Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Niedawno do władz Kijowa wpłynął wniosek o zezwolenie na demonstrację upamiętniającą żołnierzy dywizji SS "Hałyczyna" (niem. SS "Galizien"). Pomysł od razu okrzyknięto "faszystowskim sabatem". Dziś Iwano-Frankowsk na zachodzie kraju szykuje się do przypadającego niedługo stulecia urodzin Romana Szuchewycza "Czuprynki", dowódcy UPA; w tym samym czasie w Charkowie na wschodzie upamiętnia się ofiary tejże UPA. Zaś 9 maja w Charkowie obok państwowych wywieszono też... sowieckie flagi. Z drugiej strony, radni Lwowa poparli w ub. tygodniu pomysł demontażu sowieckich pomników - dotyczyć to ma m.in. pomnika konarmii Budionnego.
Jurij Korogodskij pisze w "Ukraińskiej Prawdzie", że za czasów prezydenta Leonida Kuczmy w kwestii historii, podobnie jak w polityce międzynarodowej, panowała "wielowektorowość": oficjalnie mówiono i o II wojnie światowej, i o Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej, którego to określenia pierwszy raz użył Stalin 3 lipca 1941 r., a które weszło do radzieckiej historiografii. Dzięki temu dyskusje o miejscu Ukrainy w sowiecko-niemieckiej wojnie udawało się sprowadzać do akademickich rozważań. Temat historii znów stał się publicznym za sprawą zwycięstwa Wiktora Juszczenki w 2004 r. To on stale przypomina o ofiarach Wielkiego Głodu, on doprowadził do otwarcia Cmentarza Orląt i upominał się o weteranów UPA. Dwa lata temu zapowiadał, że pierwszą za swej kadencji rocznicę zwycięstwa nad faszyzmem obchodzić będzie z weteranami tak Armii Czerwonej, jak i UPA: "Z planów wspólnego obiadu nic nie wyszło na skutek sprzeciwu weteranów obu formacji.
Juszczenko - jako głowa państwa - wziął udział w obchodach 9 maja. Polityczny kryzys jednak przysłonił historyczne spory. "Podział stanowisk okazał się ważniejszy. Możliwe, że to nawet lepiej" - skwitował sprawę Korogodskij.
Inni politycy skorzystali z okazji, by na dzisiejsze walki polityczne nałożyć spory o historię. Przemawiając do weteranów, lider wchodzącej w skład rządzącej koalicji Komunistycznej Partii Ukrainy Petro Symonenko - jak relacjonuje KORRESPONDENT.NET - grzmiał 9 maja: "Dla wszystkich, którzy chcą bronić naszej historii, zabezpieczyć godziwą przyszłość, znów aktualne staje się hasło z 1941 r. »Nasza sprawa jest słuszna! Wróg zostanie pokonany i zwyciężymy!«". Symonenko nie odwoływał się do narodu ukraińskiego, ale do sowieckiego. W podobnej atmosferze przebiegało świętowanie w prorosyjskim Sewastopolu, do którego wybrał się Wiktor Czernomyrdin. Rosyjski polityk być może nie zauważył nawet, że znalazł się w innym kraju, bo młodzieńcy z organizacji "Proryw" dzień wcześniej przeprowadzili akcję "W każdym oknie - rosyjska flaga!".
Być może jednak wojennych weteranów bardziej zainteresowała złożona przez władze Ukrainy obietnica podwyżki świadczeń: np. inwalida wojenny I grupy od czerwca ma już dostawać równowartość 200 dolarów.