Esbek na emeryturze

W najbliższym czasie marszałek Bronisław Komorowski zapali zielone światło do rozpoczęcia prac nad ustawą "deubekizacyjną". Mija właśnie rok, gdy PO i PiS deklarowały, że odbiorą przywileje dawnym funkcjonariuszom SB.

27.05.2008

Czyta się kilka minut

Po tym, jak "Tygodnik" opisał tragiczną historię Jacka Żaby, z doradzania sejmowej komisji zrezygnował emerytowany funkcjonariusz SB Jerzy Stachowicz. Nadal jednak i on, i esbecy, którzy mają na sumieniu podobne czyny, pobierają wysokie emerytury.

Projekt ustawy potocznie zwanej deubekizacyjną złożyli w poprzedniej kadencji posłowie PiS. Jej celem miało być ujawnienie nazwisk byłych ubeków i esbeków oraz odebranie im przywilejów emerytalnych, dzięki którym emerytowani pracownicy tajnych służb PRL, w poprzednim systemie wynagradzani wysokimi pensjami (nieproporcjonalnymi nie tylko do ich "pracy", ale też w porównaniu z płacami innych zawodów), zachowali po 1989 r. uprzywilejowaną pozycję materialną. Projekt przewidywał też, że czasowo nie mogliby sprawować funkcji publicznych.

Projekt ustawy deubekizacyjnej był też odpowiedzią na zarzut, który stawiano ustawie lustracyjnej: że skoro ujawniane są dane konfidentów SB, którzy, bywało, do współpracy z SB zmuszani byli przez jej funkcjonariuszy szantażem i przemocą, to należy też ujawnić nazwiska esbeków. A także zerwać z powielaniem przez system socjalny wolnej Polski niesprawiedliwości, mającej korzenie w PRL, za sprawą której esbeccy emeryci dostają co najmniej kilka razy wyższe emerytury niż emeryci - ich dawne ofiary.

Problem w tym, że nie tylko dzisiejsze emerytury esbeckie są wysokie: wysokie były już wtedy płace, którymi PRL-owski system nagradzał ludzi tajnych służb.

Rok temu poparcie dla ustawy zadeklarowało wielu polityków PO. Ówczesny przewodniczący klubu Platformy Bogdan Zdrojewski podkreślał, że proponowane rozwiązania nie powinny budzić wątpliwości. Obawy budziło tylko, czy ustawa nie zostanie zakwestionowana przez Trybunał Konstytucyjny - jak wkrótce stało się z ustawą lustracyjną. Jednak Trybunał nie zdążył zająć się deubekizacją, bo wraz ze skróceniem kadencji Sejmu projekt - jak przewidują procedury - wylądował w koszu.

Po wyborach sprawa wróciła w grudniu 2007 r., tuż przed rocznicą stanu wojennego: projekt ustawy deubekizacyjnej (w tym samym kształcie) został złożony u marszałka Sejmu - i utknął w sejmowej procedurze. To jednak ma się wkrótce zmienić. Jak poinformował w rozmowie z "TP" rzecznik marszałka Sejmu Jerzy Smoliński, Bronisław Komorowski zamierza w najbliższych tygodniach zgłosić projekt do nadania numeru druku (co umożliwi rozpoczęcie prac nad ustawą). Jego zastępca Stefan Niesiołowski zadeklarował, iż taki wniosek poprze, choć zaznacza, że nie łączy tego ze sprawą Stachowicza.

Zapytaliśmy innych posłów Platformy: co dalej z deubekizacją? Sebastian Karpiniuk, który zabiegał o jak najszerszy dostęp do archiwów bezpieki: - Ludzie mają prawo wiedzieć, kogo mijają na ulicy. Zaznacza jednak, że to jego osobiste zdanie, bo w klubie jeszcze tego nie dyskutowano.

Andrzej Czuma, przewodniczący komisji śledczej ds. nacisków na służby specjalne za rządów PiS, deklaruje, że jeśli dojdzie do głosowania nad ustawą deubekizacyjną, na pewno ją poprze. Ale jednocześnie zastrzega: - Odebranie wysokich emerytur esbekom, którym one się nie należą, jest oczywiście słuszne, jednak ważniejsze jest np., żeby ludzie lepiej zarabiali i rodziło się więcej dzieci.

