Huculi na morzu: historia ukraińskich marines

W wirze przewrotów i wojen, który po 1917 r. nastał w upadłym imperium carów, Ukraińcy próbowali stworzyć i swoje państwo, i jego siły morskie. Dlaczego werbowali do nich Hucułów?

22.10.2023

Czyta się kilka minut

Okręt „Pamiat’ Merkurja” z flagą Ukrainy, Odessa, 1917 r. / WIKIPEDIA.ORG
Okręt „Pamiat’ Merkurja” z flagą Ukrainy, Odessa, 1917 r. / WIKIPEDIA.ORG

Gdy wiosną roku 2022 Rosjanie otoczyli Mariupol, miasta tego bronili żołnierze głównie z dwóch jednostek. O pułku „Azow” mówiono wiele. Druga jednostka jest mniej znana: 36. Brygada Piechoty Morskiej im. kontradmirała Mychajła Biłynskiego. W obronie Mariupola prawie całkowicie zniszczona, potem odtworzona. Istnieje też 35. Brygada Piechoty Morskiej im. kontradmirała Mychajła Ostrohradskiego. Obie brygady biorą dziś prawdopodobnie udział w kontrofensywie na południu Ukrainy.

Nawigator z Kalisza

Kiedy to przed rokiem 1991 Ukraina miała admirałów, których imiona wzięto teraz na sztandary? Jej morskie tradycje długo były zapomniane, przemilczane, wyszydzane. W czasach komunizmu więcej mógł się o nich dowiedzieć polski czytelnik niż mieszkaniec Ukrainy pod rządami sowieckimi. W PRL-owskiej literaturze napomykano bowiem, że dowódca Polskiej Marynarki Wojennej podczas II wojny światowej, admirał Jerzy Świrski, miał epizod służby dla, jak pisano, „kontrrewolucyjnego rządu ukraińskiego hetmana Skoropadskiego”.

Istotnie, ten urodzony w Kaliszu główny nawigator Floty Czarnomorskiej w 1918 r. był szefem Sztabu Morskiego i wiceministrem marynarki powstałego wtedy Państwa Ukraińskiego. W 1919 r. wrócił do Polski i sześć lat później został szefem Kierownictwa Marynarki Wojennej. Pozostał nim i za rządów sanacji, i przez całą II wojnę światową, jako jedyny z przedwrześniowych wyższych dowódców – co świadczy, że był uważany za niezastąpionego fachowca (zmarł w 1959 r. w Londynie).

Dziś jest dobrze wspominany na Ukrainie: w 2015 r. na gmachu Morskiej Straży Granicznej w Odessie wmurowano dwujęzyczną ukraińsko-polską tablicę na jego cześć. Ale nie był on jedynym ukraińskim admirałem.

W ogniu rewolucji

W roku 1917 także Flotę Czarnomorską chwiejącego się Imperium Rosyjskiego ogarnęło wrzenie. Część marynarzy była lojalna wobec Rządu Tymczasowego (powstałego po rewolucji lutowej, która obaliła carat), część popierała bolszewików lub anarchistów, ale wpływy we Flocie zyskiwała też idea niepodległej Ukrainy. Ukraińcy stanowili 65-80 proc. składu Floty, a od lata 1917 r. na rozpolitykowanych okrętach coraz częściej pojawiały się błękitno-żółte flagi.

W styczniu 1918 r. utworzono ministerstwo marynarki nowo powstałej Ukraińskiej Republiki Ludowej, ale nie udało mu się przejąć kontroli nad Flotą – wśród marynarzy zatriumfowały sympatie do bolszewizmu. Ukraina nie aspirowała zresztą wtedy do Krymu, na którym powstała Krymska Republika Ludowa – państwowość Tatarów Krymskich – podczas gdy większość Floty stacjonowała w krymskim Sewastopolu.

