fajerki i w jej środku umieściłem specjalną skrytkę, do której wkładałem większe części radiostacji. Dodatkowo zaprzyjaźniony sklep w Warszawie wystawił mi na nią rachunek. Był on prawie jak przepustka” – tłumaczył po latach konstruktor powstańczej radiostacji. Owinięta w szary papier kuchenka wielokrotnie „wędrowała” między Częstochową i Warszawą.

W końcu Zębik zgromadził wszystkie podzespoły radiostacji. Pozostało czekać.

W styczniu 1943 r. na odprawie AK w Częstochowie Zębik poznaje „Leona”, łącznika z Warszawy. „Spotkanie przeciągnęło się do późna, zaczęła się godzina policyjna, zaproponowałem, by przenocował u mnie” – wspominał Zębik. Podczas nocnej rozmowy przedstawia swój plan, który przez „Leona” trafia do Komendy Głównej AK. Zapada decyzja o budowie „Błyskawicy”. Prace prowadzone są w konspiracji. Zębik dostaje obstawę. Żaden z jej członków nie wie, czym chłopak się zajmuje. Celu misji nie zna też jego bezpośredni dowódca z AK. Zębik: „Od kolegi, byłego mistrza kolarskiego Bolesława Drożdża, wynajęliśmy strych domu. Był on mechanikiem, podczas wojny prowadził warsztat naprawy rowerów, nawet pomagał mi w niektórych pracach z zakresu mechaniki, ale do końca nie wiedział, nad czym pracuję”.

W końcu, cztery lata od wybuchu wojny – 1 września 1943 r. – z radiostacji po raz pierwszy płynie sygnał. Na początek na próbę, by sprawdzić jej możliwości. Stacja pracuje codziennie przez 15 minut. Gra jest ryzykowna – niemieckie służby prowadzą nasłuch, wszelki ruch w eterze jest wychwytywany, trwa pościg. Nieudany. Zębik z radiostacją trafiają w końcu do Warszawy.

GŁOS WOLNEJ POLSKI

W czasie Powstania Warszawskiego radiostacja wielokrotnie była przenoszona z miejsca na miejsce. Niemcy za wszelką cenę chcieli ją wytropić i zniszczyć. Radiowcy pracowali w ekstremalnych warunkach. – Pomieszczenia, z których nadawaliśmy, nie były w żaden sposób izolowane czy zabezpieczane. Programy emitowane były w czasie bombardowań. Nikomu nie przychodziło jednak do głowy, by zrezygnować. Trudno było powiedzieć: „Bardzo przepraszam, ale detonacje źle na mnie wpływają, dziś wolałbym nie pracować” – wspominał po latach Jeremi Przybora, jeden ze spikerów „Błyskawicy”.

Dla warszawiaków radiostacja była źródłem informacji; emitowane były też porady i programy muzyczne. Ale radio nadawało nie tylko dla Polaków: dzięki „Błyskawicy” także Zachód wiedział, co dzieje się w płonącej Warszawie. Powstał nawet specjalny sygnał w języku angielskim. – Radiostacja była źródłem informacji, które przez Londyn trafiały do prasy światowej. Dzięki niej wiadomo było, gdzie są walki, jaka jest sytuacja ludności, jak zachowują się Niemcy. Było to źródło wiadomości dla świata i główna rola „Błyskawicy” – mówi Adam Drzewoski.

Ostatnią audycję wyemitowano 4 października 1944 r. Drzewoski: – Była to informacja generała Tadeusza „Bora” Komorowskiego o kapitulacji Warszawy. Pożegnał się z żołnierzami. Później cała aparatura, zbudowana i chroniona z tak wielkim poświęceniem, została rozbita ciężkim młotkiem. Aby tylko nie dostała się w ręce wroga. 


MARCIN POŚPIECH jest dziennikarzem Programu Trzeciego Polskiego Radia. W tekście wykorzystano fragmenty wywiadu z magazynu „Świat Radio” z Antonim Zębikiem.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 31/2013