Z kolei poseł Jarosław Gowin deklaruje, że w razie głosowania uzależni decyzję od stanowiska klubu PO. Zaznacza, że gdyby był posłem niezrzeszonym, głosowałby za odebraniem byłym esbekom przywilejów. Nie będzie jednak przekonywał partyjnych kolegów do swojego zdania, bo - po doświadczeniach z lustracją - jest przekonany, że Trybunał Konstytucyjny i tak ustawę podważy. Nie liczy też na możliwość zmian w konstytucji. - Będę natomiast apelował, by uważniej przyglądać się życiorysom ludzi, z którymi współpracuje parlament - zapowiada Gowin, odnosząc się do przypadku Stachowicza.

Jednym z wnioskodawców projektu deubekizacji był Arkadiusz Mularczyk z PiS. Dziś w rozmowie z "TP" mówi, że sprawa Stachowicza pokazała, jak słaba była weryfikacja esbeków. Zgadza się z tym Czuma, krytykowany za to, że nie sprzeciwił się zatrudnieniu Stachowicza w roli eksperta. - Nie mogłem postąpić inaczej, bo to by oznaczało, iż podważam werdykt komisji weryfikacyjnej powołanej w państwie demokratycznym - wyjaśnia. - Dobrze, że sam zrezygnował.

Zarówno Mularczyk, jak i wicemarszałek Senatu Zbigniew Romaszewski (także wnioskodawca projektu) są zdziwieni obojętnością PO na sprawę deubekizacji. Obaj mają nadzieję, że nagłośniona tragedia Jacka Żaby zmieni to nastawienie.

- Przypadek Żaby był wyjątkowo drastyczny, bardzo mną wtedy wstrząsnął - wspomina Romaszewski, który od grudnia 1986 r. kierował stworzoną w podziemiu Komisją Interwencji i Praworządności NSZZ "Solidarność" (zajmowała się pomocą ofiarom represji). - Jacek Żaba nie był w pełni sprawny umysłowo. Wsadzenie go do więzienia świadczy o szczególnym zezwierzęceniu - mówi Romaszewski. Niedawny brak woli politycznej PO do przeprowadzenia deubekizacji oceniał dobitnie: - Jestem zdumiony, że Platforma daje się tak dalece manipulować środowiskom ubeckim.

Wśród samych zainteresowanych - i w SLD, który od początku był przeciwny deubekizacji - najwięcej emocji wywołuje perspektywa obniżenia wysokich, jak na polskie warunki, emerytur. - To by było stosowanie odpowiedzialności zbiorowej, a temu jestem przeciwny - przekonuje Grzegorz Napieralski, dla którego zasada powinna być prosta: kto ma na sumieniu nękanie opozycji, ten idzie pod sąd i do więzienia.

Napieralskiego nie przekonuje fakt, że deubekizację przeprowadzili już wiele lat temu Niemcy wobec byłych funkcjonariuszy "Stasi". Ani nawet to, że niemiecki Trybunał Konstytucyjny nie tylko nie zakwestionował obniżenia esbekom ich emerytur, ale uznał, że jest to krok zgodny z zasadami państwa prawa. Argumentacja niemieckiego Trybunału miała charakter materialno-socjalny: uznał on, że należy obniżyć emerytury byłych esbeków do poziomu średniej emerytury wypłacanej na terenie b. NRD, gdyż już w czasach NRD pensje, które pobierali, były nieadekwatne do wykonywanej przez nich pracy.

Czy polski Trybunał podzieliłby taką argumentację, nie wiadomo. Choć Arkadiusz Mularczyk uważa, że nawet przy obecnym stanie prawnym możliwe jest odebranie byłym ubekom przywilejów:

- Ich wysokie wynagrodzenia podlegają pod zasadę praw niesłusznie nabytych, na co wskazywał m.in. prof. Adam Strzembosz - tłumaczy.

Wtóruje mu Zbigniew Romaszewski:

- Przywileje, z jakich korzystają ubecy, nie są gwarantowane konstytucyjnie.

Romaszewski przypomina, że sprawa odebrania przywilejów funkcjonariuszom komunistycznej bezpieki otarła się nawet o instytucje europejskie. I nie było do takiego rozwiązania zastrzeżeń. Kiedy projektem ustawy wreszcie zajmie się Sejm, być może się przekonamy, czy polskie instytucje będą dla byłych esbeków bardziej łaskawe niż te europejskie.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 22/2008