 

W końcu stycznia 1918 r. Krym opanowali bolszewicy, rozpętując terror. W kwietniu rząd ukraiński wysłał tam jednak wojska pod dowództwem płk. Petra Bołboczana. W błyskawicznym rajdzie wdarły się na półwysep, zajmując Symferopol i docierając pod Sewastopol. Wyprzedzały o krok wojska niemieckie, które wkraczały na Ukrainę po traktacie brzeskim (zawarty w lutym 1918 r., kończył I wojnę światową na froncie wschodnim, a jednym z jego postanowień było powstanie państwa ukraińskiego).

Rząd Lenina słał do Sewastopola telegramy z rozkazami, by okręty odpłynęły z Krymu na wschód, do Noworosyjska, lecz marynarze nie byli skłonni słuchać. 29 kwietnia 1918 r. na większości okrętów podniesiono ukraińskie flagi. Niemcy wystosowali jednak ultimatum z żądaniem wycofania sił Bołboczana z Krymu. Wtedy, 30 kwietnia, dwa pancerniki i siedem niszczycieli wypłynęły w końcu do Noworosyjska. Następnego dnia do Sewastopola wkroczyli Niemcy i zajęli pozostałe okręty.

Marynarze rzeczni

Szansa na posiadanie marynarki przez Kijów nie była jednak stracona – Niemcy poparli nowy konserwatywny rząd hetmana Skoropadskiego i przekazali mu stocznie w Mikołajowie. A tam w budowie był pancernik „Diemokratija” (były „Imperator Nikołaj II”), kilka krążowników i kilkanaście niszczycieli. Tworzono sztaby morskie, w formowanie których zaangażował się właśnie komandor Świrski, awansowany przez rząd w Kijowie na kontradmirała.

Innym twórcą ukraińskiej marynarki był kontradmirał Mychajło Ostrohradski – potomek kozackiego rodu, spokrewniony z XVIII-wiecznym hetmanem Danielem Apostołem. Podczas I wojny światowej był kolejno dowódcą krążownika, pancernika i garnizonu Sewastopola, a w latach 1917-18 jednym z liderów ukraińskiego ruchu narodowo-demokratycznego we Flocie. To on w dniach 29 kwietnia – 1 maja 1918 r. dowodził Flotą, gdy przez kilka dni miała na masztach ukraińskie flagi.

Potem, w skomplikowanej sytuacji politycznej, próbował odzyskać dla Ukrainy okręty, negocjując z Niemcami, a potem z Ententą, już jako wiceminister marynarki Ukrainy. Po zawarciu sojuszu polsko-ukraińskiego w 1920 r. został mianowany przez Symona Petlurę dowódcą Floty Czarnomorskiej – choć miało to już znaczenie wyłącznie symboliczne, jako sygnał, że Ukraina chce być państwem morskim. Wojska polskie i ukraińskie we wspólnej ofensywie dotarły jednak tylko do linii Kijów-Bracław-Jampol, skąd do morza było jeszcze 300 km.

Lecz marynarze byli potrzebni także na rzekach – była to epoka rzecznych monitorów i kanonierek. W lipcu 1920 r. w Łańcucie zaczęto formować batalion marynarzy, który po zajęciu Kijowa miał stać się załogą flotylli na Dnieprze. Nie zdążono jej utworzyć, a niedoszli marynarze rzeczni stali się załogą pociągu pancernego „Czornomoreć”, który walczył z Armią Czerwoną. Kontradmirał Ostrohradski został latem 1920 r. wysłany do Bukaresztu jako szef misji wojskowo-dyplomatycznej. Tam już pozostał i zmarł w 1923 r.

Huculski Pułk

Cofnijmy się w czasie. Po upadku hetmana Skoropadskiego, w grudniu 1918 r. ministrem marynarki odnowionej Ukraińskiej Republiki Ludowej został komandor Mychajło Biłynski, były oficer Floty Bałtyckiej. Zdążył ­wydać rozkazy nadające ukraińskie nazwy okrętom stojącym na pochylniach w Mikołajowie – pancernik zyskał nazwę „Soborna Ukraina” („Zjednoczona Ukraina”), a krążowniki zamiast imion carskich admirałów dostały nazwy „Hetman Bohdan Chmielnicki”, „Hetman Petro Doroszenko”, „Hetman Petro Konaszewycz Sahajdacznyj” i „Taras Szewczenko”.

Minister Mychajło Biłynski i porucznik Światosław Szramczenko  w mundurach Huculskiego Pułku Piechoty Morskiej, 1919 r.  Reprodukcja za „Litopys Czerwonoji Kalyny” sprzed 1939 r. / ARCHIWUM AUTORA

Przede wszystkim jednak, ponieważ Ukraina na przełomie lat 1918/19 straciła wybrzeże czarnomorskie, Biłynski przygotowywał wojska do jego odzyskania. I tak, w styczniu 1919 r. w Kołomyi zaczęto formować 1. Huculski Pułk Piechoty Morskiej.

Co Huculi mogli mieć wspólnego z morzem? Na pierwszy rzut oka powinno się z nich formować piechotę górską, a nie morską, tj. przeznaczoną do operacji morskich – jak ci najsłynniejsi, amerykańscy marines. A jednak: Kołomyja to stolica Pokucia, krainy Hucułów, a do piechoty morskiej zamierzano werbować zwłaszcza marynarzy z austro-węgierskiej marynarki, których spodziewano się znaleźć w Galicji.

Okazało się wprawdzie, że Ukraińców mających za sobą służbę na Adriatyku jest mało, ale za to na Pokuciu nie brakowało ludzi obytych z niebezpieczeństwami na wodzie – byli to Huculi, zajmujący się spławem drewna na Prucie i Czeremoszu. Pułk miał czarne mundury w stylu marynarskim i własny system oznaczeń stopni, z kotwiczkami na rękawach. A co najważniejsze, okazał się bitny i wytrwały.

Ostatnie boje

W kwietniu 1919 r. Biłynski stracił urząd ministra, po czym objął dowództwo huculskiego pułku, który zaczął rozbudowywać do rozmiarów dywizji. Huculska piechota morska walczyła przeciw Armii Czerwonej na Podolu latem i jesienią 1919 r., potem jej resztki brały udział w Pochodzie Zimowym – desperackim marszu na tyły „białej” armii Denikina i Armii Czerwonej – po czym walczyły przeciw bolszewikom w okresie sojuszu polsko-ukraińskiego w 1920 r.

Gdy Polska zawarła z Sowietami w 1921 r. pokój ryski, część internowanych w Polsce i Rumunii żołnierzy ukraińskich nie godziła się z przegraną. Na sowieckiej Ukrainie wciąż walczyło kilkadziesiąt tysięcy chłopskich powstańców w luźnych grupach. Wydawało się, że wystarczy skoordynować ich działania, a wybuchnie ogólnokrajowe powstanie.

W listopadzie 1921 r. na kontrolowaną przez bolszewików Ukrainę wkroczyły trzy kilkusetosobowe grupy Powstańczej Armii Ukraińskiej Republiki Ludowej. Biłynski z piechurami morskimi wyruszył w jednej z nich. Tzw. Drugi Pochód Zimowy był jednak od początku przedsięwzięciem nieudanym – był źle przygotowany, a jego plany były zapewne znane sowieckiemu wywiadowi.

Grupa, w składzie której był Biłynski, została otoczona przez konnicę Armii Czerwonej Grigorija Kotowskiego pod miejscowością Bazar (dziś obwód żytomierski). Po krwawej bitwie, gdy skończyła się amunicja, Biłynski się zastrzelił. Bolszewicy rozstrzelali 359 jeńców. Sprawca tej kaźni, Kotowski, były odeski bandyta przedzierzgnięty w „czerwonego kawalerzystę”, aż do 2016 r. był upamiętniony w nazwie miasta Kotowsk w obwodzie odeskim. Dopiero w ramach dekomunizacji po Euromajdanie przemianowano je na Podolsk.

Pamięć wyszydzona

O Biłynskim, Ostrohradskim i innych twórcach ukraińskiej marynarki długo wiedzieli tylko czytelnicy niszowej literatury i nieliczne grono oficerów ukraińskiej floty, którzy pragnęli wprowadzić do niej tradycje inne niż sowiecko-rosyjskie.

Marynarka współczesnej Ukrainy po 1991 r., w tym jej marines, długo były bowiem tożsamościowo pozostałością po armii sowieckiej. Nawet jeśli za prezydentów Krawczuka, Kuczmy i Juszczenki próbowano rozwijać ich ukraińską tożsamość, to za Janukowycza admirałowie znów składali kwiaty pod pomnikiem Katarzyny II w Sewastopolu.

W prorosyjskich mediach szydzono z „jednodniowej” marynarki Ukrainy z 1918 r., a półki z literaturą historyczną były wciąż pełne książek o rosyjskich admirałach, rosyjskich okrętach, rosyjskim „specnazie”. W 2012 r. dowódcą ukraińskiej marynarki został admirał Jurij Iljin – ten, który potem w ostatnich dniach rządów Janukowycza został na chwilę szefem sztabu generalnego i chciał (nieskutecznie) posłać wojska na Kijów, by zdławić Euromajdan. Credo Iljina brzmiało: „Z Rosją nigdy wojować nie będziemy”.

Wobec aneksji

Gdy w 2014 r. Rosja zajmowała Krym, Ukraina miała dwa bataliony piechoty morskiej (w Teodozji i Kerczu) oraz 36. Brygadę Obrony Wybrzeża pod Symferopolem. Ukraińscy marines nosili – tak jak ich rosyjscy odpowiednicy, dotąd uznawani za braci i towarzyszy – czarne berety. Czarne jak mundury matrosów floty carskiej i sowieckiej. Spod bluz wystawały im tielniaszki – podkoszulki w paski, na obszarze postsowieckim uważane za symbol prawdziwego twardego mężczyzny. Z rosyjskimi piechurami morskimi Floty Czarnomorskiej odbywali wspólne defilady.

Gdy żołnierze rosyjscy otoczyli ich koszary i zaczęli przez megafony żądać przejścia na stronę „ludu Krymu”, większość była zdezorientowana. Choć „zielone ludziki” nie miały odznak, ukraińscy morscy piechurzy rozpoznawali w nich kolegów z defilad i sąsiadów z Sewastopola. Jednych skuszono: „Chodźcie do nas, będziemy znów razem, dostaniecie lepsze mieszkania”. Innych zastraszono esemesami: „Wiemy, gdzie mieszka twoja żona, gdzie twoje dzieci chodzą do szkoły. Nie obronisz ich”. Jeszcze innym zaimponowała armia rosyjska, wtedy jawiąca się jako sprawna machina.

Ostatecznie z 2200 żołnierzy piechoty morskiej i obrony wybrzeża na Krymie tylko 400 pozostało wiernych przysiędze i wyjechało na kontynentalną Ukrainę, choć bez broni. Z tej resztki zorganizowano 36. Brygadę Piechoty Morskiej, której dowództwo objął podpułkownik Dmytro Delatycki. Wcześniej był dowódcą batalionu, który najdłużej trwał pod ukraińską flagą. Ciężko pobity przez Rosjan, opuszczał Krym z połamanymi żebrami.

Lekcja Krymu

Tamta porażka jednak wiele zmieniła. Pojawiła się refleksja w społeczeństwie ukraińskim i wśród żołnierzy, że „wyglądamy tak jak wróg”. W 2018 r. za prezydentury Petra Poroszenki piechota morska otrzymała turkusowe berety (jak to uzasadniono: koloru morskich fal). W 2019 r. Wołodymyr Zełenski nadał 36. Brygadzie imię Biłynskiego, a w 2020 r. nowej 35. Brygadzie – imię Ostrohradskiego.


W 2014 r. ukraińska piechota morska nie obroniła się przed atakiem prowadzonym za pomocą megafonów i precyzyjnie kierowanych esemesów. Lecz od tego czasu zmieniło się wszystko. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 44-45/2023

W druku ukazał się pod tytułem: Marines z Pokucia